Walczy o obecność rodziców przy dzieciach na intensywnej terapii. Prof. Kotfis: Rozumiem to jako matka

Walczy o obecność rodziców przy dzieciach na intensywnej terapii. Prof. Kotfis: Rozumiem to jako matka

Prof. Katarzyna Kotfis
Prof. Katarzyna Kotfis Źródło: Sławomir Trojanowski, studio ESTE
Dlaczego wciąż zdarzają się takie sytuacje, kiedy rodzicom uniemożliwia się towarzyszenie dziecku na oddziale intensywnej terapii, dlaczego dochodzi do ludzkich dramatów? – Nie umiem odpowiedzieć na to pytanie. Często są to skostniałe struktury i ograniczone myślenie. Nie wiem, czy napisze to pani tak dosłownie, ale ja tak uważam – mówi w rozmowie z „Wprost” prof. Katarzyna Kotfis, lekarka i naukowczyni. Konsultantka krajowa w dziedzinie anestezjologii i intensywnej terapii dodaje: – Sytuacje, w których na jakichś oddziałach intensywnej terapii respektuje się zapisy ustawy o prawach pacjenta i Rzeczniku Praw Pacjenta wybiórczo, ciężko mi wytłumaczyć.
Prof. Katarzyna Kotfis, lekarka i naukowczyni, Konsultantka krajowa w dziedzinie anestezjologii i intensywnej terapii, członkini zespołu ds. poprawy bezpieczeństwa zdrowotnego kobiet w Ministerstwie Zdrowia, członkini Polskiego Towarzystwa Anestezjologii i Intensywnej Terapii (PTAiIT), Polskiego Towarzystwa Badania Bólu (PTBB), European Society of Anaesthesiology and Intensive Care (ESAIC) oraz European Society of Intensive Care Medicine (ESICM). Autorka kilkuset artykułów naukowych.

Paulina Socha-Jakubowska, „Wprost”: Pani stanowisko, jako Konsultantki krajowej w dziedzinie anestezjologii i intensywnej terapii, jest jednoznaczne: „Obecność rodziców lub opiekunów prawnych przy dzieciach hospitalizowanych w oddziałach anestezjologii i intensywnej terapii (OAiIT) jest nie tylko prawem wynikającym z przepisów, lecz przede wszystkim elementem wspierającym proces leczenia i rekonwalescencji małoletnich pacjentów”. Jednak są w Polsce oddziały, na których to prawo nie jest respektowane. To gdyby miała pani wytłumaczyć od początku, dlaczego tak konieczne są zmiany w tym zakresie? Dlaczego szefowie oddziałów muszą przestać ograniczać rodzicom możliwość towarzyszenia ciężko chorym dzieciom?

Prof. Katarzyna Kotfis: Miejsce rodzica jest przy chorym dziecku niezależnie od okoliczności. Od tego trzeba zacząć.

Ta obecność ma istotne znaczenie zarówno terapeutyczne, jak i psychologiczne – zarówno dla małego pacjenta, jak i jego rodziny.

Badania przeprowadzone na świecie i w Polsce wykazują, że stała, adekwatnie zorganizowana obecność opiekunów może redukować stres dzieci, poprawiać ich współpracę z personelem oraz wpływać korzystnie na proces rekonwalescencji. Z drugiej strony dla rodziców to także element kontroli sytuacji, redukcja lęku i poczucia bezradności w obliczu ciężkiej choroby dziecka.

W swoim stanowisku pisze pani też o tym, że obecność rodziców przy dziecku „ogranicza potrzebę interwencji farmakologicznych, w tym sedacji wynikającej z reakcji stresowych czy objawów separacyjnych”.

Czasami zdarzają się przypadki sedowania dzieci z powodu lęku separacyjnego i braku obecności rodzica, które nie powinny się zdarzać.

Sedowania?

Pacjentom w czasie leczenia na intensywnej terapii podaje się dożylnie leki przeciwbólowe i uspokajające. Chodzi o to, żeby pacjent był w komforcie i „współpracował”, tolerował rurkę intubacyjną i stosowaną terapię. W większości przypadków jest to element właściwego leczenia.

Zdarzają się jednak sytuacje, które nie są uzasadnione medycznie, a głęboka sedacja i jej nadmierne zastosowanie może mieć swoje negatywne konsekwencje.

Na przykład?

Wydłuża czas respiratoroterapii, może prowadzić do takiej jednostki, którą określamy jako delirium stanu ciężkiego, osłabia siłę mięśniową, opóźnia rehabilitację czynną. Wreszcie może wystąpić Post-Intensive Care Syndrome – PICS, czyli zespół objawów po intensywnej terapii.

To wszystko może przedłużać czas leczenia na oddziale intensywnej terapii i pobyt w szpitalu.

Zatem powtórzę jeszcze raz:

Obecność rodziców lub opiekunów prawnych przy dzieciach hospitalizowanych w oddziałach anestezjologii i intensywnej terapii jest przede wszystkim elementem wspierającym proces leczenia i rekonwalescencji małych pacjentów, a jednocześnie ich prawem wynikającym z przepisów.

To zapytam wprost: Dlaczego w takim razie wciąż zdarzają się takie sytuacje, kiedy rodzicom jednak uniemożliwia się towarzyszenie dziecku, dochodzi do ludzkich dramatów…

Nie umiem pani odpowiedzieć na to pytanie „wprost”. Często są to skostniałe struktury i ograniczone myślenie. Nie wiem, czy napisze to pani tak dosłownie, ale ja tak uważam.

Oczywiście, że napiszę.

W wielu oddziałach intensywnej terapii dziecięcej w Polsce pobyt rodziców został dobrze zorganizowany, ale był to ogromny wysiłek organizacyjny, żeby złamać te skostniałe struktury.

Stała obecność rodziców na oddziale intensywnej terapii wymaga szkoleń zarówno dla personelu, żeby potrafił zorganizować pobyt rodzica z dzieckiem, jak i dla rodziców. Rodzice z kolei muszą zrozumieć specyfikę oddziału, zasady pracy, zasady poszanowania intymności i prywatności innych dzieci, muszą rozumieć, co robimy – jakie interwencje – i kiedy. To jest duży wysiłek dla obu stron, ale oddziały pediatryczne przeszły tą drogę z korzyścią dla dzieci. Da się to zrobić.

Zastanawiam się tylko, jak bardzo naraża się pani swojemu środowisku?

Jestem w dość niełatwej sytuacji, środowisko jest podzielone, choć bardzo wielu lekarzy oczekuje zmian.

Artykuł został opublikowany w 17/2025 wydaniu tygodnika Wprost.

Archiwalne wydania tygodnika Wprost dostępne są w specjalnej ofercie WPROST PREMIUM oraz we wszystkich e-kioskach i w aplikacjach mobilnych App StoreGoogle Play.