Paulina Socha-Jakubowska, „Wprost”: Czy temat żałoby po zwierzęciu w dalszym ciągu jest tematem tabu?
Anja Franczak: Spotykam się regularnie z osobami, które czują się niezrozumiane, ocenione, krytykowane w swojej żałobie, ale szczerze mówiąc dotyczy to nie tylko żałoby po zwierzętach, ale żałoby w ogóle.
Bardzo często spotykam się z ludźmi, którzy są w żałobie po mamie, przyjacielu, po bardzo różnych stratach i…
(…) Jest pewna niecierpliwość w społeczeństwie, jeśli chodzi o temat żałoby. Jest oczekiwanie, że ktoś ma po jakimś czasie, najlepiej po krótkim czasie, się jakoś ogarnąć i że ta żałoba ma się skończyć.
Więc u wielu osób jest tak, że na początku mają jakiś rodzaj wsparcia, zrozumienia, pomocy w ramach rodziny albo wśród przyjaciół, ale po kilku tygodniach, miesiącach albo latach to po prostu znika i ludzie myślą: „Ale jak to? Tyle czasu już minęło i nadal ktoś przeżywa?”.
Wiele osób spotyka się z czymś, co można nazywać „żałobą nieuznaną”, czyli sytuacją w której ja coś przeżywam, ale moje otoczenie daje mi sygnały, że to nie jest okej, że powinno być inaczej. I to pogłębia ból, pogłębia cierpienie.
Cały odcinek:
A co mówią ludzie, ci, którzy przeżywają żałobę nieuznaną przez otoczenie, kiedy spotykają się z wami, przedstawicielami firmy zajmującej się kremacją zwierząt?
Anna Winter: Przede wszystkim u nas znajdą zrozumienie, bezpieczną przestrzeń. To bardzo istotne, żeby w tym trudnym procesie nie być skonfrontowanym z odrzuceniem, niezrozumieniem albo z wyśmianiem, bo to jest chyba jeszcze gorsze.
Mamy personel, który jest przeszkolony do tego, żeby się zająć opiekunami zwierzęcia, które odeszło albo odchodzi, bo czasami już wiemy o tym ciut wcześniej.
Jesteśmy w stanie te osoby poprowadzić.
Bardzo często jest tak, że te osoby trafiają do nas w sytuacji pośpiechu, bo nie wszystkie zwierzęta odchodzą w zaplanowany sposób. Te osoby są pogubione, nie wiedzą za bardzo co zrobić, jak się zachować i nie wiedzą, jaki rodzaj emocji na nich spada (…).
Często mówimy, że „tak, jesteśmy krematorium, zajmujemy się kremacją zwierząt”, ale tak naprawdę zajmujemy się opieką nad odchodzącymi zwierzętami i nad właścicielami, którzy tracą te zwierzęta.
Chyba każdy tego potrzebuje, jak traci przyjaciela, bo zwierzęta to są nasi przyjaciele.
Anja Franczak: Myślę, że kluczowa jest „bezpieczna przestrzeń”, o której powiedziałaś, czyli zaproszenie ludzi do miejsca, w którym jest zrozumienie i brak oceny. I widzę, że jest coraz więcej inicjatyw społecznych, które właśnie o taki rodzaj przestrzeni chcą dbać.
Z jednej strony, to firmy jak wasza Esthima, z drugiej strony to są NGO-sy, jak nasza Fundacja Instytut Dobrej Śmieci i wiele innych organizacji pozarządowych, które rozwijają się w Polsce i które chcą edukować o żałobie, o tym, że to jest naturalna, normalna część życia (…).
Jak dużym zainteresowaniem cieszą się kręgi żałoby po zwierzętach? Ludzie w żałobie mają odwagę, żeby korzystać z możliwości, które im dajecie, spotykać się z ludźmi, by rozmawiać i oswajać ten temat?
Anna Winter: „Kręgi” zainicjował Instytut Dobrej Śmierci, mieliśmy już kręgi żałoby po zwierzętach i one cieszą się jeszcze – powiedziałabym – umiarkowanym zainteresowaniem, ale myślę, że to jest forma, która się będzie rozwijała.
To jest rzeczywiście przestrzeń, gdzie fizycznie się spotykamy, rozmawiamy, ale nie jest to terapia.
Myślę, że jeszcze trochę czasu nam potrzeba, żeby ludzie, którzy potrzebują uczestniczenia w takim kręgu, zrozumieli jaka jest różnica między kręgiem żałoby, a terapią.
Natomiast to, co się bardzo mocno rozwija, to grupa wsparcia, którą prowadzimy. To niesamowite, jak żywa jest ta społeczność (…).
Anja Franczak: Krąg żałoby to archaiczna forma, ludzie siedzą razem i słuchają się nawzajem. To nie jest coś, co wymyśliliśmy, to jest coś, co ludzkość robi od zawsze.
W ramach Instytutu organizujemy kręgi online, ale też stacjonarne i kluczowe jest to, że to nie jest terapia. Za tym stoi zrozumienie, że żałoba to nie jest automatycznie temat, który trzeba pchać w przestrzeń terapeutyczną.
Większości ludzi potrzebna jest po prostu wspólnota w tym doświadczeniu. I kiedy patrzymy na przykład na systemowe wsparcie w różnych krajach, to w Polsce jednak w dalszym ciągu panuje takie przekonanie, że „albo radzisz sobie ze swoją żałobą i wtedy spoko, albo sobie nie radzisz i wtedy terapia”.
To jest czarno-białe myślenie.
