Przepraszam panią minister
Piotr K. przyznał się do winy i chciał dobrowolnie poddać się karze. Wraz ze swoim obrońcą Anną Kotowską zaproponował karę roku więzienia w zawieszeniu na dwa lata i tysiąc złotych grzywny. Fotyga jako pokrzywdzona przystała na to. - Serdecznie przepraszam za to, co się stało. Bardzo mi przykro z tego powodu - zwrócił się do byłej minister Piotr K.
Prokurator Władysław Nagórski domagał się jednak wyższego wymiaru kary: jednego roku i czterech miesięcy więzienia w zawieszeniu na trzy lata oraz dwóch tysięcy złotych grzywny. Piotr K. wraz z obrońcą przystał na taką karę. Nie zgodził się natomiast na zakaz kierowania pojazdami mechanicznymi, którego także domagał się prokurator. Tłumaczył, że prawo jazdy jest mu niezbędne do wykonywania pracy. Mężczyzna pracuje jako malarz konserwator.
"Nie wiedziałem co się stało"
Według prokuratury, jadący oplem corsą Piotr K. wymusił pierwszeństwo przejazdu na skrzyżowaniu ulic, na granicy dzielnic Gdańska Zaspy i Brzeźna. Jadąca prawidłowo mercedesem kobieta, aby uniknąć zderzenia z autem oskarżonego zaczęła gwałtownie hamować, straciła panowanie nad kierownicą, zjechała na drugi pas ruchu, a na końcu uderzyła w jadącą na rowerze Annę Fotygę.
Piotr K. wyjaśnił przed sądem, że gdy jechał ulicą mignął mu nagle z boku z dużą prędkością inny samochód. - Zrozumiałem, że zajechałem mu drogę. Bardzo mnie to przeraziło. Nie wiedziałem, co się tak naprawdę stało. Opuszczając już skrzyżowanie kierowca innego samochodu dawał mi rękoma znaki, abym puknął się w czoło. Ja jednak pojechałem dalej. Dopiero na drugi dzień córka poinformowała mnie, że szuka mnie policja i zostałem zatrzymany - powiedział. Na następnej rozprawie, wyznaczonej na 10 listopada, zeznawać ma jako świadek kierująca mercedesem, która bezpośrednio uderzyła w poruszającą się rowerem b. szefową MSZ.
PAP, arb