Jackson zapłacił słoną cenę za "bycie gwiazdą"

Jackson zapłacił słoną cenę za "bycie gwiazdą"

Dodano:   /  Zmieniono: 
"Za bycie gwiazdą płaci się określoną cenę. On był kochany przez miliony, ale jeszcze więcej ludzi go ignorowało lub wręcz nienawidziło. To nie był taki obiekt uwielbienia jak niegdyś zespół The Beatles czy Elvis Presley - choć Jackson był w pewnym sensie jego sukcesorem, to różnica między nimi polegała na tym, że Jackson drażnił, choćby dlatego, że jego młodzieńczość na samym początku była autentyczna, a potem, kiedy się zestrzał - przestał być prawdziwy i przegrał" - uważa socjolog kultury Mirosław Pęczak.
Socjolog i zarazem publicysta Mirosław Pęczak uważa, że Michael Jackson był prawdziwą, niewiarygodnie utalentowaną gwiazdą, ale także człowiekiem, który nie radził sobie ani z karierą, ani z porażkami osobistymi. "Michael Jackson nie był wytworem medialnym, to nie było tak, że ktoś go nagle stworzył czy wziął z castingu. To był człowiek, który od dziecka funkcjonował w show biznesie; był dzieckiem swojego czasu i był rzeczywiście niewiarygodnie utalentowany" - powiedział Pęczak.

W jego opinii Jackson był "prawdziwym objawieniem od samego początku, jeszcze jako dziecięca gwiazda w zespole Jackson Five". "Już na początku jego kariery nikt nie miał wątpliwości, że to jest talent czystej wody, był najważniejszym elementem zespołu" - podkreślił Pęczak.

"Jackson stał się potem prawdziwą gwiazdą (...). Jednak w ostatnich 20 latach >bycie gwiazdą< na pewno nie oznacza bycia kimkolwiek autentycznym, ponieważ to nie jest żadną wartością; wszystko jest kreacją i grą, konwencją bądź jej przekraczaniem na rzecz innej konwencji" - ocenił Pęczak. 

dar pap



Socjolog zwrócił też uwagę, że trudno było rozdzielić w jego przypadku sferę muzyczną i biograficzną. "Jedna z drugą się splata (...) Te operacje, którym poddawał swoje ciało, osobliwy gust np. w urządzaniu posiadłości, niezrozumiałe zachowania w życiu prywatnym splatają się ze sferą sceniczną, z tym jak zachowywał się na scenie, jakie wybierał kreacje sceniczne (...) - weźmy na przykład choćby koncert w Polsce, podczas którego udawał kosmitę" - mówił Pęczak.

Jak dodał, słabością artysty było to, że nie potrafił radzić sobie ani z karierą, ani z upadkami, porażkami - np. z posądzeniami o pedofilię. "Ostatnia płyta Michaela Jacksona, która się zupełnie nie sprzedała, jest dowodem na to, że - zwłaszcza w Ameryce, na tamtym rynku, nawet niesłuszne, ale poważne oskarżenia mogą się przełożyć rynkowo, a w efekcie również życiowo" - powiedział Pęczak.

Jackson zmarł nagle w Los Angeles w wieku 50 lat. Był legendą, nazywano go "królem popu" i uważano za jednego z najwybitniejszych piosenkarzy i showmanów w historii tego nurtu.