A kiedy patrzymy na to, jak system wsparcia w żałobie jest zbudowany na przykład w Irlandii, albo w Holandii, czy Danii, to tam funkcjonuje „piramida wsparcia”. Bazą tej piramidy jest wsparcie wspólnotowe. To są po prostu bezpieczne przestrzenie (...).
Dopiero sam czubek tej piramidy, czyli powiedzmy 10 proc. osób w żałobie, potrzebuje wsparcia terapeutycznego. To są takie przypadki, kiedy żałoba przeplata się z epizodem depresji albo jest połączona z traumą, czyli z czymś, co naprawdę wymaga interwencji terapeutycznej. Ale to nie dotyczy wszystkich ludzi w żałobie, bo temat żałoby to jest coś, co pojawia się w życiu dosłownie każdego człowieka.
To nie jest choroba, to nie jest zaburzenie, to nie jest coś, co wymaga leczenia, to jest coś, co potrzebuje towarzyszenia i obecności życzliwej, wspierającej wspólnoty.
Ta życzliwość chyba musi się opierać na tym, żeby każdy mógł przeżywać żałobę tak, jak chce ją przeżywać… Podejrzewam, że pewnie w dalszym ciągu niektóre osoby przeżywające żałobę po swoim zwierzaku, mogą słyszeć różne komentarze.
Anna Winter: Mamy bardzo dużo takich sygnałów od osób, które tego zrozumienia wokół siebie nie mają. Słyszą różne rady. Anju, użyłaś parę minut temu takiego określenia „ogarnij się”. To jest w ogóle jakieś zdanie klucz.
A takie hasło „to tylko pies, to tylko kot”?
Anna Winter: „Weź sobie nowe zwierzę to ci przejdzie”, „weź się w garść”… To bardzo toksyczne rady dla osób, które są w trudnej sytuacji (…). To może być pierwsza żałoba po zwierzęciu i są same zaskoczone tym, jak to odczuwają. Więc takie ostre podejście „weź się w garść”, to jest po prostu coś strasznego.
(…)
A propos tych haseł, które moim zdaniem osoba w żałobie może usłyszeć, to pewnie jest też takie, „dlaczego płaczesz po psie kosie, zobaczysz jak ci umrze ktoś najbliższy – myślę tutaj o człowieku – i wtedy zobaczysz”. Jak patrzycie na takie stosowanie gradacji, że żałoba po człowieku jest ważniejsza niż żałoba po psie?
Anja Franczak: Myślę, że w ogóle taka próba porównywania niewiele wnosi, bo to jak wygląda żałoba, to zależy od wielu różnych czynników.
Pierwszy to pytanie, kto zmarł, kto to dla nas był, czy to był nasz pies, nasz kot, nasze dziecko, nasza mama, nasz wujek i tak dalej. Ale jest jeszcze masa innych czynników, które trzeba brać pod uwagę, mianowicie jaka była relacja z tą istotą, czy to była relacja bliska, czy daleka, czy harmonijna, czy toksyczna, czy może nawet przemocowa.
To wszystko ma znaczenie. Znaczenie też ma to, jak ta istota zmarła, czy to było po długiej chorobie, czy to było nagłe, czy to było gwałtowne, czy są jakieś trudne obrazy, które się teraz nasuwają. Znaczenie ma to, w jakim jesteśmy momencie w naszym życiu, czy to jest moment, w którym inne obszary życia są w miarę spokojne, czy równolegle straciliśmy pracę, dostaliśmy diagnozę choroby i w różnych tematach jest jakiś ogień.
Znaczenie też ma to, jaki mamy dostęp do swoich emocji, czy jesteśmy w stanie traktować samą siebie, samego siebie ze zrozumieniem, czy mamy tendencję do mocnego krytykowania siebie.
(…)
Jesteście zwolenniczkami sprzedawania dzieciom kłamstw i opowiadania historii o pieskach, które „przeszły przez tęczowy most”, „są na obłoczku”?
Anna Winter: Uwielbiam to pytanie.
Tak naprawdę dla dzieci żałoba po psie, czy po kocie, może być w ogóle pierwszym – najczęściej pewnie jest – pierwszym zetknięciem się z żałobą, ze śmiercią, zatem jakby zakłamywanie tej sytuacji, tudzież budowanie świata równoległego, moim zdaniem nie jest najlepszym pomysłem.
Anna Winter: Oczywiście, że te patenty są stosowane i osoby, które je stosują narażają się na sytuację, kiedy lecą na wakacje i dziecko zażąda, żeby pokazać na której chmurce siedzi ten piesek czy kotek…
Bo skoro opowiedzieliśmy taką historię, to z pewnością powiedzieliśmy prawdę.
Przecież rodzice nie kłamią.
Mówienie, że pies czy kotek zasnął, też nie jest dobrym pomysłem, bo skoro zasnął, to się kiedyś obudzi. A jeżeli się nie obudzi, to dziecko może później samo mieć strach przed zasypianiem.
(…)
Całej rozmowy z Anną Winter i Anją Franczak można posłuchać także tutaj:
Dlaczego żałoba po psie to wciąż tabu? Jak może wyglądać pożegnanie zmarłego zwierzaka?Czytaj też:
Czy można przestać bać się śmierci? „Utrzymywanie więzi ze zmarłym jest możliwe”Czytaj też:
Poprowadziła pogrzeb swojej mamy. Wcześniej postanowiła: Nauczę się teraz mówić, że ją kocham
Dalsze rozpowszechnianie artykułu tylko za zgodą wydawcy tygodnika Wprost.
Regulamin i warunki licencjonowania materiałów prasowych.
