Była molestowana przez księdza, milczała 20 lat. „Bałam się, że ojciec go zabije”

Była molestowana przez księdza, milczała 20 lat. „Bałam się, że ojciec go zabije”

Ksiądz, zdjęcie ilustracyjne
Ksiądz, zdjęcie ilustracyjne Źródło: Shutterstock / ROMSVETNIK
Kobiety oskarżają zmarłego ks. Stanisława C. o molestowanie. Szacują, że tylko w jednej klasie mogło być 10 ofiar. – Był przekonany o absolutnej bezkarności – mówi jedna z kobiet w kontekście pochowania duchownego w Mielcu.

Pod koniec stycznia na cmentarzu w Mielcu pochowano ks. Stanisława C. „Gazeta Wyborcza” opisała wspomnienia kobiet, które oskarżają duchownego o molestowanie. – W wieku 10-11 lat niewiele rozumiałyśmy. Zaczęłyśmy o tym rozmawiać w klasie maturalnej, to był czas pierwszych doświadczeń seksualnych. Nasze wspomnienia dotyczące ks. C. się pokrywały – opowiada AG. Zaznacza, że duchowny „wsadzał rękę pod jej spódnicę, wsuwał je do majtek, dotykał i głaskał”.

Molestował ją ksiądz, po jego śmierci coś z niej pękło. „Był przekonany o absolutnej bezkarności”

Podobne doświadczenia ma AN. Kobieta sprawę zgłaszała tarnowskiej kurii, w Watykanie i prokuraturze. Jak czytamy „wszystko okazało się bezskuteczne”. L. zaznacza, że „kiedy zobaczyła, jak ludzie zareagowali na śmierć duchownego, to wszystko się z niej zagotowało”. – Nie pochodził stąd, urodził się przecież w Jodłowej. Tam go mogli pochować albo w Tarnowie, gdzie mieszkał przez ostatnie lata. A on koniecznie chciał tutaj. Był przekonany o absolutnej bezkarności – mówi „GW”.

Kobieta wspomina, jak raz ks. C. „mocno ściskał jej piersi”. Dodaje, że duchowny był negatywnie nastawiony do chłopców. – Mój brat był ruchliwy, miał dużo kolegów i lubił się popisywać. Ksiądz bił go za karę wskaźnikiem z pleksi, brat miał blizny na ręce jeszcze w szkole średniej – podkreśla. L. szacuje, że tylko jej klasie mogło być 10 ofiar duchownego. Kobieta wyjaśnia, że powiedziała o sprawie rodzicom po 20 latach. Jak przyznała ojciec był nieprzewidywalny i bała się, że zabije księdza.

Mielec. Oskarżają zmarłego ks. Stanisława C. o molestowanie. Wstrząsające szczegóły

D. pamięta, że jedna z matek dowiedziała się, że ks. C. onanizował się w obecności jej córki. Ujawniła też szczegóły zabawy w chowanego. – Ksiądz nas obmacywał, jeździł po całym ciele ręką, między nogami. Tak „zgadywał”, która schowała się za kotarą – zaznacza. – On stawał oparty o biurko i brał którąś z nas, stawiał sobie między nogami, a jego penis dotykał naszych pleców. Gładził po rękach, po biodrach. Mówił: „To ty teraz idź pośpiewaj, a ty przytul się do księdza” – dodaje.

– Miał cały arsenał sztuczek. Umiał wzbudzić zaufanie, potrafił zaangażować nas w ciekawą rozmowę i jednocześnie obmacywać piersi. Pamiętam jego ręce pod moją koszulką. Powiedział: „O, ty nie masz jeszcze takich cycuszków, jak koleżanka”. Albo jeździł rękami po moich biodrach, zjeżdżał w kierunku rozporka, rozmawiając przy tym i śmiejąc się. Robił to jakby bezwiednie, opowiadając przy tym dowcipy i różne ciekawostki – podsumowała kobieta w rozmowie z „Wyborczą”.

Czytaj też:
Watykan uznał byłego proboszcza winnym molestowania dzieci. Wierni usłyszeli komunikat
Czytaj też:
Ksiądz ukrywał się przed doprowadzeniem do więzienia. Nagle pojawił się w sądzie

Źródło: Gazeta Wyborcza