Premier nie pojedzie na Euro przez dziennikarzy

Premier nie pojedzie na Euro przez dziennikarzy

Dodano:   /  Zmieniono: 
Mecze Polaków na Euro 2008 Donald Tusk obejrzy tylko w telewizji - dowiedział się "Dziennik". "Premier nie wybiera się na żaden mecz" - potwierdza rzeczniczka rządu Agnieszka Liszka.
Czy to efekt obaw specjalistów od wizerunku, którzy uznali, że kolejny wyjazd znów pogorszyłby notowania szefa rządu? A może ostrożność podyktowana analizą - mecz można przegrać, a wtedy premier byłby w kręgu porażki?

"Gdybyście pisali inaczej o Peru, to pewnie na Polska - Niemcy premier by pojechał" - mówi polityk PO.

Na Euro 2008 wybiera się za to prezydent. Lech Kaczyński pojedzie na spotkanie z Austrią, na zaproszenie prezydenta tego kraju Heinza Fischera. "Potem odbędą się rozmowy bilateralne w trakcie kolacji" - mówi prezydencki minister Michał Kamiński.

To oznacza, że żaden z naszych przywódców nie zaszczyci inauguracyjnego meczu Polaków. Dlaczego nie jedzie premier? "Jest bardzo zajęty, ma dużo pracy i nie znajdzie czasu, by pojechać na mecz" - mówi "Dziennikowi" szef jego gabinetu politycznego Sławomir Nowak.

Otoczenie szefa rządu obawia się, że odium dość prawdopodobnej porażki Polaków (nigdy nie pokonaliśmy Niemców na wielkiej imprezie), mogłoby spaść i na niego. "Ja nie miałbym do niego pretensji, gdyby oglądał mecz na stadionie" - mówi Kamiński.

Obawa o porażkę to jeden z powodów. Drugi to sytuacja, jaką w kancelarii premiera nazywa się syndromem Machu Picchu. Chodzi o niedawną wizytę szefa rządu w Peru. Po jego powrocie sztab kancelaryjnych PR-owców przystąpił do zacierania wszelkich śladów wyprawy określanej mianem katastrofy.

pap, ss