Raport Pitery: PiS i SLD krytyczne; PO uważa go za przydatny

Raport Pitery: PiS i SLD krytyczne; PO uważa go za przydatny

Dodano:   /  Zmieniono: 
PiS i SLD krytykują raport minister Julii Pitery o nieprawidłowościach w CBA. PO uznaje go za "przyzwoity".

Dokument zatytułowany jest "Centralne Biuro Antykorupcyjne w kontekście ustalonych faktów". Wynika z niego m.in. to że sejmowa komisja śledcza musi odpowiedzieć, czy CBA oddziaływało na politykę. Według niego, CBA zaczęło działalność bez "kluczowych aktów wykonawczych" i bez osób "znających pragmatykę służb specjalnych".

Według Arkadiusza Mularczyka (PiS), który zasiada w sejmowej komisji ds. nacisków, raport jest na "żenująco niskim poziomie".

"Informacje w nim były zawarte w różnego rodzaju przeciekach medialnych i nie robią obecnie żadnego wrażenia" - ocenił. "To bardziej prasówka niż raport urzędnika państwowego (...). W tym raporcie nie ma nic odkrywczego" - dodał.

Janusz Zemke z sejmowej Komisji ds. Służb Specjalnych (Lewica) uważa, że w  raporcie Pitery nie ma żadnych sensacyjnych treści.

Według niego - faktami, o  których napisano w dokumencie, mogłaby się zająć sejmowa komisja śledcza ds. nacisków.

"Siła tego raportu (na temat CBA) miała być porażająca już wiele miesięcy temu, potem nie była porażająca i czas pojawienia się tego raportu był bardzo wydłużony. Potem z wielkiego raportu zrobił się mniejszy raport" - ocenił z  kolei szef SLD Grzegorz Napieralski.

"Urząd pani Pitera jest - moim zdaniem - niepotrzebny. Pani Pitera kompromituje rząd i samą siebie" - ocenił lider Sojuszu. Jak dodał, ma wrażenie, że Pitera "lubi takie wybuchy - coś powie, coś zrobi, a potem jest z tego wielkie nic".

Innego zdania jest inny poseł komisji ds. nacisków Sebastian Karpiniuk (PO). "Jeżeli weźmie się pod uwagę instrumentarium, którym dysponuje minister Julia Pitera, to jest to przyzwoity materiał" -  zaznaczył.

Jego klubowy kolega Stanisław Chmielewski dodał, że raport "jest istotny" dla  oceny prawidłowości funkcjonowania CBA.

Według Mularczyka, to sprawy sądowe, w których domagano ujawnienia raportu, zmusiły premiera do podjęcia decyzji o jego upublicznieniu. Powiedział, że  większość zarzutów wobec CBA jest "niepoważnych", w tym np. zarzut wykorzystywania kart kredytowych do celów służbowych. Jego zdaniem, raport nie jest przydatny dla prac komisji śledczej. "Jeżeli ten raport miałby zawierać jakieś informacje o działaniach niezgodnych z prawem zakładam, że już dawno (szef CBA Mariusz) Kamiński byłby odwołany, a Pitera powinna zawiadomić prokuraturę o przestępstwach" - zaznaczył.

Karpiniuk ocenia, że jest kilka wątków, którymi na podstawie raportu mogliby zająć się posłowie z komisji ds. nacisków, m.in. akcji CBA w ministerstwie rolnictwa w związku z tzw. aferą gruntową.

Według mediów, nie odtajniono 11 stron raportu - w materiale przekazanym przez CIR nie ma mowy, że to tylko część raportu. Pitera mówiła wcześniej, że  "można część odtajnić część, która nie naraża na szkodę państwa polskiego".

Karpiniuk ocenia, że utajnione mogły zostać informacje związane z agentami CBA, którzy informowali Piterę. "Prawdopodobnie jest to część, która nie może być ujawniona ze względów operacyjnych" - oszacował.

Jego zdaniem, właśnie wątpliwości co do tego co można ujawnić spowodowały tak późne przedstawienie raportu opinii publicznej. "To pewnie nasz błąd taktyczny" - przyznał.

Mularczyk powiedział, że PiS będzie chciało odtajnienia całego raportu. "To (utajnienie) sprawia wrażenie, że jest jeszcze coś co zaszkodzi PiS". "Utajnienie raportu może być niezgodne z prawem" - zasugerował.

Według posła PiS, trzeba poczekać jak do raportu odniesie się szef CBA Mariusz Kamiński - także podczas planowanych zeznań przed komisją śledczą.

O raport zabiegali szef CBA Mariusz Kamiński, a także Rzecznik Praw Obywatelskich Janusz Kochanowski. Przed kilkoma dniami RPO otrzymał raport. Pitera mówiła niedawno, że raport udostępniono także szefowi CBA. Został takżę udostępniony członkom komisji ds. nacisków.

Pitera przekazała premierowi Tuskowi materiał dotyczący działalności CBA w  grudniu 2007 r. W lutym br. w sejmowej komisji tłumaczyła, że raport jest jedynie notatką powstałą w formie elektronicznej, nie ma podpisu, ani tytułu, nie posiada też oznaczeń kancelaryjnych. Później w kwietniu stwierdziła, że  raport jest oficjalnym dokumentem opatrzonym klauzulą "tajne" i przechowywanym w  kancelarii tajnej. Od początku nie chciała podawać żadnych jego szczegółów tłumacząc, "że jest materiałem pomocniczym, przygotowanym dla premiera, a nie informacją".

Premier mówił w środę w Krakowie, że nie spodziewał się żadnych sensacji po  raporcie. "Nie zlecałem minister ds. walki z korupcją Julii Piterze przeprowadzenia śledztwa przy pomocy działań operacyjnych, tylko zebranie informacji tak, aby wyrobić sobie opinię, czy minister (Mariusz) Kamiński przekroczył swoje uprawnienia i przesadził, kiedy był szefem CBA za rządów PiS. Tzn. mówiąc krótko, czy może dalej pełnić tę funkcję" - mówił Tusk.

ND, PAP