W oczekiwaniu na wstyd

W oczekiwaniu na wstyd

Dodano:   /  Zmieniono: 
- Będziemy się wstydzić za nowy zarząd PZPN – powiedział na konferencji prasowej minister sportu Mirosław Drzewiecki. Po wczorajszym wystąpieniu Grzegorza Laty ciężko jego obaw nie podzielać.
Lato był prezesem zaledwie kilkadziesiąt minut, gdy zaszokował wszystkich wypowiedzią, że nie będzie miał nic przeciwko „jeśli Ukraina zostanie pozbawiona organizacji Euro". To, rzecz jasna, wzbudziło protesty strony ukraińskiej. Potem Lato powiedział, że jako prezes będzie stał ponad sporami „bo nie chce, żeby było tak jak to w Polsce, że wszyscy się kłócą i nic z tego nie wynika". Wydaje się, że oznaczała ta wypowiedź tylko to, iż Lato jako prezes nie będzie się wtrącał w spory i bieżące kłótnie w PZPN, aby nie utracić autorytetu prezesa.

Grzegorz Lato daje do zrozumienia, że nie będzie walczył z patologiami, więc bagno, w którym pogrążona jest polska piłka, cuchnąć będzie jeszcze długo. Różnica między PZPN-em Laty, a PZPN-em jego poprzednika – Michała Listkiewicza – jest tylko taka, że Listkiewicz dobrze wychodził w mediach i umiał się dobrze prezentować. Grzegorz Lato tej umiejętności nie posiada. W dodatku jego wypowiedzi wskazują, że na wyżyny intelektualne raczej się nie wspina. Efekt będzie więc taki, że patologie w polskiej piłce nie znikną, a wstydzić będziemy się nie tylko za nie lecz także za wypowiedzi i styl bycia prezesa PZPN.

Stefan Niesiołowski często powtarza, że Grzegorz Lato w czasie, kiedy był senatorem (z SLD) przez całą kadencję parlamentu ani raz nie zabrał głosu. Broniąc go, można powiedzieć, że to dobrze o nim świadczy, bo co miał mówić, skoro nie miał nic do powiedzenia. Czy teraz Lato chce to nadrabiać? Najpierw narażał się na śmieszność, nie zabierając głosu, teraz naraża się na śmieszność, zabierając głos. Różnica polega tylko na tym, że senator Lato ośmieszał samego siebie, a prezes Lato będzie ośmieszał Polskę.