Kownacki mówił, że nie wie, czy prezydent będzie się publicznie odnosił do oświadczenia, w którym niemieccy chadecy domagają się wstrzymania procesu rozszerzenia Unii Europejskiej oraz "międzynarodowego potępienia wypędzeń".
CDU i bawarska CSU w przyjętej w poniedziałek odezwie domagają się wstrzymania procesu rozszerzenia UE oraz "międzynarodowego potępienia wypędzeń".
"Obowiązująca w UE swoboda wyboru miejsca zamieszkania i osiedlania się jest krokiem w kierunku urzeczywistnienia prawa do ojczyzny również dla niemieckich wypędzonych - we wspólnej Europie, w której narody i grupy narodowościowe mogą żyć razem zgodnie oraz bez dyskryminacji wynikającej również z przeszłości" - czytamy w odezwie, zatytułowanej "Na rzecz silnego głosu w Europie".
"Wypędzenia każdego rodzaju muszą zostać potępione na płaszczyźnie międzynarodowej, a naruszone prawa muszą zostać uznane" - podkreślają chadecy.
We wtorek premier Donald Tusk podkreślił, że stanowisko polskiego rządu w sprawie wypędzeń po II wojnie światowej jest znane: Polacy potępiają wypędzenia, ale ich sprawcami było państwo niemieckie. W opinii szefa rządu "sformułowania płynące dzisiaj (...) ze strony niektórych środowisk w Niemczech mogą budzić pewien niesmak".
Po odezwie szef PiS Jarosław Kaczyński wezwał Tuska, by PO opuściła szeregi Europejskiej Partii Ludowej, w której zasada razem z CDU. J. Kaczyński wezwał też premiera do wspólnego wystąpienia z innymi polskimi partiami parlamentarnymi do kanclerz Niemiec Angeli Merkel w sprawie odezwy niemieckich chadeków. "Tego rodzaju rzeczy w Europie mówić nie wolno i nie wolno sobie robić z Polski kubła na śmieci" - uważa prezes PiS.
Wpływowy niemiecki eurodeputowany CDU Elmar Brok zapewnił w czwartek, że granica polska-niemiecka jest politycznie i prawnie niepodważalna, protestując przeciwko "nieuczciwej interpretacji" w Polsce wspólnej wyborczej odezwy CDU i CSU na temat UE.
ND, PAP