Koniec jednorękich bandytów

Koniec jednorękich bandytów

Dodano:   /  Zmieniono: 
fot. sxc.huŹródło:FreeImages.com
Premier Donald Tusk powiedział, że rząd opowiada się za całkowitym zakazem prowadzenia biznesu związanego z automatami o niskich wygranych poza kasynami. "W ciągu pięciu lat hazard tego typu powinien zniknąć w stu procentach" - podkreślił.

We wtorek rząd zajmował się założeniami do projektu ustawy o grach liczbowych i hazardowych.

Tusk dodał, że rząd opowiedział się też za zakazem prowadzenia wideoloterii, bo przypominają automaty do gry, choć są technologicznie na wyższym poziomie.

Rząd chce też kategorycznego zakazu reklam hazardu i podmiotów organizujących gry hazardowe. Wprowadzony ma być zakaz gier w internecie. Premier zapowiedział, że rząd poszuka narzędzi, które pozwolą egzekwować ten zakaz. "Państwo nie jest bezradne" - zaznaczył. Dodał, że państwo będzie walczyć z hazardem wśród osób do 18 roku życia. Firma, która to umożliwi starci zezwolenie.

Nowa ustawa o hazardzie w przeciągu tygodni

Premier Donald Tusk powiedział we wtorek, że rząd powinien przyjąć projekt ustawy o grach liczbowych i hazardowych za tydzień, a najpóźniej za dwa tygodnie.

"Będę rekomendował z wielkim przekonaniem marszałkowi Sejmu i Senatu, posłom i senatorom prace nad tym projektem bez poprawek w trybie natychmiastowym" - podkreślił szef rządu.

We wtorek rząd zajmował się założeniami do projektu ustawy o grach liczbowych i hazardowych.

Premier dodał, że podczas prac nad projektem ustawy o grach liczbowych i hazardowych rząd miał dwa główne cele: zlikwidować hazard w najtwardszej, grożącej uzależnieniem wersji i przygotować dobre prawo, które pozwoli skutecznie i stanowczo nadzorować tę branżę.

Powiedział, że prace nad projektem "w sposób oczywisty nabrały intensywności po wybuchu sprawy hazardowej" i są konsekwencją założeń, jakie rząd przyjął wiele tygodni temu.

"Po pierwsze - co zrobić, aby hazard w Polsce, szczególnie w tej najtwardszej wersji, która grozi uzależnieniem głównie młodych ludzi, a często także dzieci, ograniczyć możliwie, a jeśli to możliwe wyplenić. Po drugie, by te formy hazardu, które byłyby utrzymane i uznane za zgodne z prawem, aby były obłożone stosownymi daninami; a przepisy, które stosują się do tej branży, żeby były egzekwowane w sposób stanowczy i skuteczny" - dodał.

Kilkakrotnie wyższe podatki

Wyższe podatki od gier hazardowych, opodatkowanie tych od których do tej pory nie były pobierane opłaty, a także wprowadzenia koncesji na kasyna - to m.in. założenia do projektu ustawy o grach liczbowych i hazardowych - poinformował we wtorek premier Donald Tusk.

"Podwyższone zostaną podatki od gier hazardowych. Automaty o niskich wygranych w tym czasie, w którym będzie wygasał czas ich legalnego działania, ze 180 euro dzisiejszego ryczałtu zostanie podwyższony do ok. 480 euro od automatu (ok. 2 tys. zł)" - powiedział premier na konferencji prasowej po posiedzeniu rządu.

Podwyżka obejmie też automaty w salonach z 45 proc. do 50 proc., gry w kasynach z 45 proc. do 50 proc., zakłady wzajemne z 10 proc. do 25 proc. opodatkowania - mówił Tusk. Dodał, że wprowadzone zostanie także opodatkowanie gier, które do tej pory nie były objęte podatkiem. Chodzi m.in. o turniejowe gry w pokera.

Premier podkreślił, że prowadzenie kasyn w Polsce będzie obostrzone innymi rygorami. "Nie zezwolenia, a koncesja będzie rozstrzygała o tym, czy przedsiębiorca zgłaszający taki wniosek może prowadzić kasyno i może je zlokalizować w miejscu przez siebie wskazanym" - wyjaśnił.

