Szefowa resortu zdrowia zdecydowała o tym po spotkaniu z lekarzami i pielęgniarkami z zamkniętych oddziałów.
W obecności dziennikarzy lekarze i pielęgniarki zadeklarowali, że są gotowi przystąpić do pracy. "Jeśli oddziały ruszą, będziemy przyjmować wszystkich pacjentów" - zapewnił ordynator oddziału chirurgicznego Andrzej Dąbrowski.
Minister zdrowia Ewa Kopacz krytycznie oceniła sytuację, jaka przed miesiącem zaistniała w Radomiu (konieczność ewakuacji pacjentów i decyzję wojewody o zamknięciu dwóch oddziałów). "Nie ma przyzwolenia na tego rodzaju akcje gdziekolwiek to by nie było, nie tylko w Radomiu" - powiedziała.
"Będzie to ostrzeżenie dla wszystkich lekarzy, moich kolegów, którym, niestety, przypomnieć muszę, że tych studiów nie kończą przypadkowi ludzie. To jest wyjątkowy zawód i lekarze nie mogą podejmować decyzji o tym, czy pacjent - który płaci składkę i trafił do swojego szpitala - ma być ewakuowany czy leczony w danym szpitalu" - dodała.
Kopacz powiedziała, że decyzja wojewody o zamknięciu dwóch oddziałów była słuszna, bo "nie mógł się zachować inaczej, kiedy pacjent tylko leżał fizycznie na łóżku w szpitalu i nie miał fachowej opieki".
Minister zdrowia potwierdziła, że honorowe deklaracje lekarzy, iż sytuacja sprzed miesiąca nie powtórzy się, "są dla niej święte". "Nie będzie litości dla żadnego oddziału czy szpitala w Polsce, gdy wyjedzie choćby jeden pacjent. Będą zamykane te oddziały i szpitale" - zapowiedziała.
Kopacz powiedziała, że w myśl obowiązującego prawa skorzystała z tzw. doświadczenia orzeczniczego. "To pozwala mi dzisiaj ocenić sytuację od momentu, kiedy pan wojewoda podjął taką decyzje do chwili obecnej".
Jak dodała, ponieważ lekarze są gotowi wrócić do pracy i podpisali klauzlę opt-out, tym samym ustała już przesłanka, jaką wojewoda uznał za podstawę do swojej decyzji o wykreśleniu oddziałów z rejestru ZOZ-ów. "Dzisiaj jedyną przesłankę, którą wojewoda uznał za słuszną i konieczną, ja likwiduję" - powiedziała minister, podejmując decyzję o uruchomieniu oddziałów.
Zastępca ordynatora chirurgii i delegat do izb lekarskich Bogusław Drotlef oświadczył, że lekarze z Radomia odcinają się od ostatnich decyzji władz Ogólnopolskiego Związku Zawodowego Lekarzy, które zapowiedziały m.in. że chcą by prokuratura sprawdziła doniesienia "Gazety Wyborczej" o tym, że premier Donald Tusk naciskał na wojewodę mazowieckiego, by nie ustępował lekarzom z WSS i przygotował ewakuację pacjentów.
"Ostatnie zawirowania polityczne spowodowane przez władze związku lekarskiego nie były z nami uzgadniane i odbywają się te historie poza naszymi plecami, bez uzgodnień z nami" -zapewnił.
Do Krzysztofa Bukiela, szefa OZZL, zaapelowała też minister zdrowia. "Panie przewodniczący, pan zapomniał, że pan jest lekarzem. Pan zapomniał, co jest dzisiaj dobrem pacjenta. Może dlatego, że nie funkcjonuje ustawa o prawach pacjentach. Ale w sytuacji, kiedy od 1 stycznia ta ustawa wejdzie w życie, to gros tych pacjentów będzie kierować przeciwko panu i pańskim nieodpowiedzialnym kolegom pozwy do sądu za taki dyskomfort i stres, jaki zafundowaliście tym ludziom" - zaznaczyła.
Decyzję o likwidacji oddziałów: onkologicznego i chirurgicznego w radomskim WSS wojewoda mazowiecki Jacek Kozłowski podjął pod koniec marca. Oddziały te zlikwidowano, bo zaprzestały działalności i nie przyjmowały pacjentów, gdyż brakowało lekarzy na dyżurach. Sytuacja unormowała się, gdy lekarze po burzliwych negocjacjach zgodzili się podpisać klauzulę opt-out, czyli zgodę na pracę ponad 48 godzin tygodniowo.
Dyrekcja szpitala wystąpiła wtedy z wnioskiem do wojewody mazowieckiego o cofnięcie decyzji o zamknięciu oddziałów. Wojewoda nie zdecydował się na ten krok, ale skierował sprawę do rozpoznania przez ministra zdrowia.
ab, pap