Zarzuty dla związkowców w Łodzi i Radomiu

Zarzuty dla związkowców w Łodzi i Radomiu

Dodano:   /  Zmieniono: 
Naruszenie miru domowego zarzuciła policja związkowcom w Łodzi i Radomiu, demonstranci, którzy okupowali biuro poselskie Donalda Tuska zostali zwolnieni bez postawienia zarzutów.

Zarzuty naruszenia miru domowego policja przedstawiła 12 związkowcom Sierpnia'80, którzy okupowali w Łodzi biuro poselskie posłanki PO Iwony Śledzińskiej-Katarasińskiej.

Po przesłuchaniu wszyscy zostali w nocy zwolnieni do domów. Grożą im grzywny, ograniczenie wolności lub do roku więzienia - poinformował Radosław Gwis z biura prasowego łódzkiej policji.

Późnym wieczorem policjanci wyprowadzili okupujących biuro poselskie związkowców Sierpnia'80, kilku innych działaczy wcześniej opuściło budynek. Policja interweniowała po złożeniu przez Śledzińską-Katarasińską oficjalnego zawiadomienia, że związkowcy nie chcą opuścić jej biura.

Ten sam zarzut naruszenia miru domowego usłyszało pięciu związkowców z  Sierpnia'80 i PPP w Radomiu, których policjanci usunęli z biura parlamentarnego Ewy Kopacz w poniedziałek przed północą - poinformował Rafał Jeżak z zespołu komunikacji społecznej radomskiej policji. Po przesłuchaniu i  postawieniu im zarzutów związkowcy zostali zwolnieni.

Związkowcy od poniedziałkowego poranka okupowali biuro poselskie minister zdrowia w Radomiu. Przygotowali 21 postulatów, w których określono żądania dotyczące głównie spraw społeczno-gospodarczych, m.in. zaprzestania likwidacji stoczni, zaniechania prywatyzacji szpitali i zajęcia się przez rząd sektorem rolno-spożywczym. Chcieli je osobiście przekazać szefowej resortu zdrowia. Nie  przyjęli zaproszenia Kopacz, która zaproponowała, że może się z nimi spotkać w  Warszawie.

Także w Radomiu interwencja policji była następstwem zgłoszenia, że po  godzinach pracy biura poselskiego przebywa w nim kilkuosobowa grupa działaczy, która odmawia wyjścia.

Nie wiadomo jeszcze, czy zarzut naruszenia miru domowego zostanie postawiony związkowcom, którzy okupowali biuro PO w Katowicach.

W poniedziałek wieczorem związkowcy zostali zatrzymani i przesłuchani jako świadkowie w katowickiej komendzie policji. Jeden z liderów strajku w kopalni "Budryk" na przełomie 2007 i 2008 r. Krzysztof Łabądź mówił wówczas, że nie usłyszał żadnego zarzutu. Według policji akcja przebiegła bardzo spokojnie i  funkcjonariusze nie użyli siły; według związkowców policja jednak użyła, ale  podczas interwencji nikt nie doznał obrażeń.

Lider śląskiej Platformy Obywatelskiej Tomasz Tomczykiewicz powiedział, że  chce "drobnej kary" dla związkowców, którzy okupowali biuro regionalne PO. "To było chyba wykroczenie - ścigane z urzędu. Nie wiem, jak zakończyły się przesłuchania na policji. Uważam jednak, że jakaś drobna kara powinna być, choćby po to, by nie było recydywy" - powiedział Tomczykiewicz.

Dziewięciu związkowcom Sierpnia'80, którzy okupowali gdańskie biuro poselskie premiera Donalda Tuska, a wieczorem usunęła ich policja, nie postawiono żadnych zarzutów. Zostali przesłuchani na komendzie w charakterze świadków i zwolnieni do domów.

Także w Szczecinie przesłuchawszy związkowców jako świadków policja zwolniła ich, a materiały dotyczące zdarzenia przekazała prokuraturze.

W poniedziałek późnym wieczorem policja wyprowadziła związkowców Sierpnia'80 z biur posłów PO w Katowicach, Gdańsku, Radomiu, Łodzi i Szczecinie, które związkowcy zajmowali od rana protestując przeciw polityce rządu. W Warszawie związkowcy wyszli sami.

Szef Sierpnia'80 Bogusław Ziętek zapowiedział nocą, że "sprzeciw będzie narastał". We wtorek wystosował apel do stoczniowców, pielęgniarek, rybaków i  "innych pokrzywdzonych grup" o wspólne wystąpienia przeciw rządzącym elitom.

ND, PAP