Spotkanie prezydenta z premierem "krótkie ale dobre"

Spotkanie prezydenta z premierem "krótkie ale dobre"

Dodano:   /  Zmieniono: 
Lech Kaczyński i Donald Tusk (fot. A. Chelstowski/FORUM) 
W Pałacu Prezydenckim zakończyło się spotkanie premiera Donalda Tuska z prezydentem Lechem Kaczyńskim. Trwało ponad pół godziny.
Spotkanie dotyczyło uzgodnienie strategi na rozpoczynający się w czwartek szczyt UE, w kontekście polskich zabiegów m.in. o stanowisko przewodniczącego PE dla Jerzego Buzka.

W poniedziałek wieczorem premier Donald Tusk zadeklarował, że będzie chciał spotkać się z prezydentem jeszcze przed zbliżającym się szczytem unijnym, aby uzgodnić wspólną strategię dotyczącą wsparcia dla polskich kandydatów na unijne stanowiska. Dwudniowe spotkanie przywódców państw i rządów UE rozpoczyna się w czwartek.

"Myślę, że przynajmniej w niektórych sprawach, jeśli uzyskalibyśmy wspólną opinię z prezydentem, to mogłoby to mieć wpływ na zachowanie wszystkich europosłów, nie tylko tych z PO i z PSL, a to bardzo wzmocniłoby szanse Jerzego Buzka (jako kandydata na szefa PE- red.)" - mówił premier.

Dodał, że prezydent wielokrotnie deklarował, że jest gotów wesprzeć kandydaturę Buzka. "Teraz będzie czas na czyny. Mam pewne propozycje dla prezydenta, żebyśmy mogli wspólnie zadziałać na rzecz naszych kandydatów" - oświadczył Tusk.

Prezydent Lech Kaczyński w pełni popiera kandydaturę Jerzego Buzka na szefa Parlamentu Europejskiego - zapewnił prezydencki minister Mariusz Handzlik. "Prezydent uważa, że to najlepszy kandydat" - podkreślił minister.

Nie było żadnych różnic zdań - zapewniał szef Kancelarii Prezydenta Piotr Kownacki po spotkaniu "w cztery oczy" prezydenta Lecha Kaczyńskiego i premiera Donalda Tuska poświęconemu zbliżającemu się szczytowi UE i zabiegom na rzecz polskich kandydatów na unijne stanowiska.

"Panowie byli zgodni we wszystkich kwestiach" - podkreślił Kownacki na konferencji prasowej w Pałacu Prezydenckim.

Jednak pytany o działania Lecha Kaczyńskiego na rzecz kandydatury Jerzego Buzka na szefa Parlamentu Europejskiego minister podkreślił, że ta kandydatura jeszcze nie została oficjalnie zgłoszona.

Jego zdaniem, to na razie tylko wewnętrzna sprawa jednej z frakcji PE - Europejskiej Partii Ludowej (EPP). Kownacki zapewnił, że jeśli Buzek zostanie kandydatem EPP na szefa PE, czego - jak podkreślił - "byśmy sobie życzyli", prezydent będzie popierał tę kandydaturę.

"Z chwilą, kiedy EPP się zdecyduje i szczęśliwie dla nas będzie to prof. Jerzy Buzek, wtedy będzie można mówić sensownie o jego popieraniu, zabieganiu. W tej chwili jest to przedwczesne" - ocenił szef Kancelarii Prezydenta.

Jego zdaniem, gdy zostaną zgłoszone wszystkie kandydatury na szefa europarlamentu wówczas ma sens zabieganie o ich poparcie, na przykład u europosłów z innych frakcji.

Kownacki mówił, że sytuacja z prof. Buzkiem trochę mu przypomina kandydowanie Radosława Sikorskiego na stanowisko sekretarza generalnego NATO, kandydowanie, które - jak zaznaczył - "nigdy nie istniało"

W tej chwili - stwierdził Kownacki - nie można mówić o kampanii na rzecz Buzka. "Proszę nie kreować rzeczywistości, której nie ma. Nie ma kampanii, nie ma batalii, jest wewnętrzna sprawa jednej z frakcji PE" - podkreślił. W jego ocenie, "osoby spoza tej frakcji nie mają nic do powiedzenia w tej sprawie". "Jak się można wtrącać do decyzji, które nie należą do nas?" - pytał Kownacki.

