"Musimy znaleźć 17 mld zł oszczędności"

"Musimy znaleźć 17 mld zł oszczędności"

Dodano:   /  Zmieniono: 
Fot. A. Jagielak/Wprost
Rząd zakłada, że trzeba będzie znaleźć 17 mld zł oszczędności budżetowych - powiedział na konferencji prasowej premier Donald Tusk.
Zdaniem premiera, budżet w roku 2009 może wyglądać inaczej, niż ten zaplanowany. "Przychody mogą być wyraźnie mniejsze, a co za tym idzie, musimy także szukać sposobów na ograniczenie wydatków" -  zaznaczył. Dodał, że to oznacza potrzebę oszczędności.

Cięcia budżetowe nie będą dotykać ludzi - zapewnił premier. Dodał, że "emeryci mogą się czuć bezpieczni".

"Ci wszyscy, którzy myślą o swoich wynagrodzeniach, pensjach, mogą być także bezpieczni. Cięcia nie będą dotykać ludzi; te cięcia będziemy proponować przede wszystkim w wydatkach rzeczowych i w rozmaitych programach i planach ministerstw" - podkreślił szef rządu.

Dodał, że oszczędności poszczególnych ministerstw "będą musiały uwzględniać zasadę solidarności", przyjętą we wtorek przez rząd.

"Kiedy porównywaliśmy sytuację polskich firm, banków, bezpieczeństwa depozytów ludzi, sytuację finansów publicznych, to Polska na tle wielu państw regionu prezentuje się naprawdę całkiem korzystnie" - podkreślił premier.

Zaznaczył jednak, że "Polska nie była, nie jest i nie będzie w przyszłości odporną wyspą na to, co dzieje się poza naszymi granicami".

"Sytuacja gospodarcza i finansowa w wielu miejscach na świecie zaczyna być niepokojąca, a w niektórych miejscach dramatyczna" - dodał.

Obniżenie przez Radę Polityki Pieniężnej stóp procentowych pod koniec 2008 r. pozwoliło zaoszczędzić polskim przedsiębiorcom, którzy są kredytobiorcami, ok. 5 mld zł - ocenił minister finansów Jacek Rostowski.

Minister zaznaczył, że utrzymanie "zdrowego" budżetu jest trudniejsze w czas kryzysu. Dodał, że to właśnie "zdrowy" budżet pozwala RPP obniżać stopy procentowe.

"Dzisiaj RPP obniżyła stopy procentowe o dalsze 0,75 punktu proc. To zdecydowana postawa, jeśli chodzi o budżet. RPP czuje ten komfort, że może obniżać stopy procentowe" - powiedział Rostowski.

Jest to kolejna, trzecia obniżka stóp procentowych od listopada ubiegłego roku, kiedy RPP obniżyła stopy procentowe o 25 pkt bazowych, pierwszy raz od lutego 2006 roku. Na grudniowym posiedzeniu RPP dokonała redukcji stóp procentowych o 75 pkt bazowych.

Obniżka stóp procentowych o 75 pkt. to dobry sygnał i czynnik, który powinniśmy uwzględnić przy ocenach sytuacji - uważa wicepremier, minister gospodarki Waldemar Pawlak.

"W Polsce te obniżki stóp zaczęły się później i teraz będą miały konkretny wpływ łagodzący sytuację i wpływ tej dekoniunktury na rynkach światowych" - powiedział wicepremier.

"Teraz potrzeba wspólnych działań, trzeba wykorzystania wszystkich propozycji partnerów społecznych, i opozycji, i koalicji - takiego wspólnego podejścia do przezwyciężania kryzysu. Wtedy możemy liczyć, że Polska, choćby tak jak jest to w raporcie Komisji Europejskiej, utrzyma tę wysoką pozycję i w regionie, i w całej UE" - powiedział Pawlak.

Niedobrze będzie, jeżeli oszczędności budżetowe będą poszukiwane w wydatkach inwestycyjnych - uważa wiceszefowa PiS Aleksandra Natalli-Świat.

Jej zdaniem, dobrze się jednak stało, iż rząd dostrzegł potrzebę bardziej realistycznego spojrzenia na budżet państwa na rok 2009.

