Migalski: PO skończy jak postkomuniści

Migalski: PO skończy jak postkomuniści

Dodano:   /  Zmieniono: 
„Liderzy Platformy zaczęli prowadzić ze sobą coraz bardziej bezwzględną i, co ważniejsze, publiczną wojenkę o panowanie w partii. Sądzą, że mogą już absolutnie wszystko, bo już nie takie rzeczy uszły im na sucho - i afery, i wulgarne słowa, i nijakość rządów. To rozzuchwala i czyni skorym do pójścia na całość i to bez zażenowania oraz skrupułów” – pisze na swoim blogu Marek Migalski.
Migalski przyrównuje dzisiejszą sytuację PO do sytuacji, w jakiej jakiś czas temu znalazło się SLD. Wówczas wojna między Leszkiem Milerem a Aleksandrem Kwaśniewskim prowadzona w czasach wszechwładzy SLD doprowadziła ostatecznie do dekompozycji lewicy. 

„Postkomuniści mieli wówczas obsadzony urząd prezydenta, podporządkowany sobie rząd i Sejm, opanowaną telewizję publiczną i przychylność mediów prywatnych, byli poukładani także z biznesem. Poczuli się tak mocni, tak potężni, tak bezkarni, że oddali się wewnętrznej wojnie, sądząc, że dusze Polaków są w ich posiadaniu na długie lata." – pisze Migalski. „Postkomunizm w Polsce zawalił się pod własnym ciężarem, pod ciężarem swojej potęgi, w wyniku implozji."- dodaje.

Dzisiaj PO jest tak samo silna jak dawne w SLD, a w partii Donalda Tuska właśnie zaczynają się wojny wewnętrzne.
„To najlepszy moment, by się potknęli. Bo - nie porównując działaczy PO do kryminalistów - skądinąd wiemy, że złodzieje najczęściej wpadają właśnie wówczas, gdy stają się coraz bardziej bezczelni i czują się coraz bardziej bezkarni" – podsumowuje Migalski.

KS