Świadkowie: Mirosław G. nie żądał żadnych gratyfikacji

Świadkowie: Mirosław G. nie żądał żadnych gratyfikacji

Dodano:   /  Zmieniono: 
Doktor Mirosław G. nie żądał ani nie sugerował żadnych gratyfikacji za operacje, a do personelu odnosił się poprawnie - zeznawali w piątek kolejni świadkowie w procesie lekarza, byłego ordynatora oddziału kardiochirurgii szpitala MSWiA w Warszawie.

"Nie było nieprzyjemnych sytuacji, ogólnie dobrze się pracowało" - powiedziała Elżbieta T., która w latach 2003-05 pracowała w tym szpitalu jako pielęgniarka. Zeznała też, że nie zauważyła nigdy żadnych korupcyjnych zachowań u lekarza i że zdziwiły ją relacje z zatrzymania G. m.in. pod tym zarzutem.

Jako powód zmiany pracy podała lepsze warunki finansowe, które jej zaoferowano. Gdy sąd odczytał protokół sporządzony podczas przesłuchania jej przez CBA, gdzie była mowa o "stanie psychozy" na oddziale, powiedziała, że doktor "istotnie był wymagający", ale zaprzeczyła, że użyła tego sformułowania. Stwierdziła, że przesłuchanie w CBA było stresujące i padały w nim pytania sugerujące odpowiedź.

Inna świadek, Anna Ż, także stwierdziła, że nie dostrzegła znamion korupcji na oddziale, nie zapamiętała też nagannych zachowań wobec niej lub innych członków personelu. Przyznała, że zdarzały się między nią a G. drobne różnice zdań. Porównując warunki na oddziale z okresem, kiedy szefem był Zbigniew Religa, powiedziała, że G. wprowadził nowe procedury dotyczące zachowania aseptyczności, ubioru i zachowań; liczba operacji ze średnio pięciu tygodniowo wzrosła do pięciu dziennie.

Sąd odczytywał też zeznania ze śledztwa składane przez pacjentów. Powtarzało się w nich stwierdzenie, że doktor nigdy nie żądał ani nie sugerował żadnych gratyfikacji. Słodycze i kwiaty pacjenci uważali za zwykłą formę wyrażenia wdzięczności. Od rodziny jednego z pacjentów lekarz przyjął laurkę narysowaną przez dziecko chorego, odmówił jednak wzięcia butelki alkoholu.

W procesie, który toczy się przed Sadem rejonowym dla Warszawy-Mokotowa, Mirosław G. jest oskarżony o korupcję i mobbing. Centralne Biuro Antykorupcyjne zatrzymało go w lutym 2007 r. pod zarzutem zabójstwa pacjenta i przyczynienia się do śmierci innego. Lekarz usłyszał też kilkadziesiąt zarzutów korupcyjnych. W 2008 r. prokuratura umorzyła zarzuty związane ze śmiercią pacjentów.

PAP, mm