Premier Donald Tusk powiedział we wtorek, że zobowiązał ministrów, by jeszcze w tym tygodniu przygotowali projekty oszczędności w swoich resortach, które miałyby dać łącznie w całym roku 17 mld zł. Tusk przyznał jednocześnie, że tegoroczny budżet może wyglądać inaczej niż ten zaplanowany.

"Dobrze, że rząd dostrzegł potrzebę spojrzenia bardziej realistycznego na to, co się dzieje (...), także bardziej realistycznego spojrzenia na budżet" - oceniła w rozmowie z dziennikarzami w Sejmie posłanka PiS.

"Możemy się spierać, czy lepiej wcześniej czy później, ale dobrze, że w ogóle to się stało. Bo gdyby pieniędzy zabrakło w ciągu roku w sposób nagły, raptowny, wtedy byłoby zdecydowanie gorzej" - podkreśliła.

Natalii-Świat zaznaczyła jednocześnie, że po wtorkowej konferencji premiera i ministra finansów Jacka Rostowskiego "niesłychanie trudno" odpowiedzieć na pytanie, gdzie mają nastąpić oszczędności.

W jej ocenie jest "niewiarygodne", aby na wydatkach rzeczowych bieżących, czy samochodach służbowych itp. można było zaoszczędzić 17 mld zł.

"Obawiam się, że skończy się to jednak także na wydatkach inwestycyjnych" - powiedziała Natalli-Śwait. "Niedobrze będzie, jeżeli oszczędności będą poszukiwane w wydatkach inwestycyjnych (...) to spowolni dodatkowo gospodarkę" - przestrzegła.

Wzrost PKB w roku 2009 na poziomie 1,7 proc., brany przez rząd pod uwagę w scenariuszu pesymistycznym, jest realny - uważa profesor PAN Jerzy Osiatyński.

Biorąc jednak pod uwagę, że rządowy pakiet antykryzysowy jest w dużej mierze wirtualny, może się okazać, że i ta prognoza jest nazbyt optymistyczna - powiedział.

Rząd w scenariuszu pesymistycznym zakłada, że wzrost gospodarczy w 2009 r. wyniesie 1,7 proc., a inflacja 1,9 proc. - powiedział we wtorek na konferencji prasowej premier Donald Tusk. Ponadto zapowiedział, że rząd będzie chciał znaleźć 17 mld zł oszczędności budżetowych. Cięcia budżetowe nie będą dotykać ludzi - zapewnił premier.

Zdaniem Osiatyńskiego, gdy zanika popyt - a tak właśnie się dzieje - działania rządu skupiające się głównie na oszczędzaniu są błędną polityką. "W ten sposób hamuje się przecież popyt" - wyjaśnił.

Jego zdaniem stwierdzenie, że plany oszczędnościowe nie będą dotykały ludzi, są nierealistyczne. "Nawet jeżeli nie dotkną ich one bezpośrednio, to i tak odczują oni negatywne skutki tych działań" - powiedział ekspert.

"Gdy wstrzymamy bowiem wydatki na przykład na materiały biurowe, to firmy je produkujące nie zarobią. Pracownicy nie dostaną pensji, a w następstwie tego do budżetu nie wpłyną pieniądze z tytułu podatków" - wyjaśnił Osiatyński. "Co więcej firma, która nie sprzeda swojego produktu, nie zapłaci CIT. Nie będzie też wpływów z tytułu VAT" - dodał ekspert.

"Jakiekolwiek zmniejszenie wydatków państwa musi przełożyć się na zmniejszenie zarobków pracowników oraz zmniejszenie dochodów przedsiębiorstw. To z kolei przełoży się na spadek dochodów budżetowych" - powiedział.

"Po tych działaniach rządu widać, że wciąż myśli on, że kryzys przejdzie bokiem. A nie przejdzie" - przestrzegł Osiatyński.

Zdaniem eksperta znacznie lepiej na kryzys reagują rządy Niemiec, Unii Europejskiej i Stanów Zjednoczonych. Wiedzą one doskonale, że w okresie spadku koniunktury nie można zamrażać pieniędzy - a wręcz przeciwnie, należy puszczać je w obrót, na rynek.

ab, pap, keb

Pitbul: pies na polityków. Nowy portal rozrywkowy zaprasza!