Palikot: nie znam osoby na zdjęciu

Palikot: nie znam osoby na zdjęciu

Dodano:   /  Zmieniono: 
Poseł PO Janusz Palikot utrzymuje, że nie zna Agnieszki P., z którą widnieje na grupowym zdjęciu ze szkolenia dla aktywistów PO w 2005 r.
Zdjęcie ujawniono w programie TVN "Teraz My". Według autorów programu, w sfotografowanym gronie jest Agnieszka P., która cztery lata temu wpłaciła na kampanię Janusza Palikota 12 tys. zł, a obecnie pracuje w lubelskim ratuszu.

Poseł, pytany o to we wtorek na konferencji prasowej w Lublinie, powiedział, że nie zna tej osoby i nie pamięta samego fotografowania. "Ja tego nie pamiętam. Można w to wierzyć czy nie, ale jej nie pamiętam" - powiedział.

Podkreślił, że było to cztery lata temu, a on od tamtego czasu sfotografował się kilka tysięcy razy, codziennie fotografuje się z wieloma osobami i jest normalne, że nie może ich wszystkich znać i pamiętać.

"Gdybym się spytał Siekielskiego z Morozowskim wczoraj, czy oni pamiętają, kiedy byłem pierwszy raz w 'Teraz My', też by nie pamiętali, musieliby się spytać swoich asystentów i współpracowników" - powiedział Palikot.

"Gdybym zapytał, ile razy piliśmy razem wino, też by nie pamiętali, nawet - jestem pewien - nie pamiętaliby, ile butelek wina wypiliśmy ostatnim razem wspólnie. Wydaje mi się, że około czterech, ale mogę się mylić " - dodał Palikot.

Jak zaznaczył, założona przez niego kilka lat temu fundacja przeszkoliła około 300 młodych ludzi. Jego zdaniem nie ma nic dziwnego w tym, że osoba, która była na szkoleniu i udzielała się, wpłaciła pieniądze na kampanię. "Akurat to zdjęcie jest rozgrzeszającym mnie z podejrzeń" - stwierdził.

Do pokazanego w poniedziałkowym w programie "Teraz My" zdjęcia z 2005 roku odniósł się też we wtorek rzecznik rządu Paweł Graś.

"Jeśli dowodem ma być zdjęcie, na którym jest ze 30 osób, to ja mogę przynieść moje zdjęcia z różnego rodzaju imprez, gdzie nie potrafiłbym wymienić z imienia ani z nazwiska osób na nim się znajdujących. Dowód w postaci grupowego zdjęcia nie może być dowodem w tej sprawie" - powiedział Graś w Radiu Zet.

Sprawą trzech osób, które wpłaciły w 2005 r. pieniądze na kampanię PO w Lublinie, a obecnie pracują w lubelskim ratuszu, po doniesieniach medialnych, zajmuje się CBA. Władze miasta tłumaczą, że osoby te zostały zatrudnione w drodze konkursu.

Napisały o tym "Dziennik Wschodni" i "Rzeczpospolita" w związku ze sprawą finansowania kampanii Palikota w 2005 r., co było przedmiotem śledztwa prokuratury okręgowej w Radomiu.

Śledztwo zostało umorzone. Prokuratura w sprawozdaniu pełnomocnika finansowego nie dopatrzyła się przestępstwa poświadczenia nieprawdy. Nie potwierdziły się też podejrzenia, że poprzez podstawione osoby, na konto funduszu wyborczego PO były wpłacane pieniądze samego Palikota.

Prokuratura ustaliła natomiast, że jedna osoba wpłaciła, poprzez pośredników, kwotę przekraczającą ówczesny limit wpłat na kampanię wyborczą, ale czyn ten stanowi wykroczenie i przedawnił się.

Gazety napisały, że chodzi o bliskiego współpracownika Palikota - Krzysztofa Łątkę - obecnie dyrektora departamentu sekretarza miasta, który poprzez "słupy" miał wpłacić na konto kampanii 84 tys. zł, niemal czterokrotnie więcej niż ustalony wówczas limit.

Prokuratura Apelacyjna w Lublinie uznała, że umorzenie śledztwa było zasadne. Akta zostały przekazane do Prokuratury Krajowej.

ab, pap