PiS chce komisji śledczej ws. afery hazardowej

PiS chce komisji śledczej ws. afery hazardowej

Dodano:   /  Zmieniono: 
Fot. A. Jagielak /Wprost
Zdaniem CBA państwo mogło stracić na aferze hazardowej 469 milionów złotych. Jak ustaliła „Rzeczpospolita” w całą sprawę są zamieszani czołowi politycy PO – Zbigniew Chlebowski i Mirosław Drzewiecki. Przeciek dotyczący sprawy pojawił się zdaniem dziennika po poinformowaniu o wszystkim premiera Donalda Tuska. W związku z zaistniałą sytuacją prezydent Lech Kaczyński zaprosił na piątek na godz. 11 do Belwederu premiera, marszałków Sejmu i Senatu oraz ministra sprawiedliwości. Bogdan Borusewicz i Stefan Niesiołowski już odmówili udziału w spotkaniu. Tymczasem lider PiS Jarosław Kaczyński chce, aby całą sprawą zajęła się komisja śledcza.
Politycy Platformy mieli zdaniem „Rzeczpospolitej" lobbować w interesie firm hazardowych. Funkcjonariusze CBA trafili na trop sprawy, kiedy zorientowali się, że dwaj biznesmeni z Dolnego Śląska: Ryszard Sobiesiak i Jan Kosek próbują załatwić korzystne dla swoich firm zapisy nowelizacji ustawy hazardowej. Sprawa była rozwojowa. 23 marca CBA rozpoczęło operację „Black Jack", w ramach której założyło biznesmenom podsłuchy telefoniczne. Okazało się, że biznesmeni byli w stałym kontakcie z Chlebowskim i Drzewieckim i odbyli z nimi kilkanaście spotkań. Chlebowski to szef sejmowej Komisji Finansów Publicznych, do której trafiłaby ustawa hazardowa, w gestii Drzewieckiego znajduje się z kolei kwestia dopłaty nałożonej na firmy hazardowe z „okazji" Euro 2012.

W podsłuchanych rozmowach biznesmeni naciskali na polityków PO, by ci załatwili usunięcie dopłat z projektu ustawy. „Rz" ujawnia, co mówili o tym Chlebowski i Drzewiecki. – Na 90 procent, Rysiu, że załatwimy. Tam walczę, nie jest łatwo – mówił Chlebowski Sobiesiakowi. – Biegam z tym sam, blokuję sprawę tych dopłat od roku. To wyłącznie moja zasługa – zapewniał innym razem.

Kontakt urywa się 12 sierpnia kiedy po poinformowaniu o sprawie kancelarii premiera biznesmeni „zorientowali się", że są pod lupą CBA.

Czy to wciąż polska Rywina?

Prezes PiS Jarosław Kaczyński uważa, że całą sprawą powinna zająć się powołana w tym celu przez Sejm komisja śledcza. - Pytanie zasadnicze jest takie: czy Polska jest w epoce porywinowskiej, czy przedrywinowskiej; czy sprawa będzie ukręcana, czy będzie prowadzona, tak jak prowadzona być powinna?" - pytał Kaczyński. Prezes PiS domaga się również odtajnienia wszystkich materiałów związanych ze  sprawą, które - jego zdaniem - powinny być znane opinii publicznej.

Kaczyński uważa również, że całą sprawą bardzo poważnie powinna zająć się prokuratura: - Powinno być śledztwo i to intensywne. I sądzę, że zakończyłoby się postawieniem zarzutów - powiedział prezes PiS. Kaczyński uważa, że trzeba przede wszystkim zbadać "stopień zażyłości jednego z najważniejszych polityków PO" z biznesmenami zajmującymi się hazardem. Nie ma wątpliwości że prezes PiS myślał o Drzewieckim.

Kto ostrzegł biznesmenów?

