Żołnierze dumni z ostrzału Nangar Khel?

Żołnierze dumni z ostrzału Nangar Khel?

Dodano:   /  Zmieniono: 
"Polska" dotarła do zeznań świadków tragedii w Nangar Khel. Wynika z nich, że ci żołnierze, których Wojskowy Sąd Okręgowy w Warszawie nie wypuścił z aresztu, mieli być dumni z ostrzału afgańskiej wioski.
Jeden ze świadków miał zeznać: – Tomasz B. i Andrzej O. mówili, że wreszcie otworzył się im licznik jeśli chodzi o liczbę zabitych przez nich ludzi.

Razem z nimi w areszcie pozostanie dwóch innych żołnierzy. Są to ich przełożeni: kapitan Olgierd C. - dowódca bazy Wazi-Khwa i podporucznik Łukasz B, który dowodził plutonem pod Nangar Khel. Choć w opinii świadków pełnił on rolę figuranta, a prawdziwym dowódcą był chorąży Andrzej O, sąd uznał, że odpowiada on za kierowanie ostrzałem. – Słyszałem raz, jak chorąży O. zbłaźnił Łukasza B. na jednym z apeli – zeznał świadek incognito numer 2 - pisze "Polska".

Chorąży O. miał także w rzeczywistości kierować akcją pod Nangar Khel. Świadkowie twierdzą, że przed wyjazdem na ostrzał mówił, że maja zrobić "rozwałkę" wioski. Zeznają, że przeciwny wykonaniu tego rozkazu, wydanego rzekomo przez dowódcę bazy Olgierda C., miał być podporucznik Łukasz B.

Równoczesnie ten sam świadek opisuje jak zareagowali na rezultaty ostrzału szeregowcy plutonu: - Szeregowy Jacek J. miał być załamany tym, co się stało.

Świadkami zdarzenia byli żołnierze 18 Bielskiego Batalionu Desantowo-Szturmowego. Ich zeznania mogą wskazywać też na samowolne użycie moździerza - podaje dziennik "Polska".

ab, polskatimes.pl