Koniec straszenia

Koniec straszenia

Dodano:   /  Zmieniono: 
Uff, wreszcie koniec zamieszania wokół traktatu lizbońskiego. Sejm przegłosował ustawę ratyfikacyjną, a prezydent zapowiedział już, że ją podpisze. Teraz czas na krótki bilans zysków i strat po tej bitwie.
Na awanturze zyskał zarówno obóz proeuropejski czyli głównie PO, które pokazało, że nawet przy próbie szantażu nie odejdzie od zdecydowanej prounijnej drogi, a także skrajni eurosceptycy, którzy przypomnieli o sobie po przegranych wyborach. Najwięcej stracił PiS, który próbował dokonać niemożliwego – bronił wynegocjowanego przez prezydenta Kaczyńskiego traktatu i jednocześnie go krytykował, robiąc ukłon w kierunku Radia Maryja.
Nadwyrężony został też nasz wizerunek w UE. Polska ugruntowała swój obraz jako kraj, po którym można się wszystkiego spodziewać i który zawsze może czymś zaskoczyć.  Ale tym bym się aż tak bardzo nie przejmowała, bo już wkrótce irlandzcy eurosceptycy będą prawdopodobnie robić podobny szum w kampanii przed tamtejszym czerwcowym referendum.
W tym całym zamieszaniu widzę jedną, pozytywną rzecz. Dzięki awanturze wokół traktatu, ludzie dowiedzieli się - przynajmniej ogólnie - co się w nim znajduje i jaki będzie miał wpływ na nasze życie. Bo właśnie dzięki tej niewiedzy awantura wokół traktatu była w ogóle możliwa. Politycy związani z Radiem Maryja mogli bezpodstawnie straszyć nas, tym, że po ratyfikacji traktatu UE zmusi nas do legalizacji związków homoseksualnych, aborcji i oddania wysiedlonym z Polski Niemcom ich majątków. Gdyby traktat przyjęto bez żadnych emocji, wiedza na jego temat pozostałaby znikoma.