Hazardziści będą rejestrowani

Zakaz uczestnictwa w grach osób poniżej 18. roku życia będzie egzekwowany poprzez wprowadzenie do salonów, w trakcie wygaszania ich działalności, systemu rejestracji osób do nich wchodzących - poinformował podczas konferencji prasowej po posiedzeniu rządu wiceminister finansów, szef Służby Celnej Jacek Kapica.

Wyjaśnił, że podobny system obowiązuje dziś w kasynach.

"Jednocześnie na osoby prowadzące punkt automatów o niskich wygranych zostanie nałożone prawo do legitymowania osób uczestniczących" - powiedział. W konsekwencji mają nie dopuszczać do tego, aby w grach uczestniczyły osoby poniżej 18. roku życia.

Kapica dodał, że przedsiębiorcy, którzy dopuszczą się "recydywy" stracą zezwolenie na prowadzenie punktu z automatami o niskich wygranych.

Gospodarka nie straci

Premier Donald Tusk ocenił we wtorek, że wygaszanie biznesu hazardowego będzie następowało stopniowo przy jednoczesnym podnoszeniu opłat. Dlatego w 2010 r. należy się spodziewać nie spadku wpływów z tego sektora do budżetu, ale raczej ich wzrostu.

Dodał, że wyliczenia w tej kwestii są trudne. "Wiele godzin dyskutowaliśmy o tym, jak rozwiązać dylemat: więcej pieniędzy, czy mniej hazardu w Polsce. Uznaliśmy, że mniej hazardu. Chcę podkreślić, że tych pieniędzy nie będzie mniej, jeśli chodzi o te dwa najbardziej krytyczne lata, bo będziemy wygaszali ten sektor systematycznie, zwiększając wyraźnie obciążenie" - powiedział Tusk.

Dodał, że pieniądze, których Polacy nie wydadzą na gry tak czy inaczej zostaną wydane na coś w Polsce. "Pieniądze, które ludzie wydają dzisiaj bezmyślnie na automatach do gry, wydadzą na coś innego. Mam nadzieje, że nie na wódkę, ale i tu akcyza będzie. (...) Mam nadzieję, że na innego rodzaju rozrywki, które nie wiążą się z groźbą uzależnienia, czy popadnięcia w relacje przestępcze" - podkreślił premier.

Radykalny eksperyment - tak prof. Stanisław Gomułka określa zaproponowaną we wtorek przez rząd częściową likwidację hazardu. Jego zdaniem, spowoduje to powstanie nielegalnego rynku.

Ekonomista powiedział, że jest pod wrażeniem radykalizmu planów rządu. "To jest eksperyment. Doświadczenia wieloletnie pozwolą ocenić, czy potrafimy w Polsce skutecznie ograniczyć szarą strefę, podziemny przemysł hazardowy" - mówił prof. Gomułka.

Zaznaczył, że każda regulacja, ograniczenie, podwyższa ryzyko korupcji. "Liberalizacja jest najskuteczniejszym narzędziem walki z korupcją (...) W tym wypadku korzyści społeczne z ograniczenia na pewno będą. Najważniejsze jest to, czy osiągniemy korzyści +netto+. To jest teraz bardzo trudne do określenia" - uważa profesor.

Zwrócił uwagę, że w sprawie hazardu czy alkoholu było już dużo eksperymentów w historii gospodarek różnych krajów. "Może powstać podziemny hazard. Nie wiem, jakie są doświadczenia innych krajów ze zwalczaniem podziemnego hazardu. Stany Zjednoczone walczyły w latach 30. XX wieku z alkoholem, ale ta walka zakończyła się klęską" - przypomniał Gomułka. Dodał, że także walka z narkotykami jest prowadzona na wielką skalę, a rynek narkotykowy jest ciągle potężny. "Ta walka jest prowadzona, bo deregulacja spowodowałaby tak silne obniżenie ceny narkotyków, że negatywne skutki społeczne mogłyby być ogromne" - powiedział.

