Dostęp do diagnostyki i leczenia w Polsce w latach 2021–2024 pogorszył się – wynika z najnowszego raportu Najwyższej Izby Kontroli. Mimo rosnących nakładów na ochronę zdrowia, w wielu regionach kraju nie zapewniono pacjentom dostępu do świadczeń medycznych zgodnie z planami. Wzrósł czas oczekiwania na diagnozę i leczenie, a w części województw utrzymywały się tzw. „białe plamy”, czyli obszary bez zabezpieczonej opieki zdrowotnej.
Kontrola przeprowadzona przez NIK w centrali Narodowego Funduszu Zdrowia oraz trzech jego oddziałach – opolskim, warmińsko-mazurskim i wielkopolskim – wykazała liczne nieprawidłowości w planowaniu, realizacji i nadzorze nad wydatkowaniem środków publicznych. Izba negatywnie oceniła również sytuację finansową Funduszu. Choć jego przychody wzrosły nominalnie o 8,3%, to – uwzględniając inflację – realnie się zmniejszyły. W tym samym czasie koszty wzrosły o ponad 30%. Składki zdrowotne nie pokrywały w pełni wydatków na świadczenia – w badanym okresie wskaźnik pokrycia kosztów wynosił od 90 do 96,2%.
Więcej zadań, mniej efektów. NIK skontrolowało NFZ
Zdaniem NIK, Fundusz nie wykorzystał w pełni dostępnych narzędzi do łagodzenia skutków finansowych, takich jak aktualizowanie wysokości wpływów ze składek. Zastrzyk środków w postaci sprzedaży obligacji Skarbu Państwa nie przyniósł poprawy – obligacje sprzedano poniżej wartości nominalnej, co świadczy o trudnej sytuacji finansowej instytucji.
Jak ocenia Izba, duży wpływ na kondycję Funduszu miało przeniesienie na niego nowych zadań. W latach 2021–2024 NFZ został obciążony dodatkowymi kosztami sięgającymi ponad 113 mld zł. Główne wydatki związane były z ustawowym wzrostem wynagrodzeń w ochronie zdrowia (ponad 90 mld zł), finansowaniem ratownictwa medycznego, darmowych leków dla dzieci, seniorów i kobiet w ciąży, a także zakupem szczepionek i innymi zadaniami, które wcześniej finansowano z budżetu państwa.
NIK informuje, że kontrola wykazała również, że prezes NFZ nie prowadził skutecznego nadzoru nad regionalnymi oddziałami Funduszu. Nie analizowano systematycznie obszarów, w których brakowało zabezpieczenia świadczeń, co prowadziło do utrzymywania się „białych plam” przez kolejne lata. W ocenie NIK, Centrala NFZ powinna aktywnie monitorować dostępność świadczeń, zamiast cedować to zadanie wyłącznie na dyrektorów oddziałów wojewódzkich.
NIK skontrolowało NFZ. Raport nie pozostawia złudzeń
Nieprawidłowości stwierdzono także w opracowywaniu planów finansowych i planów pracy. Choć dokumenty te tworzono terminowo i zgodnie z przepisami, ich realizacja często odbiegała od założeń. Dochodziło m.in. do przedwczesnego rozwiązywania rezerw budżetowych i przekraczania zaplanowanych wydatków. W planach pracy brakowało rzetelnych analiz ryzyka, co uniemożliwiało skuteczne zarządzanie finansami.
NIK zwróciło uwagę na rosnące dysproporcje między województwami. Różnice dotyczyły nie tylko czasu oczekiwania na świadczenia i liczby pacjentów, ale również średniego kosztu leczenia. W 2023 roku rozpiętość cen w analizowanych świadczeniach sięgała nawet 380%, a w przypadku dziewięciu z nich przekraczała 100%. Przykładowo, w kolejce do endokrynologa w województwie śląskim w trybie stabilnym oczekiwało ponad 18 tys. osób, a w pilnym – ponad 4,5 tys. w województwie mazowieckim.
Izba oceniła, że pogłębiające się różnice w dostępie do usług medycznych są sprzeczne z celami Strategii NFZ na lata 2019–2023, która zakładała ich wyrównywanie. W praktyce doszło jednak do zwiększenia nierówności i dalszego ograniczenia dostępu pacjentów do świadczeń zdrowotnych, szczególnie w niektórych regionach.
Czytaj też:
Ognisko gruźlicy w przedszkolu. Niemal dwieście osób diagnozowanychCzytaj też:
Rafał Trzaskowski pod lupą prokuratury. Chodzi o aferę śmieciową