Od powodzi minął rok, a pani Beata wciąż zbiera na dom. „Człowiek dalej walczy. Wszyscy zapomnieli”

Od powodzi minął rok, a pani Beata wciąż zbiera na dom. „Człowiek dalej walczy. Wszyscy zapomnieli”

Powódź w Lewinie Brzeskim i dom pani Beaty
Powódź w Lewinie Brzeskim i dom pani Beaty Źródło: YouTube / Radio Opole/zrzutka.pl
Choć od powodzi minął już ponad rok, to wciąż nie wszyscy mieszkańcy Lewina Brzeskiego wrócili do domów. Wśród nich jest pani Beata, która nadal zbiera pieniądze na odbudowę. – Miało na wszystko wystarczyć... – ubolewa. Jak twierdzi, odszkodowanie ledwo pokryje koszt rozbiórki zniszczonego domu. Władze gminy zapewniają jednak, że zrobiły wszystko, co mogły.

Lewin Brzeski to jedno z miast, które w ubiegłorocznej powodzi ucierpiało najbardziej. Woda zniszczyła także okoliczne wsie, między innymi Stroszowice, gdzie mieszka pani Beata z trójką swoich wnucząt, dla których jest rodziną zastępczą. Dziećmi opiekuje się od 2021 roku roku, gdy zmarła ich matka, jedna z córek pani Beaty. Najpierw wnukami zajmowała się wspólnie z mężem, panem Grzegorzem, który niecałe półtora roku później zmarł na zawał. Wtedy pani Beata została sama z dziećmi, dzisiaj jest na rencie inwalidzkiej i nie pracuje już zawodowo.

Kolejnym ciosem była powódź we wrześniu 2024 roku.

Woda wdarła się do domu pani Beaty, która razem z wnukami przeniosła się do pokoju u sąsiadów. Ruszyły zbiórki, akcje pomocowe, do Lewina Brzeskiego trafiały dary z całej Polski, rozpoczęło się liczenie strat. W końcu wpływały pierwsze zasiłki, jednak ich wysokość nijak miała się do strat. Najpierw dwa tysiące złotych na bieżące wydatki, potem osiem tysięcy. Jednak rządzący obiecywali, że na remont powodzianie dostaną do 100 tysięcy, a na odbudowę domów nawet 200 tysięcy złotych.

– Wszystko się tak ciągnie, ponad rok i człowiek dalej walczy. Ale to nie ja jedna, wiele osób jeszcze walczy. Miało na wszystko wystarczyć, ale wszyscy pozapominali – ubolewa pani Beata.

Mieszkanka Stroszowic usłyszała, że jej straty warte są nieco ponad 65 tysięcy złotych.

Zastępca burmistrza: „Sprawa nie jest jeszcze przesądzona”

Pani Beata opowiada, że początkowo dom chciała remontować, jednak ostatecznie usłyszała, że budynek nie nadaje się już do zamieszkania i grozi zawaleniem. Musi więc najpierw rozebrać zniszczony dom, a na jego miejscu zbudować nowy. Problem w tym, że koszt samej rozbiórki to niemal 58 tysięcy złotych. Nowy dom modułowy, który pani Beata chciałaby postawić, to jedna z najszybszych i najtańszych opcji, jednak wciąż kosztująca co najmniej 200 tysięcy złotych. Dlatego ruszyła kolejna zbiórka, bo takich kosztów nie pokryje w całości nawet najwyższe odszkodowanie.