Żaryn odwołany z funkcji w IPN

Żaryn odwołany z funkcji w IPN

Dodano:   /  Zmieniono: 
A.Jagielak/Wprost
W związku z wypowiedzią radiową nt. przyznania statusu pokrzywdzonego Lechowi Wałęsie, szef Biura Edukacji Publicznej IPN Jan Żaryn oddał się do dyspozycji prezesa IPN Janusza Kurtyki, który podjął decyzję o odwołaniu go z funkcji od 15 kwietnia - podał rzecznik IPN Andrzej Arseniuk.
Arseniuk powiedział, że nie będzie komentarza do tej decyzji prezesa.

51-letni dziś dr hab historii Jan Żaryn w styczniu 2006 r. zastąpił Pawła Machcewicza na funkcji szefa pionu badawczo- edukacyjnego - gdy nowym prezesem IPN został Kurtyka. We wtorek Żaryn został odznaczony przez prezydenta RP krzyżem komandorskim Orderu Odrodzenia Polski, razem z innymi historykami IPN.

Jest absolwentem historii Uniwersytetu Warszawskiego w 1984 r. Specjalizuje się w dziejach najnowszych, a szczególnie w historii Kościoła katolickiego w Polsce w XX. wieku, obozu narodowego, dziejach politycznych emigracji po 1945 r.

Żaryn w TOK FM mówił, że gdy prezesem IPN był Leon Kieres, Wałęsa otrzymał od IPN status pokrzywdzonego "w sytuacji, delikatnie mówiąc, niewyjaśnionej, jeśli chodzi o życiorys pana przewodniczącego "Solidarności" i później prezydenta RP w kontekście obowiązującej ustawy". "Mianowicie status pokrzywdzonego wedle tamtejszej ustawy mogli otrzymywać tylko i wyłącznie ci, i to nie ja wymyśliłem - parlament to wymyślił, wobec których nie było żadnego śladu, który wskazywałby, że w jakimkolwiek okresie swojego życia dana osoba była zarejestrowana jako TW" - dodał Żaryn.

Według niego Kieres "doszedł do wniosku, że niezależnie od prawodawstwa obowiązującego wtedy, postać Lecha Wałęsy jest tak wybitna, że należy mu się status pokrzywdzonego, niezależnie od życiorysu. I to jest oczywiście pewna konstrukcja, którą myśmy odziedziczyli, jako nowe kierownictwo IPN".

"Proszę mi dać precyzyjną odpowiedź i państwo też, czy gdyby państwo odziedziczyli jakieś dobro, które jest b. ważnym dziedzictwem, jak IPN, i zobaczyli, że były w nim różnego typu decyzje podjęte, z którymi się nowe kierownictwo nie utożsamia, czy należy przeciąć tego typu wrzody tkwiące w historii danej instytucji, czy też udawać, że tych wrzodów nie ma" - pytał Żaryn.

"Doszliśmy do wniosku, że należy ten wrzód przeciąć. Faktem jest, że przecięcie tego wrzodu spowodowało, że przez długie, długie miesiące nikt nie widział IPN - u przez inną perspektywę jak tego wrzodu, niezależnie od książek, które wydaliśmy" - mówił.

"Osobiście nie chcę podważać zasług Lecha Wałęsy - nie mam do tego ani moralnego prawa ani prawda historyczna nie pozwala na to, aby takie kalumnie na Lecha Wałęsę rzucać, które by przekreślały jego wspaniały życiorys lat 80. od końca lat 70, od czasu WZZ, to była wspaniała postać - nie ma co do tego, przynajmniej na razie- cienia wątpliwości" - dodał Żaryn.

Pytany w TVN24, czy nie sądzi, że oddał niedźwiedzią przysługę IPN, Żaryn odparł: "Jak się okazało, tak". Zapytany, czy to była jego osobista decyzja o oddaniu się do dyspozycji kierownictwu IPN, odpowiedział, że "na razie na to nie odpowie w sposób wyczerpujący". "Zapraszam do przyszłych pamiętników" - dodał.

