Kradzież za przyzwoleniem

Kradzież za przyzwoleniem

Dodano:   /  Zmieniono: 
Poniedziałkowy "Dziennik" podał, że za sprawą byłego prezesa KRUS - Romana Kwaśnickiego - z kont tej instytucji zniknęło 8 milionów złotych. Sam prezes i jego współpracownicy nie odpowiadają na pisma z żądaniem wyjaśnień i rozliczenia tej kwoty.
Co będzie dalej - łatwo przewidzieć. Sprawą zajmie się prokuratura, prawdopodobnie CBA, będzie śledztwo, ktoś z KRUS zostanie zatrzymany i pewnie tymczasowo aresztowany. Organa ścigania i CBA odtrąbią kolejny sukces. Nawet jeśli sprawcy pójdą siedzieć to i tak pewnie pieniądze nie zostaną odzyskane. Pytanie jest tylko jedno: czy nie dało się tego uniknąć?
 
Gigantycznej afery nie byłoby, gdyby nie było KRUS-u. KRUS nie jest zły dlatego, że funkcjonuje nie najlepiej. KRUS jest zły sam w sobie. To kolejny państwowy moloch powołany tak naprawdę po to, aby zapewniać miejsca pracy dla "samych swoich" na koszt podatnika.
 
Nie rozumiem, dlaczego rolnicy mają się ubezpieczać na innych zasadach niż pozostałe grupy zawodowe. Nie rozumiem też, dlaczego kontrolę nad tymi ubezpieczeniami sprawować ma państwo. Nie jestem w stanie pojąć, dlaczego armia urzędników w KRUS utrzymywana jest za nasze pieniądze. W instytucjach które funkcjonują tak jak KRUS, gdzie za miliony państwowych złotych odpowiadają urzędnicy - malwersacje finansowe są nieuniknione. Wylano już morze atramentu, pisząc, że urzędnicy nie liczą się z interesem podatnika, którego pieniądze powierzono ich opiece. Casus Kwaśnickiego wydaje się tylko potwierdzać ten truizm (swoją drogą zastanawiająca jest łatwość, z jaką gra nam na nosie za nasze pieniądze były prezes KRUS).

Kolejna już afera w KRUS-ie powinna być kolejnym argumentem za likwidacją tej instytucji, tym bardziej, że kolejne próby jej zracjonalizowania skończyły się niepowodzeniem. Ale sprawa jest szersza. Jak najszybciej trzeba odciąć dostęp polityków nie tylko do tego rodzaju instytucji, ale też do gospodarki. To z całą pewnością ograniczy liczbę afer.

Tyle tylko, że od 1989 roku, nawet te siły polityczne, które programowo głosiły oddzielenie świata politycznego od gospodarki, jakoś traciły impet, kiedy dochodziły do władzy. Powód jest jasny: setki dobrze płatnych posad to łup polityczny po wygranych wyborach i pewnie niełatwo przyjdzie politykom z tego zrezygnować. A że płacą za to polscy podatnicy...