Prokuratura powinna też zbadać, zdaniem prezesa PiS, w jaki sposób wyciekła informacja o akcji CBA, którą przekazano premierowi Donaldowi Tuskowi. 12 sierpnia 2009 r. szef CBA rozmawiał z premierem  prosząc o zachowanie „najwyższej ostrożności przy udostępnianiu załączonych materiałów osobom trzecim". Dwa tygodnie później biznesmeni, którzy kontaktowali się z Drzewieckim i Chlebowskim zaprzestali kontaktów z politykami. Według Kaczyńskiego widać tu analogię z tzw. aferą starachowicką, kiedy to wiceszef MSWiA przekazał informację o akcji CBŚ przeciwko lokalnym gangsterom. - Każdy normalny człowiek wyciągnie z tego wnioski. Istnieje przecież zależność czasowa - przekonywał prezes PiS.

- Premier powinien wyciągnąć odpowiednie wnioski. To jest sprawa Donalda Tuska - zaznaczył Kaczyński. - Domagam się, aby ta kwestia w odpowiednim trybie była wyjaśniona. Nie może być tak, że prawo w Polsce nie obowiązuje - dodał. Kilkadziesiąt minut po tym wystąpieniu władze PO poinformowały, że w czwartek wieczorem zbierze się zarząd partii, który będzie rozmawiał o ewentualnych nieprawidłowościach w pracy nad zmianami w ustawie.

Chlebowski: nie lobbowałem

Zbigniew Chlebowski powiedział "Rz", że zna obu biznesmenów, ale nie lobbował na ich korzyść.

Mówił też, że - według niego - ustawa hazardowa jest "naprawdę złą ustawą". "W pierwszej części zakłada, że pozwolenia na salony i kasyna, które dziś wydaje minister finansów, zostaną przekazane wójtom, burmistrzom i prezydentom. I ja przeciw temu zdecydowanie protestowałem, bo to jest absolutny skandal, który groził korupcją w całym kraju" - powiedział gazecie.

"Po drugie - ta ustawa zakłada ulgi dla tzw. wideoloterii. Powoduje, że w każdym punkcie, gdzie dziś wysyła się totolotka, będzie można prowadzić gry hazardowe. () Gry hazardowe będą mogli prowadzić praktycznie wszyscy, a nie jak dzisiaj tylko kasyna oraz salony gier" - mówił.

Chlebowski zapewnił, że nie uczestniczył w pracach końcowych nad ustawą, nigdy też nie rozmawiał na ten temat z wicepremierem Grzegorzem Schetyną, ani z ministrem Drzewieckim.

Prezydent chce się spotkać z premierem i ministrem sprawiedliwości

Prezydent Lech Kaczyński chce spotkać się z premierem Donaldem Tuskiem, ministrem sprawiedliwości Andrzejem Czumą i członkami prezydium Sejmu i Senatu. Zaproszenie zostanie wysłane w czwartek - poinformował minister w Kancelarii Prezydenta Paweł Wypych. Spotkanie ma dotyczyć informacji CBA nt. prac nad projektem nowelizacji ustawy o grach i zakładach wzajemnych.

[[mm_1]]

"Spotkanie to będzie w najbliższym czasie. Dzisiaj wyjdzie zaproszenie, to są najbliższe osoby w państwie, w związku z tym trzeba będzie ten kalendarz spotkań uzgodnić. Myślę, że to będzie w najbliższych dniach" - mówił Wypych w czwartkowych Sygnałach Dnia.

[[mm_2]]

Wypych nie chciał się odnosić się do "wypowiedzi prasowych". Dodał, że oczekuje, iż ich zbadaniem zajmą się odpowiednie służby.

Niesiołowski: ja nie idę

Wicemarszałek Sejmu Stefan Niesiołowski (PO) uważa, że sprawa rzekomych nieprawidłowości wokół tzw. ustawy hazardowej to "propaganda" i "awantura". Niesiołowski oświadczył też, że nie pójdzie na spotkanie do prezydenta Lecha Kaczyńskiego w tej sprawie.

