Co wie o hazardzie Jarosław Kaczyński?

Co wie o hazardzie Jarosław Kaczyński?

Dodano:   /  Zmieniono: 
fot. A. Jagielak WPROST
Szef PiS, byli ministrowie finansów w jego gabinecie Stanisław Kluza i Zyta Gilowska oraz b. dyrektor zlikwidowanego w czasie rządów PiS Departamentu Gier Losowych i Zakładów Wzajemnych w MF Marek Oleszczuk - to osoby o przesłuchanie których zamierzają wnioskować posłowie PO we wtorek na posiedzeniu komisji śledczej ds. tzw. afery hazardowej.

Zasiadająca w komisji posłanka PiS Beata Kempa uważa, że przesłuchiwanie większości tych osób to strata czasu. Wniosek w tej sprawie jej zdaniem ma charakter polityczny. "Proponuję, żeby przed komisję wezwać wszystkich członków Prawa i Sprawiedliwości" - żartowała posłanka.

Sławomir Neumann (PO) tłumaczył, że te osoby powinny być przesłuchane, bo mogą mieć wiedzę dotyczącą projektu, który do resortu finansów w 2006 r. przekazał ówczesny wicepremier i szef Komitetu Stałego Rady Ministrów Przemysław Gosiewski.

"Dla mnie jest oczywiste - ten materiał, z którym się zapoznałem tylko to potwierdza - że ta ustawa, którą Gosiewski w niewiadomy sposób sobie pozyskał i nosił po Ministerstwie Finansów jest, delikatnie mówiąc, dość mocno podejrzana. Cały czas nie ma autora, cały czas nie wiemy, kto ją napisał" - powiedział Neumann.

Chodzi o projekt zmian w tzw. ustawie hazardowej, który w lipcu 2006 r. Gosiewski przekazał do zaopiniowania ówczesnemu ministrowi finansów Stanisławowi Kluzie. Znalazły się w nim m.in. propozycje korzystne dla potencjalnych organizatorów wideoloterii: zmniejszenie podatku od tych gier z 45 proc. do 30 proc., a także zniesienie 10-proc. dopłat. Propozycja zawierała też inne rozwiązania np. zwiększenie podatku od zakładów wzajemnych z 10 proc. do 30 proc. i rozszerzenie katalogu gier o gry na automatach zręcznościowych, gry rozrywkowe, internetowe i interaktywne.

Według Neumanna, Jarosław Kaczyński, będąc premierem w 2006 r., "mocno angażował się w prace nad ustawą hazardową". Jego zdaniem, z dokumentów i informacji, które dotarły do komisji wynika, że poleciał on wpisać do ustawy zapisy, które promowały wideoloterie w Polsce. "To wymaga niewątpliwie wyjaśnienia" - ocenił poseł PO.

W zeszłym tygodniu polityk PO wyjaśniał, że 9 marca 2007 r. miało dojść do spotkania, na którym J. Kaczyński miał zalecić wiceministrowi finansów Marianowi Banasiowi - który szefował zespołowi w MF zajmującemu się przygotowaniem zmian w przepisach dotyczących hazardu - "aby ten uwzględnił uwagi Totalizatora Sportowego" przy pracach nad nowelizacją ustawy hazardowej.

"Te uwagi dotyczyły (...) obniżenia podatku (od wideoloterii) z 45 do 30 proc. i zniesienia dopłat, po to, aby Totalizator Sportowy i firma GTECH mogły wprowadzić do polski wideoloterie" - tłumaczył poseł.

Jarosław Kaczyński mówił w ubiegłym tygodniu, że nie ma żadnej wiedzy w sprawie prac przy ustawie hazardowej w czasach, gdy był premierem. "Ja w tej sprawie nic nie wiem, nie potrafię wesprzeć komisji, ale jeżeli komisja chce iść w kierunku komedii, to proszę bardzo" - powiedział wówczas prezes PiS.

Posłanka Kempa uważa, że wniosek o powołanie na świadków komisji prezesa PiS, a także Kluzy i Gilowskiej jest niepoważny. Jak oceniła wzywanie tych osób przed komisję to nic innego jak próba robienia "zadymy politycznej", by zakryć istotę sprawy. "Może byśmy się zajęli panem Chlebowskim, panem Tuskiem, panem Nowakiem, innymi osobami. Dlaczego zostały zdymisjonowane w związku z aferą, czy po wybuchu afery hazardowej" - powiedziała  posłanka PiS.

Jej zdaniem, nie ma potrzeby przesłuchiwania J. Kaczyńskiego, Gilowskiej i Kluzy, bo ich zaangażowanie w proces legislacyjny nad ustawą hazardową jest udokumentowane. "PO powinna zacząć czytać dokumenty i to czytać ze zrozumieniem" - stwierdziła Kempa. "To jest oczywista strata czasu i to jest gra PO na zaciemnienie całego obrazu sprawy" - dodała.

Politycy PO chcą złożyć na wtorkowym posiedzeniu komisji również wniosek o włączenie do puli świadków Marka Oleszczuka - obecnie działa on w Stowarzyszeniu Pracodawców i Pracowników Firm Bukmacherskich, wcześniej był m.in. dyrektorem zlikwidowanego w 2006 r. departamentu gier losowych i zakładów wzajemnych Ministerstwa Finansów.

Z notatki służbowej z lipca 2006 r. - która znajduje się w materiałach komisji - sporządzonej przez Gosiewskiego wynika, że departament, którym kierował Oleszczuk miał być "uwikłany", dlatego kierownictwo resortu chciało, by nowelizacja ustawy o grach losowych i zakładach wzajemnych była projektem klubu PiS.

mm, PAP