"Niech premier i prezydent jadą się kłócić na Saharę"

"Niech premier i prezydent jadą się kłócić na Saharę"

Dodano:   /  Zmieniono: 
W opinii posłów Lewicy, spór między prezydentem i premierem o wyjazd na szczyt UE to kłótnia "nie dwóch mężów stanu, a dwóch chłopców w piaskownicy". Ich zdaniem, obaj politycy powinni zamiast do Brukseli, udać się na wycieczkę na Saharę.

"Spór pana prezydenta z panem premierem o to, kto pojedzie na szczyt Unii Europejskiej to nie spór dwóch mężów stanu, a bardziej przypomina to spór dwóch chłopców w dziecięcej piaskownicy" - ocenił na piątkowej konferencji prasowej poseł Lewicy Sławomir Kopyciński.

Kopyciński - jak mówił - radzi prezydentowi i premierowi, "żeby może zastosowali się do rady szefa gabinetu premiera Sławomira Nowaka i korzystając z uprzejmości biura podróży wspólnie zafundowali sobie wyjazd".

"Nie na szczyt Unii Europejskiej, tylko w bardziej do tego przeznaczone miejsce. Ja polecam pustynię Saharę, bo tam przynajmniej ten spór nie będzie kompromitował Polski i Polaków" - ironizował.

Politycy Lewicy: Kopyciński, Tadeusz Iwiński i Izabela Jaruga- Nowacka przynieśli na konferencję dwa pudełka - jedno z napisem "Szan. Pan Prezydent Lech Kaczyński, prezydent RP, drugie - z etykietką "Szan. Pan Donald Tusk, premier RP".

W pudełkach - jak tłumaczyli - umieścili "prezenty na wyjazd" dla Donalda Tuska i Lecha Kaczyńskiego. Mieli ze sobą dwa wiaderka: większe - dla premiera i mniejsze - dla prezydenta oraz grabki i łopatkę.

"Dla pana prezydenta polecamy grabki, tymi grabkami pan prezydent może podrapać, załóżmy po twarzy, Donalda Tuska. A tu prezent dla pana premiera Donalda Tuska - on oczywiście w zemście, w rewanżu nabierze sobie na tą fajną łopatkę troszkę piasku i sypnie prezydentowi w oczy" - mówił Kopyciński.

"Naprawdę, ta dyskusja, ten konflikt między prezydentem a premierem jest żenujący, źle świadczy o Polsce, źle świadczy o nas wszystkich, dlatego myślę, że te prezenty, w ramach tej dyskusji są właściwymi atrybutami władzy urzędu premiera i prezydenta" - ocenił Kopyciński.

Zdaniem Iwińskiego, prezydent i premier powinni ustalić między sobą, który z nich będzie reprezentował Polskę na jakich wydarzeniach międzynarodowych.

Przypomniał, że w czasach prezydentury Aleksandra Kwaśniewskiego, prezydent szefował polskiej delegacji na szczytach NATO; premier z kolei, reprezentował kraj na szczytach UE oraz spotkaniach Grupy Wyszehradzkiej, Inicjatywy Środkowoeuropejskiej oraz Rady Państw Morza Bałtyckiego.

"Jeżeli chodzi o ONZ, to od czasu do czasu, raz w roku można było się dzielić" - dodał Iwiński.

Podczas przyszłotygodniowego szczytu UE Polskę chcą reprezentować zarówno premier Donald Tusk, jak i prezydent Lech Kaczyński. Od kilku dni prowadzą, za pośrednictwem mediów, spór o to. W czwartek wieczorem szef MSZ Radosław Sikorski poinformował, że Rada Ministrów podjęła w trybie obiegowym uchwałę, że to premier wyznacza skład polskiej delegacji na szczyt. Dzień wcześniej Tusk oświadczył, że nie przewiduje prezydenta w składzie delegacji.

ab, pap