We wtorek premier Donald Tusk przedstawił założenia do projektu ustawy o grach liczbowych i hazardowych. Przewiduje on stopniową likwidację punktów z "jednorękimi bandytami", salonów gier i zakaz prowadzenia wideoloterii. Wyższe mają być podatki od gier hazardowych, opodatkowanie zostaną te gry, od których do tej pory nie pobierano opłat. Ponadto zaostrzona ma być walka z hazardem w internecie i wprowadzone ograniczenia w reklamie hazardu.

Część hazardu powinno się zostawić?

Nie ma obiektywnego powodu, by odgórnie zakazywać pewnego rodzaju hazardu - powiedział  wiceprezydent Centrum im. Adama Smitha Andrzej Sadowski, komentując propozycje rządu dotyczące likwidacji punktów z automatami do gry i podwyższenia podatków od gier hazardowych. Zdaniem ekonomisty, decyzje o ograniczeniu hazardu powinny należeć do samorządów.

We wtorek Rada Ministrów przyjęła założenia do projektu ustawy o grach liczbowych i hazardowych. Rząd chce m.in. całkowitego zakazu prowadzenia biznesu związanego z automatami o niskich wygranych poza kasynami i podwyższonych podatków od gier hazardowych.

Zdaniem Sadowskiego, rząd nie wykazuje chęci naprawy przepisów prawnych regulujących funkcjonowanie w Polsce hazardu - woli po prostu częściowo go zakazać. Według niego rząd powinien się zastanowić nad wprowadzeniem takich przepisów, jakie są w innych państwach. "Na przykład w Stanach Zjednoczonych to samorządy i mieszkańcy decydują, czy chcą mieć u siebie, na swoim terenie kasyna, czy nie. Są więc stany, gdzie hazard jest zakazany całkowicie i oazy jak Las Vegas czy Atlantic City, gdzie jest dozwolony" - wyjaśnił.

"Hazard, podobnie jak alkohol, sam w sobie nie wywołuje patologii. Robią to ludzie" - powiedział. Dodał, że zakazywanie automatów do gier może doprowadzić do kryminalizacji tego zjawiska. "To jak w czasach prohibicji w Chicago w latach 30. To co zakazane, staje się najbardziej popularne" - zaznaczył.

Politycy podzieleni

Politycy PiS, Lewicy, ale także koalicyjnego PSL obawiają się, że zapowiedziana przez premiera zmiana przepisów dotyczących prowadzenia gier hazardowych może spowodować, że branża ta zejdzie do podziemia. W opinii PO, rządowe propozycje pozwolą na skuteczniejszą kontrolę hazardu.

We wtorek rząd zajął się założeniami do projektu ustawy o grach liczbowych i hazardowych. Premier Donald Tusk powiedział, że rząd opowiada się za całkowitym zakazem prowadzenia biznesu związanego z automatami o niskich wygranych poza kasynami. Jak mówił, w ciągu pięciu lat hazard tego typu powinien zniknąć w stu procentach. Zakazane miałyby być także wideoloterie.

Rząd chce też kategorycznego zakazu reklam hazardu i podmiotów organizujących gry hazardowe. Wprowadzony ma być zakaz gier w internecie.

Wiceszefowa komisji finansów publicznych Krystyna Skowrońska (PO) jest zdania, że rozwiązania proponowane przez rząd będą na tyle skuteczne, aby certyfikować miejsca, gdzie prowadzony jest hazard i by dostęp do nich mieli tylko dorośli.

Zwróciła uwagę, że łatwy dostęp do gier hazardowych powodował szybki rozwój tego sektora. Podmioty, które zajmowały się tą branżą "mówiły o niskiej przychodowości, a dynamiczny rozwój wskazywał na coś przeciwnego" - podkreśliła.

Jak zaznaczyła, nie ma branży, w której nie tworzyłaby się "jakaś szara strefa", ale - jak mówiła posłanka PO - "do tego jest aparat skarbowy i inne służby, aby sobie z tym poradzić".

Adam Hofman (PiS) chwali propozycje rządu w kwestii ustawy hazardowej, ale jego zdaniem to tylko zapowiedzi i nie wiadomo co naprawdę znajdzie się w projekcie, który ostatecznie trafi do Sejmu. "Donald Tusk zapowiadał już wiele ciekawych rzeczy, które później miały się nijak do rzeczywistości" - ocenił. Zdaniem posła PiS, dobre są propozycje zmierzające do uszczelnienia systemu kontroli wieku osób korzystających z hazardu, jak i delegalizacji części branży hazardowej.

