Sąd umorzył sprawę lekarzy z warszawskiego pogotowia

Sąd umorzył sprawę lekarzy z warszawskiego pogotowia

Dodano:   /  Zmieniono: 
Sprawa 22 lekarzy i pielęgniarki z warszawskiego pogotowia, oskarżonych o informowanie zakładów pogrzebowych o zgonach pacjentów, została umorzona przez stołeczny sąd.

Śledztwo wszczęto wkrótce po publikacji "Gazety Wyborczej" z 2002 roku, która napisała, że w stołecznym pogotowiu sprzedawano zakładom pogrzebowym informacje o zgonach. Rozpoczęcie procesu wcześniej kilkakrotnie odraczano, gdyż przed sądem nie stawiali się wszyscy oskarżeni.

Sąd przychylił się w poniedziałek do złożonego w listopadzie 2007 r. wniosku obrony, iż postępowanie należy umorzyć, gdyż zawiadomienie o podejrzeniu przestępstwa złożyła osoba do tego nieuprawniona - zastępca dyrektora Wojewódzkiej Stacji Pogotowia Ratunkowego w Warszawie. Zgodnie z prawem, takie zawiadomienie w imieniu WSPR mógł złożyć jedynie dyrektor placówki.

O wycofanie wniosku przeciwko lekarzom wnosiło również na początku stycznia warszawskie pogotowie argumentując, iż samo wszczęcie procesu "było wystarczającą karą dla lekarzy".

Ponadto, jak mówiła przed sądem reprezentująca WSPR mec. Joanna Chróścicka-Kucharzyk, zostawianie przez lekarzy wizytówek zakładów pogrzebowych w domach zmarłych pacjentów "było podyktowane względami humanitarnymi", a zakłady pogrzebowe "niejednokrotnie były wzywane na prośbę członków rodziny" zmarłych.

Według pełnomocnik stołecznego pogotowia, w zespole ratunkowym przybywającym do pacjenta byli również sanitariusze i kierowcy, dlatego w wielu przypadkach trudno udowodnić, że to właśnie lekarz udzielał informacji o zakładach pogrzebowych.

Pytana przez PAP, dlaczego dopiero teraz pogotowie zdecydowało się wycofać wniosek przeciw lekarzom, Chróścicka-Kucharzyk odpowiedziała, że obecne kierownictwo WSPR podjęło taką decyzję po dokładnym zapoznaniu się z aktami sprawy.

Satysfakcji z umorzenia nie kryli oskarżeni lekarze, choć przyznawali, że sprawa kosztowała ich wiele nerwów. "Nasze spotkania tutaj dowiodły, że nie zrobiliśmy nie złego, a największe zamieszanie zrobiła prasa" - mówił przed sądem jeden z nich, Janusz K.

Postanowienie sądu nie jest prawomocne. Prokuratura zapowiedziała, że decyzję o ewentualnym odwołaniu podejmie po zapoznaniu się z pisemnym uzasadnieniem, jednak "najprawdopodobniej uszanuje wolę wyrażoną przez kierownictwo pogotowia".

Po artykule "GW", że w stolicy dochodziło do sprzedaży informacji o zgonach, policjanci i prokurator przez trzy lata analizowali dokumenty ok. tysiąca pochówków na największym cmentarzu stolicy na Wólce Węglowej oraz materiały pogotowia ratunkowego z lat 1999- 2002. Okazało się, że kilka prywatnych firm pogrzebowych zmonopolizowało pogrzeby osób, których zgon stwierdzili lekarze pogotowia. Np. pewna firma pochowała ponad 30 proc. takich osób.

Członkowie rodzin zmarłych mieli zeznawać o polecaniu przez lekarzy poszczególnych firm, pozostawianiu wizytówek oraz telefonowaniu przez lekarzy do zakładów.

Pierwotnie w sprawie oskarżonych było 25 osób, jedna jednak zmarła, postępowanie w sprawie innej sąd wyłączył do odrębnego rozpoznania, bo obecnie pracuje ona za granicą.

W ujawnionej wcześniej przez "GW" łódzkiej aferze "łowców skór" sanitariuszy i lekarzy oskarżono o to, że za łapówki od przedsiębiorców pogrzebowych zabijali pacjentów pavulonem i "sprzedawali" zakładom informacje o zgonach.

W styczniu ubiegłego roku Sąd Okręgowy w Łodzi skazał na dożywocie i 25 lat więzienia dwóch b. sanitariuszy łódzkiego pogotowia, oskarżonych w procesie "łowców skór" za zabójstwa pięciu pacjentów, a także za przyjmowanie łapówek od firm pogrzebowych w zamian za informacje o zgonach pacjentów. Dwóch b. lekarzy pogotowia oskarżonych o narażenie życia 14 pacjentów, którzy zmarli, zostało skazanych na 5 i 6 lat więzienia. Wobec całej czwórki sąd orzekł 10-letni zakaz wykonywania zawodu. Wyrok nie jest prawomocny. Apelację od wyroku wniósł obrońca jednego z sanitariuszy.

W sprawie warszawskiej - w odróżnieniu od tej z Łodzi - nie pojawiły się informacje, by mogło dochodzić do zabijania pacjentów.

ab, pap