Kwota ta - równa mniej więcej półtora budżetu państwa - to koszt rozwijania nowych technologii i źródeł energii. Chodzi m.in. o wybudowanie elektrowni atomowych, efektywny system odzysku i przetwarzania odpadów czy ocieplanie budynków. Dlaczego potrzebne są tak wielkie nakłady? Eksperci ONZ twierdzą, że jeśli w gospodarce nie zostaną wprowadzone żadne ograniczenia, w 2050 roku emisja gazów cieplarnianych na świecie podwoi się. Tymczasem ONZ chce, aby była ona wtedy niższa o 90 proc. Jeśli rząd nic nie zrobi, a gospodarka będzie się rozwijać w dotychczasowym tempie, za 20 lat będziemy emitować o jedną trzecią CO2 więcej niż dzisiaj. Dlatego Polska powinna przeznaczać średnio rocznie 0,9 proc. PKB na inwestycje w ochronę klimatu – oceniają eksperci McKinseya (dla porównania – na obronność wydajemy rocznie 1,95 proc. PKB). Wskazują także, że od 2011 r. inwestycje powinny wynosić 2,5 mld euro rocznie, a od 2020 – drugie tyle.
Raport McKinseya nie zakłada zmiany stylu życia Polaków – np. zmniejszenia ruchu samochodowego czy obniżenia temperatury w domach. Wdrożenie niskoemisyjnych strategii odbije się jednak na naszych rachunkach za ciepło, energię i usługi komunalne
Dzięki "zielonym" inwestycjom pojawią się też potężne oszczędności. "Dziennik" i "Rzeczpospolita" piszą, że będzie to 30 mld euro do 2030 r. "Gazeta Wyborcza" idzie jeszcze dalej, wyliczając, że dzięki temu, że zużyjemy mniej energii, a nasze firmy nie będą musiały kupować drogich zezwoleń na emisję CO2, cała gospodarka zaoszczędzi nawet 113 mld euro. Będą też korzyści, które trudno przeliczyć na pieniądze, np. zmniejszenie uzależnienia od surowców energetycznych z Rosji.
"Rzeczpospolita", "Gazeta Wyborcza", "Dziennik Gazeta Prawna", mm