Partia bez sądu
Obecnie członkowie Sądu - jak twierdzi Piskorski - są zawieszeni w swoich prawach. Pragnący zachować anonimowość polityk SD przyznaje, że wybór nowego Sądu Partyjnego przez niektórych mógłby być odebrany, jako przejęcie władzy. Z drugiej jednak strony brak obsady Sądu do stycznia, kiedy mają odbyć się wybory nowych władz partii, nie jest czymś dobrym.
Wojna o SD
Środowy Kongres Nadzwyczajny to pokłosie wydarzeń, które miały miejsce w Stronnictwie pod koniec października. Wówczas szef SD Paweł Piskorski wraz z grupą sprzyjających mu działaczy wyszedł z posiedzenia Rady Naczelnej. Zwołał zebranie Zarządu Głównego SD, który zawiesił w prawach ośmiu członków Rady, w tym m.in. szefa RN Krzysztofa Góralczyka. W wydanym oświadczeniu poinformowano wówczas, że RN "utraciła możliwość podejmowania prawomocnych decyzji". Piskorski uważa, że zamieszanie w SD wynika z dążenia "starych działaczy" do utrzymania władzy w partii "za każdą cenę".
"Nielegalne spotkanie"
Zdaniem Góralczyka, środowy Kongres jest kolejnym nielegalnym zgromadzeniem. Podkreślił, że zgodnie ze statutem, delegaci muszą otrzymać zawiadomienie o zwołaniu Kongresu, co najmniej dwa tygodnie przed jego posiedzeniem. - A czy między piątkiem, a środą mamy dwa tygodnie? Nie, więc jest to spotkanie nielegalne Pawła Piskorskiego i jego zwolenników - powiedział Góralczyk. Jego zdaniem zgodny ze statutem Kongres zbierze się 21 listopada, o czym zadecydowała Rada Naczelna pod koniec października, i co potwierdził Naczelny Sąd Partyjny. Tego z kolei nie uznaje Piskorski i jego zwolennicy, którzy uważają, że Rada obradowała bez kworum.
PAP, arb