Jednocześnie przyznał, że prof. Buzek bez żadnej wątpliwości jest predestynowany do pełnienia funkcji szefa PE i - jak dodał - prezydent to oświadczał kilkakrotnie. Minister był dopytywany, co Lech Kaczyński powiedziałby w czwartek na szczycie UE, gdyby któryś z polityków np. premier Włoch Silvio Berlusconi, który lansuje swojego kandydata na szefa PE Mario Mauro, zapytał go, co myśli o Buzku.

"Bardzo dobry polityk, bardzo odpowiedni do pełnienia najwyższych funkcji w organizacjach międzynarodowych, z wielkim doświadczeniem zarówno krajowym, jak i międzynarodowym" - taką możliwą odpowiedź prezydenta na temat Buzka przedstawił Kownacki.

Minister, jako "wyłącznie propagandowe" ocenił wszelkie sugestie polityków PO, iż w walce o fotel szefa PE dla Buzka także decyzja prezydenta o podpisaniu Traktatu z Lizbony ma duże znaczenie.

Pytany o podpis prezydenta pod ratyfikacją tego dokumentu Kownacki podkreślił, że "nie jest kwestią, czy prezydent podpisze, tylko kiedy". Zaznaczył, że prezydent uzależnia termin podpisania ratyfikacji Traktatu od zmiany decyzji przez Irlandię - ponowne referendum w Irlandii w sprawie Traktatu Lizbońskiego ma odbyć się jesienią.

"Dopiero po nowej decyzji Irlandii, już tym razem pozytywnej zakładamy, prezydent podpisze" - powiedział minister. "Pan prezydent nie chce, aby prawo każdego z krajów członkowskich Unii do wyrażania swojego zdania było martwym prawem, jeżeli chodzi o mniejsze kraje UE" - dodał.

Pytany o słowa niektórych polityków, że prezydent ma na szczyt UE "jakiegoś asa w rękawie" odparł, że nic mu o tym nie wiadomo. Kownacki zapowiedział, że Lech Kaczyński będzie brał udział w tej części Rady Europejskiej, podczas której będzie mowa o Traktacie z Lizbony i mają być omówione wyniki rozmów między Radą Europejską i rządem Irlandii, dotyczące możliwych gwarancji prawnych będących podstawą do ponownego przeprowadzenie referendum w tym kraju.

Kownacki tłumaczył, że te gwarancje mają być takim rodzajem stanowiska, zapewnienia mówiącego, czym nie jest ten Traktat, m.in., że nie narzuca on żadnemu z krajów członkowskich prowadzenia polityki podatkowej oraz nie przesądza żadnych kwestii ideologicznych czy światopoglądowych.

Zdaniem ministra, chodzi o to, aby możliwie czarno na białym przedstawić, jakie rzeczy "nie wypływają" z Traktatu, żeby ewentualne obawy obywateli Irlandii zostały rozwiane. "Rozumiem, że taka jest intencja i że tego typu dokument ma zostać wypracowany" - powiedział Kownacki. Jak dodał, ta "autorytatywna wykładnia treści Traktatu" będzie się odnosiła do wszystkich krajów członkowskich UE.

Minister pytany, czy prezydent i premier lecą do Brukseli razem w czwartek odparł, że nie. Jak mówił, Tusk leci rano, ponieważ przed posiedzeniem Rady Europejskiej ma jeszcze spotkanie frakcji EPP, a Lech Kaczyński leci później już na samą Radę.

"Proszę wybaczyć, ale rozpatrywanie tego w kategoriach, czy blisko 40-milionowe państwo w centrum Europy w XXI wieku stać na przelot samolotem Warszawa-Bruksela jest nie bardzo poważne" - dodał, pytany, czy stać Polskę na takie dwa loty polityków na szczyt w czasie kryzysu.

Kownacki zwrócił uwagę, że jest tylko jeden samolot rządowy, który jest w stanie dolecieć z Warszawy do Brukseli - TU-154. Jak dodał, są jeszcze dwa mniejsze samoloty typu JAK, ale - jak ironizował - z nimi jest ten problem, że zależy od kierunku wiatru, czy dolecą do Brukseli czy nie.

