Bykowe nie przejdzie. Józefaciuk: To pomysł nieludzki

Bykowe nie przejdzie. Józefaciuk: To pomysł nieludzki

Bykowe
Bykowe Źródło: X / Marcin Józefaciuk
Do Sejmu wpłynęła obywatelska petycja, która ponownie forsowała pomysł „bykowego”. Autor wniosku domagał się, by osoby po trzydziestce, które nie posiadają dzieci, miały obowiązek płacenia podwójnej składki emerytalnej. Małżeństwa z jednym dzieckiem – półtorej składki. Do pomysłu odniósł się poseł Marcin Józefaciuk, który nazwał go „niekonstytucyjnym” i „nieludzkim”, a Komisja do Spraw Petycji uznała go za sprzeczny z zasadami konstytucji.

Zaproponowane rozwiązanie nawiązywało wprost do historycznego mechanizmu znanego z czasów PRL. Ówczesne „bykowe”, wprowadzone w 1946 roku, miało stanowić zachętę do zakładania rodzin, a polegało na dodatkowym opodatkowaniu osób bezdzietnych po 25. roku życia – zarówno singli, jak i osób pozostających w związkach małżeńskich.

Choć przez dekady przestało obowiązywać, jego echo powraca co jakiś czas w debacie publicznej. Ostatnia petycja szła o krok dalej – autor nie tylko chciał reaktywować ideę sankcji za bezdzietność, ale również osadzić ją w mechanizmie składek emerytalnych.

Zgodnie z projektem, każdy obywatel po ukończeniu 30. roku życia, który nie posiada dzieci, miał zostać zobowiązany do opłacania podwójnej składki na ubezpieczenie emerytalne. Małżeństwa wychowujące jedno dziecko – do płacenia składki zwiększonej o 50 proc. Co istotne, autor petycji przewidział wyjątki: ze zwolnienia mogłyby skorzystać osoby bezpłodne oraz te, które straciły dziecko.

Autor inicjatywy tłumaczy swoją propozycję w logiczny, acz brutalny sposób: „osoby bezdzietne nie przyczyniają się do wzrostu liczby przyszłych podatników, a tym samym w sposób naturalny obciążają system, nie kompensując w jego przyszłym utrzymaniu”. Uważa także, że granica wieku została wyznaczona adekwatnie do momentu życiowej stabilizacji: „Nie mam innego uzasadnienia, jak nie ma uzasadnienia wiek emerytalny 60 lat dla kobiet i 65 lat dla mężczyzn, a wynika on z XIX-wiecznych zaszłości”.

Ile to miało kosztować?

Propozycja wzbudzała emocje nie tylko ze względów ideologicznych. Pojawiły się również konkretne wyliczenia dotyczące dodatkowych kosztów, jakie miałyby ponosić osoby bez dzieci.

Według szacunków opublikowanych przez „Fakt”, bezdzietni zarabiający minimalną krajową musieliby co miesiąc odprowadzać do ZUS dodatkowe 455 zł. Przy zarobkach na poziomie 6000 zł kwota ta wzrosłaby do 585 zł, a w przypadku 8000 zł – do 780 zł. Najwyższe obciążenie przewidziano dla najlepiej zarabiających: osoby z dochodem 10 000 zł zapłaciłyby dodatkowo aż 976 zł miesięcznie.

Celem wprowadzenia takiej opłaty miałoby być, według autora petycji, wsparcie systemu ubezpieczeń społecznych, który znajduje się w coraz trudniejszej sytuacji. Przytoczone w uzasadnieniu dane pokazują, że system emerytalny może nie wytrzymać obciążeń, jeśli nie zostanie uzupełniony o nowe źródła wpływów. W ciągu najbliższych pięciu lat liczba dzieci w Polsce ma spaść o ponad 600 tysięcy – wynika z prognoz Ministerstwa Finansów. Z kolei Główny Urząd Statystyczny wskazuje, że od 2017 roku liczba urodzeń spada każdego roku średnio o około 1100.

„Kuriozalny pomysł, który nie przystaje do naszych czasów”

Do kontrowersyjnej inicjatywy odniósł się publicznie poseł Koalicji Obywatelskiej Marcin Józefaciuk, który jako członek Komisji do Spraw Petycji prezentował treść dokumentu. Polityk nie krył oburzenia, zarówno co do treści propozycji, jak i jej duchowego powrotu do przeszłości.

„Wczoraj referowałem petycję, która zakładała… no właśnie – coś, co już było. Nazywało się bykowe. I nikt za tym nie tęskni. Autor chciał, żeby osoby bezdzietne płaciły podwójną składkę emerytalną, a małżeństwa po 30. roku życia z jednym dzieckiem – półtorej składki. Miało to niby 'poprawić dzietność'. Tyle że to wszystko jest nie tylko niekonstytucyjne, ale też po prostu nieludzkie” – napisał poseł w mediach społecznościowych.

Józefaciuk wskazuje też na fundamentalny problem natury prawnej: „Składka w ZUS nie może zależeć od tego, czy masz dzieci. To łamie zasadę równości wobec prawa. I stawia ludzi w absurdalnych sytuacjach: co z osobami, które nie mogą mieć dzieci? Co z tymi, którzy nie chcą, bo np. mają obciążenia genetyczne? Co z osobami, które wychowują dzieci poza formalnym małżeństwem? Co jeśli ktoś miał dziecko, ale je stracił?”

W ocenie posła prawo nie powinno wymuszać rodzicielstwa: „Prawo nie może nikogo zmuszać do posiadania dzieci. Nie od tego jest”.

Demografia nie potrzebuje kar, tylko systemowego wsparcia

Chociaż problem niskiej dzietności jest realny i rosnący, wielu ekspertów oraz polityków wskazuje, że przyczyny nie leżą w braku sankcji, lecz w głębokich deficytach systemowych. Jak zauważa Józefaciuk: „Tak, dzietność w Polsce spada – ale nie dlatego, że nie mamy kar. Ludzie nie decydują się na dzieci, bo brakuje stabilizacji, mieszkań, żłobków, dostępnej psychiatrii dziecięcej i spokojnej przyszłości. Nie dlatego, że nie mają nad sobą bata”.

W ten sposób poseł wpisuje się w szerszą narrację, zgodnie z którą państwo powinno przede wszystkim oferować młodym ludziom bezpieczeństwo socjalne, instytucjonalne wsparcie oraz realne narzędzia ułatwiające pogodzenie pracy z rodzicielstwem, zamiast szukać winnych wśród osób bezdzietnych i obarczać ich finansowo.

Komisja Sejmowa na „nie”

Na razie nie ma sygnałów, by petycja miała szansę na realizację. Komisja do Spraw Petycji nie poparła pomysłu, uznając go za sprzeczny z zasadami konstytucyjnymi. Marcin Józefaciuk z uznaniem przyjął decyzję komisji: „Dziękuję komisji za rozsądek. I obyśmy więcej nie musieli się nad takimi petycjami pochylać”.

Mimo to sam fakt, że tego typu inicjatywy wciąż trafiają na biurka posłów, pokazuje, że problem demografii będzie coraz częściej wracał w formie mniej lub bardziej kontrowersyjnych rozwiązań. Pytanie tylko, czy Polska jest gotowa na debatę o przyszłości bez popadania w historyczne resentymenty i prawne absurdy.

Czytaj też:
„Bykowe" w Sejmie. Posłowie zgodni jak nigdy

Czytaj też:
Był wielkim gwiazdorem, a to robił w prywatnym życiu. Mało kto o tym wiedział

Źródło: X / Marcin Józefaciuk