Pod koniec stycznia na cmentarzu w Mielcu pochowano ks. Stanisława C. „Gazeta Wyborcza” opisała wspomnienia kobiet, które oskarżają duchownego o molestowanie. – W wieku 10-11 lat niewiele rozumiałyśmy. Zaczęłyśmy o tym rozmawiać w klasie maturalnej, to był czas pierwszych doświadczeń seksualnych. Nasze wspomnienia dotyczące ks. C. się pokrywały – opowiada AG. Zaznacza, że duchowny „wsadzał rękę pod jej spódnicę, wsuwał je do majtek, dotykał i głaskał”.
Molestował ją ksiądz, po jego śmierci coś z niej pękło. „Był przekonany o absolutnej bezkarności”
Podobne doświadczenia ma AN. Kobieta sprawę zgłaszała tarnowskiej kurii, w Watykanie i prokuraturze. Jak czytamy „wszystko okazało się bezskuteczne”. L. zaznacza, że „kiedy zobaczyła, jak ludzie zareagowali na śmierć duchownego, to wszystko się z niej zagotowało”. – Nie pochodził stąd, urodził się przecież w Jodłowej. Tam go mogli pochować albo w Tarnowie, gdzie mieszkał przez ostatnie lata. A on koniecznie chciał tutaj. Był przekonany o absolutnej bezkarności – mówi „GW”.
Kobieta wspomina, jak raz ks. C. „mocno ściskał jej piersi”. Dodaje, że duchowny był negatywnie nastawiony do chłopców. – Mój brat był ruchliwy, miał dużo kolegów i lubił się popisywać. Ksiądz bił go za karę wskaźnikiem z pleksi, brat miał blizny na ręce jeszcze w szkole średniej – podkreśla. L. szacuje, że tylko jej klasie mogło być 10 ofiar duchownego. Kobieta wyjaśnia, że powiedziała o sprawie rodzicom po 20 latach. Jak przyznała ojciec był nieprzewidywalny i bała się, że zabije księdza.
Mielec. Oskarżają zmarłego ks. Stanisława C. o molestowanie. Wstrząsające szczegóły
D. pamięta, że jedna z matek dowiedziała się, że ks. C. onanizował się w obecności jej córki. Ujawniła też szczegóły zabawy w chowanego. – Ksiądz nas obmacywał, jeździł po całym ciele ręką, między nogami. Tak „zgadywał”, która schowała się za kotarą – zaznacza. – On stawał oparty o biurko i brał którąś z nas, stawiał sobie między nogami, a jego penis dotykał naszych pleców. Gładził po rękach, po biodrach. Mówił: „To ty teraz idź pośpiewaj, a ty przytul się do księdza” – dodaje.
– Miał cały arsenał sztuczek. Umiał wzbudzić zaufanie, potrafił zaangażować nas w ciekawą rozmowę i jednocześnie obmacywać piersi. Pamiętam jego ręce pod moją koszulką. Powiedział: „O, ty nie masz jeszcze takich cycuszków, jak koleżanka”. Albo jeździł rękami po moich biodrach, zjeżdżał w kierunku rozporka, rozmawiając przy tym i śmiejąc się. Robił to jakby bezwiednie, opowiadając przy tym dowcipy i różne ciekawostki – podsumowała kobieta w rozmowie z „Wyborczą”.
Czytaj też:
Watykan uznał byłego proboszcza winnym molestowania dzieci. Wierni usłyszeli komunikatCzytaj też:
Ksiądz ukrywał się przed doprowadzeniem do więzienia. Nagle pojawił się w sądzie