Czarny marsz

Dodano:   /  Zmieniono: 
Kościół Katolicki chce rękami polityków zabrać obywatelom pieniądze, których nie chcą im oni oddać z własnej woli.
Kościół Katolicki nie potrafii zebrać od wiernych pełnej kwoty na budowę Świątyni Opatrzności Bożej, co oznacza, że nie chcą oni jej dobrowolnie sfinansować. Wyciągnięcie w tej sytuacji ręki po pieniądze budżetowe, to nic innego jak powiedzenie, że "skoro nie chcecie z własnej woli dać pieniędzy na kościół, to państwo i tak zabierze je wam pod przymusem i nam przekaże". Takie postępowanie jest dalekie od moralności jaką propaguje wiara katolicka.
 
Najzabawniejsze jest jednak to, że Kościół Katolicki jest prawdopodobnie sam w stanie sfinansować budowę Świątynii Opatrzności Bożej. Politycy przyjmują za dobrą monetę twierdzenia kościelnych hierarchów, że nie mają oni pieniędzy, ale wartoby bliżej się przyjżeć finansom instytucji, która wyciąga rękę po pieniądze podatników.
 
Otóż Kościół Katolicki jest największym właścicielem ziemii w Polsce (ma jej ok. 100 tys. ha) i od wejścia Polski do UE otrzymuje rocznie co najmniej 70 mln zł unijnych dopłat. To oznacza, że przez ostatnie trzy lata zarobił w ten sposób ponad 200 mln zł, czyli znacznie więcej niż kosztuje budowa świątynii. Wydatki kościelne z pewnością nie zwiększyły się aż w takim stopniu.
 
Kościół Katolicki także (w przeciwieństwie do zwykłych obywateli, którzy do tej pory nic nie otrzymali, bo państwo twierdzi, że go na to nie stać) korzysta z ustawy, dzięki której od 1989 r. odzyskuje 100 proc. wartości mienia zabranego przez komunistów. W tej sytuacji wciąganie ręki po raz kolejny po pieniądze podatników jest łagodnie mówiąc nieetyczne.