Niesiołowski przyznał w TVN24, że otrzymał od CBA materiał o pracach nad zmianami w tzw. ustawie hazardowej. Według czwartkowej "Rzeczpospolitej" CBA ostrzegło w tym dokumencie, że na zmianach w tej ustawie budżet państwa mógł stracić 469 mln zł.

"Rz" podała, że w sprawę zamieszani są czołowi politycy PO: szef klubu Platformy Zbigniew Chlebowski i minister sportu Mirosław Drzewiecki; mieli lobbować w interesie firm hazardowych.

Niesiołowski podkreślił, że informacja o tej sprawie, którą CBA przekazało prezydentowi, premierowi, władzom Sejmu i Senatu, była "super tajna". Dodał, że po przeczytaniu materiału CBA uważa, że nie ma tu żadnej afery. "Ja nie widzę tu cech przestępstwa" - zaznaczył.

"Kto tu komuś dał łapówkę, kto komuś dał pieniądze, gdzie tu jest przestępstwo? Mamy jakieś rozmowy" - mówił Niesiołowski. Dodał, że jeśli szef CBA Mariusz Kamiński uważa, że "złapał przestępców", to powinien skierować sprawę do prokuratury. W przeciwnym razie - w jego ocenie - jest to "awantura polityczna".

"Mam pretensje o to, że detonowano pozorną sprawę w mediach i że robi się wokół tego szum medialny" - mówił Niesiołowski. Dodał, że materiał CBA przekazano 10 osobom, w tym - jak zaznaczył - "osobom z PiS i ci to puścili do mediów".

Komentując informację, że prezydent zaprosi do siebie na spotkanie osoby, który otrzymały materiał z CBA, Niesiołowski oświadczył, że nie wybiera się na takie spotkanie. "Niech pan prezydent nie wysyła od razu, (...) niech się nie fatyguje, ja nie przyjdę. PiS nie bierze udziału w spotkaniach ze mną i nie chcę pana prezydenta stawiać w niezręcznej sytuacji" - powiedział.

"Prezydent się włącza w to, bo to jest korzystne dla PiS, to szkodzi rządowi, szkodzi obozowi politycznemu, który tworzy ten rząd. Ja w tej PiS-owskiej awanturze udziału nie wezmę" - dodał wicemarszałek. Według niego, branie udziału w tej "propagandowej akcji służy wyłącznie PiS", dlatego - dodał - ma nadzieję, że poza wicemarszałkiem Sejmu Krzysztofem Putrą (PiS), pozostałe osoby nie pójdą na spotkanie do prezydenta.

Niesiołowski ocenił, że nagłośnienie całej sprawy ma związek ze zbliżającym się czasem wyborczym. "CBA tym razem wcześnie zaczął wybory" - powiedział.


Borusewicz: nie otrzymałem zaproszenia od prezydenta

Taką samą decyzję jak Niesiołowski podjął marszałek Senatu Bogdan Borusewicz, który oświadczył że nie weźmie udziału w spotkaniu u prezydenta. Borusewicz zaznaczył, nie jest mu znana formuła prawna, w jakiej takie spotkanie miałoby się odbyć, ponieważ nie otrzymał zaproszenia ze strony prezydenta. Nie wie też, kto ostatecznie został zaproszony do Belwederu.

- Nie znam formuły, w jakiej mielibyśmy się spotkać, bo jakaś formuła prawna powinna być - podkreślił marszałek Senatu. Jego zdaniem taką formułą mogłaby być Rada Gabinetowa lub Rada Bezpieczeństwa Narodowego. - Ja do Rady Gabinetowej nie należę, a z Rady Bezpieczeństwa Państwa zostałem przez pana prezydenta odwołany - zaznaczył Borusewicz.

Dodał że, o ile mu wiadomo, sprawa została przekazana do Prokuratora Generalnego. W ocenie marszałka to właśnie on powinien się nią zajmować. Borusewicz dodał ponadto, że nie widzi też zagrożenia bezpieczeństwa ekonomicznego państwa w związku przekazanymi mu z CBA informacjami.

keb, pap, ar, TVN24