"Zdelegalizowanie dużej części branży hazardowej, która jest obecnie poza kontrolą jest ładnym i pięknym hasłem. Pytanie tylko, jak to zrealizować, żeby nie powstała gigantyczna szara strefa i organizacje przestępcze nie hulały sobie w kwestiach hazardu" - powiedział PAP Hofman.

Poseł stwierdził też, że jeśli cały hazard zostanie przeniesiony do kasyn zyska na tym przede wszystkim Ryszard Sobiesiak - biznesmen, którego nazwisko pojawia się w materiałach CBA dotyczących tzw. afery hazardowej. "A to, co mu obiecywał Zbigniew Chlebowski: +na 90 procent Rychu załatwimy+, w tej chwili będzie załatwione w ustawie, w świetle prawa" - dodał.

Hofman krytykuje to, że proces delegalizacji automatów o niskich wygranych ma trwać aż 5 lat. "To dla nas za długi okres. Dlaczego daty delegalizacji nie można wyznaczyć na przykład na rok 2011. To co przez dwa lata odwlekał Chlebowski, rząd w ustawie chce odwlec o kolejnych pięć lat" - powiedział.

Poseł PiS Zbigniew Wassermann ocenił, że "jest bardzo wiele przypadków wskazujących na to, że premier mówi, aby osiągnąć doraźny konkretny zysk, w tym momencie, kiedy się wypowiada, żeby odwrócić uwagę od istoty rzeczy".

"Żal ogromny, że nie zrobił tego w lipcu, kiedy po raz pierwszy wnikał w tę ustawę, jeszcze zanim minister Kamiński przyszedł do niego z informacjami (dotyczącymi tzw. afery hazardowej). Miał świetną okazję, żeby pokazać swoje intencje, wtedy tego nie zrobił" - powiedział Wassermann dziennikarzom w Krakowie.

W opinii Bartosza Arłukowicza (Lewica), rzecz nie polega na tym, żeby hazardu nie było, bo - jak mówił - "hazard był, jest i będzie". "Pytanie tylko, czy państwo podejmuje się wyzwania, aby kontrolować ten proceder i wpływać na jego jakość" - dodał. Zdaniem posła Lewicy, jeśli weszłyby w życie propozycje przedstawione przez premiera, oznaczałoby to, że państwo "umywa ręce", a "hazard schodzi do podziemia".

"Każdy radykalizm przynosi gorsze skutki niż rozsądne podejście, (...) należy pracować nad ustawą, w której ściśle się mówi jak, gdzie i kiedy można brać udział w tym procederze" - dodał Arłukowicz. Jak podkreślił, to nie jest tak, że "jeśli powiemy pewnego dnia, że hazardu w Polsce nie ma, to go nie będzie".

Według szefa klubu PSL Stanisława Żelichowskiego, z jednej strony pomysły rządowe są słuszne, bo obecnie jest bardzo wiele uzależnionych osób, które często wydają ostatnie pieniądze na gry. Z drugiej strony - jak mówił - ma wątpliwości, czy likwidacja wszystkich automatów o niskiej wygranej i salonów gier nie jest zbyt radykalna.

Jego zdaniem, istnieje pewne prawdopodobieństwo, że hazard mógłby się przenieść do szarej strefy. "Ludzie, którzy są uzależnieni i tak znajdą sposób by dalej grać. Mogą pojawić się nielegalne miejsca, ale pomimo wszystko warto przyjrzeć się propozycjom premiera" - mówił.

Idea jest słuszna, dlatego - jak zaznaczył - gdy projekt trafi do Sejmu, klub PSL zleci swoim ekspertom przeanalizowanie poszczególnych zapisów i to jak przekładają się one na kwestie finansowe. Podkreślił, że nie może być tak, iż w każdym wiejskim kiosku jest automat do gry, gdzie pieniądze wydają osoby, którym nie starcza na chleb.

pap, keb