Premier Donald Tusk poinformował po spotkaniu z prezydentem Lechem Kaczyńskim, że obaj mają wspólne stanowisko w sprawie kandydatury Jerzego Buzka na szefa Parlamentu Europejskiego, czy pakietu klimatyczno-energetycznego. Jak ocenił, spotkanie z prezydentem było "krótkie, ale dobre".

Spotkanie premiera z Lechem Kaczyńskim w Pałacu Prezydenckim trwało około 40 minut.

"Spotkanie było krótkie, ale dobre. Jeśli chodzi o sprawy, które są do załatwienia w Brukseli w czasie posiedzenia (Rady Europejskiej - PAP), mamy wspólne stanowisko we wszystkich sprawach dotyczących pakietu klimatyczno-energetycznego, Irlandii, wsparcia dla aspiracji na drugą kadencję dla Jose Barroso, naszych projektów dotyczących kształtu Komisji (Europejskiej) i przede wszystkim szefostwa Parlamentu Europejskiego dla Jerzego Buzka" - powiedział Tusk w środę dziennikarzom.

"Jestem zbudowany tym spotkaniem" - dodał szef rządu. Poinformował też, że w środę będzie jeszcze raz - tym razem telefonicznie - rozmawiał z prezydentem. "Niewykluczone, że także dzięki jego pomocy uzyskam dla naszych planów wsparcie innych eurodeputowanych, nie tylko PO i PSL" - zaznaczył.

"Będę rozmawiał także z eurodeputowanymi Lewicy. Wydaje się, że te polskie projekty będą mogły liczyć na wsparcie wszystkich" - dodał Tusk.

Premier powiedział też, że nie rozmawiał z Lechem Kaczyńskim o Traktacie Lizbońskim. "Znamy swoje stanowiska" - powiedział Tusk. "Jestem zwolennikiem tego, żeby podpisać Traktat jak najszybciej, prezydent będzie czekał na rozstrzygnięcie referendum w Irlandii. W Europie wiedzą, że taka jest sytuacja Traktatu w Polsce i jakoś z tym żyją" - dodał.

Pytany, na czym miałoby polegać wsparcie prezydenta dla kandydatury Buzka, Tusk powiedział: "wsparcie prezydenta zostało wypowiedziane i to już jest ważne, bo z tego wynika, że w Brukseli nie będzie dwugłosu". "To nie jest tak, że prezydent ma jakieś tajne asy w rękawie, bo wiadomo, że sprawa jest dość oczywista, na czym komu zależy" - dodał.

Premier podkreślił jednocześnie, że byłoby niedobrze, gdyby w "kluczowych dniach dla Polski - jeśli chodzi o rozdania europejskie - byłby jakikolwiek dysonans". "Dzisiaj wiem, że tego dysonansu nie będzie i to jest z mojego punktu widzenia wsparcie naprawdę duże" - zaznaczył.

Polska chce, by Jerzy Buzek został kandydatem frakcji chadeckiej - Europejskiej Partii Ludowej - na stanowisko szefa europarlamentu. Buzek rywalizuje o to, kto będzie kandydatem chadeków z Włochem Mario Mauro - kandydatem Ludu Wolności, partii premiera Włoch Silvio Berlusconiego.

Po środowym spotkaniu szef Kancelarii Prezydenta Piotr Kownacki powiedział dziennikarzom, że jeśli Buzek zostanie kandydatem Europejskiej Partii Ludowej na szefa PE, czego - jak podkreślił - "byśmy sobie życzyli", Lech Kaczyński będzie popierał tę kandydaturę. W tej chwili - mówił Kownacki - nie trwa jeszcze kampania na rzecz Buzka, gdyż jest to na razie wewnętrzna sprawa chadecji. Jak dodał, "osoby spoza tej frakcji nie mają na razie nic do powiedzenia".

Przed tygodniem prezydent mówił zaś, że życzy Jerzemu Buzkowi, aby ten został przewodniczącym Parlamentu Europejskiego. Szanse Buzka na objęcie tego stanowiska nazwał "istotnymi".

pap dk, keb