„IPN to zbrojne ramię bolszewickiej tradycji”

„IPN to zbrojne ramię bolszewickiej tradycji”

Dodano:   /  Zmieniono: 
Janusz Kurtyka (fot. A. Jagielak /Wprost) 
Politycy SLD są oburzeni zapowiedzią Janusza Kurtyki o umieszczeniu w publikacji IPN „Aparat represji w Polsce Ludowej” dowodów na to, że były prezydent Aleksander Kwaśniewski współpracował z SB jako tajny współpracownik o pseudonimie Alek. – Niech prezes Kurtyka szykuje się na proces, który znacznie uszczupli jego zasoby finansowe – grozi Jerzy Szmajdziński. – IPN jest zbrojnym ramieniem bolszewickiej tradycji – dodaje Joanna Senyszyn.
Zdaniem Szmajdzińskiego w sporze o agenturalną przeszłość byłego prezydenta racja znajduje się po stronie Kwaśniewskiego, który zaprzecza jakoby współpracował z SB. – Janusz Kurtyka jest kłamcą – stwierdza jednoznacznie Szmajdziński.

"IPN powinien być zlikwidowany"

Jeszcze ostrzej o całej sprawie wypowiada się eurodeputowana SLD prof. Joanna Senyszyn. – To niewątpliwie polityczny atak, zwłaszcza że jest przeprowadzany w momencie, w którym notowania byłego prezydenta zaczynają rosnąć.


- To stara bolszewicka tradycja, by osobie, którą poddaje się krytycznej ocenie przypinać łatkę agenta – stwierdza eurodeputowana cytując wypowiedź byłego szefa MSZ Adama Rotfelda dotyczącą rosyjskich oskarżeń ministra Józefa Becka o agenturalną przeszłość. – Dlaczego w ten sposób nie mówi się o bezczelnych, kłamliwych oskarżeniach rzucanych na Aleksandra Kwaśniewskiego, Józefa Oleksego czy Wojciecha Jaruzelskiego? – pyta retorycznie Senyszyn.

Jej zdaniem zapowiadana publikacja IPN to kolejny dowód na to, że Instytut powinien być zlikwidowany. – Obecnie w IPN znajduje się kilkanaście kilometrów akt, które nie są zarchiwizowane celowo tylko po to, by w odpowiednim czasie móc z nich wyciągać „haki" na przeciwników politycznych – twierdzi europosłanka. Jako dowód na to przywołuje przykład posła PiS Arkadiusza Mularczyka, który „w ciągu jednej nocy znalazł w IPN dokumenty rzekomo obciążające dwóch sędziów Trybunału Konstytucyjnego" orzekających w sprawie zgodności z konstytucją przygotowanej przez PiS nowelizacji ustawy lustracyjnej. – Dziś aktami można dowolnie manipulować – twierdzi Senyszyn, której zdaniem działania IPN są dowodem na „kultywowanie w Polsce bolszewickiej tradycji, której zbrojnym ramieniem jest IPN”. 

Atak na autorytet


O tym, że Kwaśniewski nie był agentem SB przekonany jest również Jerzy Wenderlich. Poseł SLD przypomina, że w 2000 roku Kwaśniewski starający się o reelekcję na urząd prezydenta złożył oświadczenie lustracyjne, które Sąd Lustracyjny uznał za zgodne z prawdą. – Nie można teraz podejmować działań, które podważają wyrok sądu – podkreśla Wenderlich. Jego zdaniem IPN publikując materiały o Kwaśniewskim próbuje „obrzucić osobę cieszącą się dużym autorytetem w kraju i na świecie czarną farbą". – W ten sposób próbowano zdezawuować już wiele wybitnych osób w Polsce, w każdym przypadku sprawy te nagle się kończyły bez żadnej puenty – stwierdził poseł SLD. Wenderlich dodał, że jest „bardzo zdziwiony" postawą IPN-u.

„Gorliwość IPN jest dziwna"

- IPN jest instytucją, którą obdarzam małym, no może średnim zaufaniem, dlatego nie przywiązuje dużej wagi do jej publikacji – stwierdził z kolei europoseł SLD Janusz Zemke. Europoseł podobnie jak Wenderlich przywołał wyrok Sądu Lustracyjnego z 2000 roku. Zwrócił również uwagę, że Aleksander Kwaśniewski jest już od kilku lat byłym prezydentem. – Dlaczego IPN po raz kolejny zajmuje się sprawą osoby, która nie pełni już funkcji publicznej? Ta gorliwość jest bardzo dziwna – stwierdził poseł. 

Szef IPN Janusz Kurtyka w rozmowie z radiem RMF FM zapowiedział, że w najbliższej publikacji Instytutu zatytułowanej „Aparat represji w Polsce Ludowej" znajdą się dokumenty potwierdzające agenturalną przeszłość Kwaśniewskiego. - Nie ulega wątpliwości, że Aleksander Kwaśniewski został zarejestrowany jako tajny współpracownik bezpieki – stwierdził jednoznacznie Kurtyka.


arb