Kownacki: nie ujawniłem raportu ABW ws. Gruzji

Kownacki: nie ujawniłem raportu ABW ws. Gruzji

Dodano:   /  Zmieniono: 
Szef Kancelarii Prezydenta Piotr Kownacki zaprzeczył doniesieniom, że ujawnił mediom poufny raport ABW dotyczący incydentu w Gruzji z udziałem prezydentów Polski Lecha Kaczyńskiego i Gruzji Micheila Saakaszwilego.
W piątek radio RMF FM podało, że istnieją dowody na to, że Kownacki mógł przekazać dziennikarzom poufny raport ABW dotyczący incydentu w Gruzji. Śledztwo w tej sprawie prowadzi Prokuratura Okręgowa w Warszawie.

"W związku z pojawiającymi się w mediach informacjami dotyczącymi ujawnienia tajnego raportu ABW nt. incydentu w Gruzji stanowczo oświadczam, że nie przekazałem dziennikarzom żadnych informacji objętych klauzulą tajności" - napisał Kownacki w oświadczeniu zamieszczonym na stronie internetowej prezydenta.

Szef prezydenckiej Kancelarii wyraził także ubolewanie, że "celem rozpowszechniania tego typu informacji jest odwrócenie uwagi od meritum sprawy".

Jednocześnie przypomniał w oświadczeniu, że w swoim raporcie ABW całą odpowiedzialnością za incydent w Gruzji obarczyła administrację prezydenta Saakaszwilego, sugerując, że zajście z udziałem polskiego prezydenta było prowokacją strony gruzińskiej. "Dziś już powszechnie wiadomo, że tej tezy nie da się obronić" - ocenił Kownacki.

"Jak podkreślali w komentarzach po ujawnieniu dokumentu eksperci, raport stworzony został na podstawie doniesień prasowych, publikacji internetowych i plotek, co nie świadczy dobrze o jakości działań ABW w tej sprawie" - napisał prezydencki minister.

Stanowczo dementując "anonimowe próby" obciążenia go odpowiedzialnością za przeciek, Kownacki zaapelował o merytoryczną dyskusję na temat profesjonalizmu służb specjalnych odpowiedzialnych za bezpieczeństwo Polski.

Z kolei prokuratura odmówiła komentarza w tej sprawie. "Jest to postępowanie w sprawie i ma ono charakter niejawny. Nie mogę udzielić żadnych informacji dotyczących szczegółów tego postępowania" - powiedział rzecznik Prokuratury Okręgowej w Warszawie Mateusz Martyniuk.

Śledztwo, które wszczęto pod koniec listopada ub.r., jest prowadzone w oparciu o art. 266 Kodeksu karnego, który przewiduje karę od grzywny do trzech lat więzienia dla osoby, która ujawni tajemnicę osobie niepowołanej.

RMF FM podało, że ABW badała, skąd pochodzi wydrukowany w prasie dokument. Według radia, ponieważ każdy egzemplarz raportu miał znaki szczególne można było dojść, iż przecieku dokonała osoba z Kancelarii Prezydenta. Później przestudiowano książkę wejść i wyjść, billingi, a także logowanie się telefonów komórkowych do przekaźników. Jak się okazało, z dziennikarzami spotkał się właśnie Piotr Kownacki. A chwilę wcześniej pobrał materiały z kancelarii tajnej - podaje radio.

Według RMF FM, kłopoty czekają też wiceszefa BBN Witolda Waszczykowskiego, który również miał kontaktować się z dziennikarzami w związku z raportem ABW.

Waszczykowski powiedział w piątek w RMF FM, że w ostatnim czasie BBN skontrolowała Agencja Bezpieczeństwa Wewnętrznego. "Wszystko zostało wyjaśnione, nie było żadnych przecieków" - zapewnił.

Wiceszef BBN podkreślił, że nic mu nie wiadomo o tym, jakoby w tej sprawie interesowała się nim prokuratura. "Nic na ten temat nie wiem poza spekulacjami medialnymi, bo nikt się do mnie o nic nie zwrócił" - powiedział.

Pytany o to, czy miał w rękach dokument dotyczący Gruzji, Waszczykowski odparł, że nie będzie publicznie dyskutował o "wewnętrznych aspektach pracy w Biurze". "Nie mogę ręczyć za innych" - dodał.

23 listopada zeszłego roku, podczas oficjalnej wizyty Lecha Kaczyńskiego w Gruzji, konwój, w którym jechali prezydenci Polski i Gruzji został zatrzymany przy granicy Gruzji i Osetii Południowej. W pobliżu rozległy się strzały. Nikomu nic się nie stało. Prezydenci i cały konwój wrócili bezpiecznie do Tbilisi.

ND, ab, PAP

Pitbul: pies na polityków. Nowy portal rozrywkowy zaprasza!