Robert Rutkowski: „Znani i kochani” decydują się sprostytuować pieniędzmi karteli alkoholowych

Robert Rutkowski: „Znani i kochani” decydują się sprostytuować pieniędzmi karteli alkoholowych

Robert Rutkowski
Robert Rutkowski Źródło: Krzysztof Opaliński
Norwegia ma 5,5 miliona mieszkańców, Szwecja około 8 9. W Norwegii jest około 400 punktów sprzedaży alkoholu, w Szwecji około 700. Gdyby przeliczyć to proporcjonalnie ze względu na ilość mieszkańców, to w Polsce powinniśmy mieć 2000 punktów sprzedaży alkoholu. Ostatnie dane za 2021 rok mówią, że mamy 123 345. Powalająca liczba, prawda? Właściwie każdy blok, w którym mieszka około 400 mieszkańców, ma swój punkt sprzedaży legalnego narkotyku, jakim jest alkohol. Zatem od sześciu lat państwo polskie nie zrobiło w tym temacie nic, kompletnie nic. W Polsce mamy nadal absolutne bezhołowie alkoholowe, jesteśmy pod okupacją karteli alkoholowych, a problem tej okupacji polega na tym, że obywatele kompletnie nie chcą być osobami wyzwolonymi. My chcemy tkwić w tej formule – mówi Robert Rutkowski, psychoterapeuta uzależnień.

Marta Byczkowska-Nowak: Jak na „oszołoma, świra i radykała” napisał pan książkę o imponującym aparacie naukowym – bibliografia i przypisy w „Alkoiluzji” robią wrażenie.

Robert Rutkowski: Cieszę się, że zwraca pani na to uwagę, bo nie ukrywam, że właśnie w tę kwestię włożyłem bardzo wiele wysiłku. To jest najprostszy kontrargument do powracających nieustannie komentarzy w stylu „co on wygaduje”, ale to oczywiście i tak nie zmienia postaci rzeczy, że książka o „wyjściu a alkoholowej sekty” wywołuje atak. On mnie zupełnie nie dziwi, co więcej, obecnie jest przedmiotem moich głębokich analiz.

Był pan na to gotowy?

Oczywiście, agresywna reakcja na fakty naukowe to rozpoznane przez psychologię zjawisko, które nawet ma nazwę: backfire effect, efekt odrzutu.

To ten sam efekt, który występuje przy użyciu broni palnej: mocne walnięcie w drugą stronę, które dla niektórych bywa bolesne. Nie wszystkim jest dane przyjąć wiedzę.

Zderzenie z faktami naukowymi, które wytrącają nas ze spokoju, część osób po prostu powala. Ludzie bronią się rękami i nogami ze względu na dysonans poznawczy, który wywołuje ogromne napięcie, ponieważ mamy kulturową, społeczną aprobatę sięgania po alkohol, dobrze utrwaloną przez wieki, z dziada pradziada.

Wiele osób potrzebuje więc tego argumentu, że jestem oszołomem, radykałem. Ok, to ja się nie uchylam od tego stwierdzenia: jestem radykalny w śledzeniu badań naukowych. Ja muszę wiedzieć, bo pracuję z ludźmi, którzy ufają, że ja wiem, że nie jestem oszustem. Dlatego jestem na kolanach przed nauką, muszę wciąż uaktualniać wiedzę Ale, co ważne, ja jej nie zdobywam na tajnych kompletach ani za ciężkie pieniądze na bardzo drogich portalach naukowych. To jest wiedza dostępna dziś każdemu za darmo.

No właśnie, bo pierwszy raz z bacfire effect na tak dużą skalę zetknął się pan kilka lat temu, próbując popularyzować w mediach nowe doniesienia naukowe na temat alkoholu. Czego dowiedzieliśmy się w 2018 roku?

W 2018 roku w „The Lancet” ukazały się wyniki 26-letnich badań dotyczących alkoholu, które wywróciły przysłowiowy stolik. Gwoli wyjaśnienia: „The Lancet” to najbardziej prestiżowe pismo naukowe na świecie, wszystkie badania uhonorowane Nagrodą Nobla musiały najpierw pojawić się w tym tytule.

Po publikacji tych potężnych badań WHO ogłosiło, że jedyną bezpieczną ilością alkoholu jest absolutne zero.
Artykuł został opublikowany w 25/2025 wydaniu tygodnika Wprost.

Archiwalne wydania tygodnika Wprost dostępne są w specjalnej ofercie WPROST PREMIUM oraz we wszystkich e-kioskach i w aplikacjach mobilnych App StoreGoogle Play.