Proces Wałęsy i Kaczyńskiego ws. "Bolka" odroczony do 18 grudnia

Proces Wałęsy i Kaczyńskiego ws. "Bolka" odroczony do 18 grudnia

Dodano:   /  Zmieniono: 
(fot. WPROST) Źródło:Wprost
Sąd Okręgowy w Warszawie odroczył do 18 grudnia proces między byłym i obecnym prezydentami Polski. Lech Wałęsa żąda od Lecha Kaczyńskiego odwołania jego słów, że historyczny lider "Solidarności" to agent SB o kryptonimie Bolek, a także wpłaty 100 tys. zł zadośćuczynienia. - Ja go dopadnę - zapowiadał Lech Wałęsa tuż przed startem procesu. Na razie jednak musi poczekać. Sąd odroczył rozprawę, by dać czas pełnomocnikowi Lecha Wałęsy do ustosunkowania się wobec wniosku pełnomocnika Lecha Kaczyńskiego o oddalenie pozwu.
- Wnosimy o odrzucenie pozwu, bo uważamy, że droga sądowa jest niedopuszczalna - powiedział przed sądem mec. Rafał Kos. Zdaniem adwokata, prezydent może odpowiadać tylko przed Trybunałem Stanu, a nie przed sądem powszechnym. Kos przeprosił za tak późne złożenie odpowiedzi na pozew. Mec. Ewelina Wolańska podtrzymała pozew. - Dwie godziny temu otrzymałam odpowiedź na pozew z 22 listopada, w której wnosi się o odrzucenie pozwu - powiedziała sądowi. - Dlatego nie zdążyłam przygotować pisemnej odpowiedzi - dodała. Wniosła jednak o oddalenie wniosku pozwanego o odrzucenie pozwu. Wniosła o odroczenie sprawy, by ustosunkować się do tego pisma. - W nim nie ma ani jednego argumentu dotyczącego meritum sprawy - dodała. Jej zdaniem, chodzi o przedłużenie sprawy. Mec.

Po wysłuchaniu wystąpień Sąd Okręgowy w Warszawie odsłuchał wywiad Lecha Kaczyńskiego dla Polsatu z 2008 r., w którym prezydent nazwał Lecha Wałęsę agentem SB o kryptonimie Bolek. Wywiad jest przyczyną pozwu Wałęsy wobec Lecha Kaczyńskiego. Rozmowa w Polsacie dotyczyła mającej się wtedy ukazać książki historyków IPN Sławomira Cenckiewicza i Piotra Gontarczyka "SB a Lech Wałęsa", którzy napisali, że w pierwszej połowie lat 70. Wałęsa miał być agentem gdańskiej SB o kryptonimie Bolek. Na słowa dziennikarki Polsatu, że Wałęsa jest naszym największym autorytetem i nie należy atakować go w taki sposób, Lech Kaczyński odparł, że "demokratycznemu społeczeństwu należy się prawda, nawet jeżeli jest trudna". Dodał, że o tym, że Wałęsa był agentem "Bolkiem", wie niezależnie od lektury książki, której jeszcze nie czytał.

Niepoważny Kaczyński

- To jest zachowanie niepoważne, bo poważny człowiek powinien szanować prawo. Teraz trzeba będzie teraz wyjaśnić, trzeba będzie stanąć w sądzie – powiedział w TVN 24 Lech Wałęsa. - Lech Kaczyński czuje strach przed prawdą, on wie, że przegra ze mną ten proces. On musi odpowiedzieć za kłamstwo – stwierdził Lech Wałęsa. - Tylko prawda, prawda i jeszcze raz prawda – dodał były prezydent, pytany o przyczyny złożenia pozwu. - Lech Kaczyński przysięgał, że jako prezydent będzie szanował prawo, tak więc nie może występować przeciwko obowiązującym wyrokom - podkreślił były prezydent. - Ja nie ma nic wspólnego z tymi pomówieniami, to kłamstwa – dodał Wałęsa.

Przedmiotem pozwu jest wywiad Lecha Kaczyńskiego z czerwca 2008 r. dla Polsatu. Dotyczył mającej się wtedy ukazać książki historyków IPN Sławomira Cenckiewicza i Piotra Gontarczyka "SB a Lech Wałęsa", którzy napisali, że w pierwszej połowie lat 70. Wałęsa miał być agentem gdańskiej SB o kryptonimie Bolek. L. Kaczyński powiedział, że o tym, że Wałęsa był agentem "Bolkiem" wie niezależnie od lektury książki, której jeszcze nie czytał.

Spór o "Bolka"

Wałęsa wiele razy zaprzeczał, by był "Bolkiem". Jego pozew przytacza wyrok Sądu Lustracyjnego z 2000 r., w którym za prawdziwe uznano oświadczenie lustracyjne Wałęsy, że nie współpracował ze służbami specjalnymi PRL. Według pozwu prezydent, zarzucając Wałęsie współpracę z SB, lekceważy wyrok sądu. Ponadto podlega odpowiedzialności przed sądem powszechnym, bo jego wypowiedź "nie należy do zakresu urzędowych funkcji, czy obowiązków prezydenta RP, ściśle określonych w konstytucji, za których naruszenie mógłby odpowiadać przed Trybunałem Stanu".

Nie muszą osobiście uczestniczyć w procesie

Na dziś sąd zaplanował odsłuchanie wywiadu dla Polsatu. Na proces cywilny strony nie muszą się stawiać osobiście (wystarczy obecność adwokata). Sąd nie ma możliwości nakazać takie stawiennictwo prezydentowi. Pytany czy prezydent będzie w sądzie, szef Kancelarii Prezydenta Władysław Stasiak odparł: "A dlaczego by miał być?". "Mamy w Polsce demokrację, każdy może korzystać z procedury sądowej" - dodał. By nie przegrać procesu o ochronę dóbr osobistych, pozwany musi udowodnić, że mówił prawdę lub przynajmniej dowieść, że działał w interesie publicznym i dlatego jego działanie nie może być uznane za bezprawne.

PAP, TVN24, dar