Na pytanie, czy żałuje swych słów, odparł: "No, cóż. Mogę powiedzieć tyle, że nie jestem kłamcą i nie będę kłamcą. Natomiast, być może, że czasem należy milczeć, ale kłamstwa ode mnie państwo nie usłyszą". Pytany, czy cofnąłby Wałęsie status pokrzywdzonego, odpowiedział: "Nie, ale ja szczęśliwie nie jestem od tego typu podejmowania decyzji". Nie odpowiedział wprost na pytanie, czy chce zostać w IPN.

Wałęsa, komentując wypowiedź Żaryna, powiedział, że za takie "łamanie wyroków" Żaryn jako "urzędnik państwowy" powinien sam odejść z pracy w IPN lub zostać wyrzucony dyscyplinarnie. "Panie Żaryn, jest pan urzędnikiem państwowym i dlaczego łamie pan wyroki sądu (chodzi o wyrok sądu lustracyjnego, który uznał, że Wałęsa złożył prawdziwe oświadczenie, iż nie współpracował z SB - PAP). Jeśli ma pan jakieś nowe dokumenty, które to podważą, to proszę bardzo, niech pan je przedstawi" - mówił Wałęsa.

Według Edmunda Krasowskiego, który kierował gdańskim IPN w czasie, gdy Wałęsie przyznano status pokrzywdzonego, b. prezydent otrzymał ten status zgodnie z obowiązującym wówczas prawem.

"W ówczesnej ustawie o IPN był zapis mówiący o tym, że status osoby pokrzywdzonej można nadać komuś, kto był najpierw funkcjonariuszem służb bezpieczeństwa, a potem działał na rzecz niepodległego bytu państwa polskiego" - przypomniał w rozmowie z PAP Krasowski dodając, że zapis ten przygotowany został m.in. z myślą o takich osobach, jak mjr Adam Hodysz (funkcjonariusz SB, który przeszedł na stronę opozycji).

Zdaniem Krasowskiego, wypowiedzi Żaryna na temat statusu Wałęsy są "nadużyciem". "Nie w jego kompetencjach jest mówić o tych, czy Wałęsa dostał ten status zgodnie z prawem czy nie. Status ten przyznawali naczelnicy oddziałowych Biur Udostępniania i Archiwizacji Dokumentów IPN, a - z tego, co wiem, pan Żaryn pracuje w Biurze Edukacji IPN" - powiedział Krasowski.

W czwartek Kieres nie chciał się wypowiadać o całej sprawie. Dając w listopadzie 2005 r. status pokrzywdzonego Wałęsie Kieres wyjaśniał, że otrzymał on go przede wszystkim "na podstawie zgromadzonych materiałów oraz ustawy o IPN, z uwzględnieniem oczywiście wyroku Trybunału Konstytucyjnego". W październiku 2005 r. TK podkreślił, że prawomocne orzeczenia Sądu Lustracyjnego mają być wiążące dla wszystkich organów państwa, w tym także IPN.

Ówczesna ustawa stwierdzała, że statusu pokrzywdzonego nie mogli otrzymać ci, którzy najpierw byli rozpracowywani przez służby PRL, a następnie podjęli z nimi współpracę. Ustawa milczała, czy status można było nadać w sytuacji odwrotnej - gdy ktoś najpierw był agentem, a potem osobą inwigilowaną; w takich przypadkach IPN początkowo odmawiał nadawania tego statusu. IPN zmienił tę praktykę, gdy w początku 2005 r. Naczelny Sąd Administracyjny dopuścił nadawanie statusu osobom, które najpierw współpracowały, a potem były rozpracowywane.

Gdy w 2005 r. IPN dał Wałęsie ten status, krytykowały to środowiska skupione wokół Andrzeja Gwiazdy i Anny Walentynowicz, którzy od dawna zarzucali Wałęsie agenturalną przeszłość.

W 2008 r. IPN opublikował książkę dwóch historyków Instytutu Sławomira Cenckiewicza i Piotra Gontarczyka, w której dowodzili, że Wałęsa w pierwszej połowie lat 70. był agentem gdańskiej SB o kryptonimie "Bolek". Ich zdaniem, Sad Lustracyjny nie miał wszystkich dokumentów nt. "Bolka", a inne błędnie zinterpretował. Wałęsa zaprzeczał, że był agentem.

Obecnie obowiązująca ustawa lustracyjna z 2006 roku zlikwidowała status pokrzywdzonego.

ND, ab, PAP