Tysiące gdańszczan żegnały Annę Walentynowicz

Tysiące gdańszczan żegnały Annę Walentynowicz

Dodano:   /  Zmieniono: 
Ponad tysiąc osób wzięło udział w pogrzebie Anny Walentynowicz na gdańskim cmentarzu Srebrzysko. W ostatniej drodze legendarnej działaczce Solidarności towarzyszyli m.in. znajomi i przyjaciele ze związku.
W uroczystościach pogrzebowych wzięli udział m.in. Andrzej Gwiazda z żoną Joanną Dudą-Gwiazdą, Jan Rulewski, wicemarszałek Senatu Zbigniew Romaszewski, europoseł Jacek Kurski, były szef Solidarności Walczącej Kornel Morawiecki, Jacek Merkel, Krzysztof Wyszkowski, Sławomir Cenckiewicz.

Pozostała skromna na zawsze

W przemówieniu na cmentarzu Andrzej Gwiazda podkreślił, że Anna Walentynowicz "zawsze stawała po słusznej stronie" i "walczyła o odkłamanie naszej historii". - Po 1989 r. została skazana na zapomnienie i wykreślona z historii - powiedział. Anna Walentynowicz zginęła 10 kwietnia w katastrofie prezydenckiego samolotu pod Smoleńskiem.

Wcześniejszą mszę świętą w intencji Walentynowicz celebrował metropolita gdański abp Sławoj Leszek Głódź. Wśród duchownych odprawiających nabożeństwo był m.in. ks. Tadeusz Isakowicz-Zaleski. - Pani Aniu, przyszliśmy tu, żeby pokłonić się przed majestatem śmierci, ale także, aby schylić głowy przed majestatem twojego życia. Twoje proste życie stało się kwintesencją Solidarności - powiedział na zakończenie mszy Janusz Śniadek. Lider "S" podkreślił, że Anna Walentynowicz była "bohaterką najpiękniejszych stron historii Solidarności". - W swoim uczciwym życiu nigdy nie oczekiwałaś zaszczytów, choć zasługiwałaś na nie jak mało kto - zwrócił się Śniadek do tragicznie zmarłej założycielki Wolnych Związków Zawodowych. Jak podkreślił, dopiero "wielki Polak, śp. Lech Kaczyński" uhonorował ją najwyższym odznaczeniem za jej zasługi - Orderem Orła Białego. - Solidarność tworzą dziś ludzie trochę podobni do Ciebie - dumni i niepokorni, pochyleni nad człowiekiem, broniący skrzywdzonych ludzi pracy. Pani Aniu - matko Solidarności - zawsze okazywaliśmy ci szacunek i miłość, jaką dzieci powinny okazywać rodzicom. Wspieraj nas tam teraz w górze, abyśmy dalej realizowali ideały Solidarności, którym byłaś tak wierna. Wybacz, jeśli cokolwiek zawiniliśmy - mówił Śniadek.

Kazanie wygłosił biskup pomocniczy archidiecezji gdańskiej Ryszard Kasyna. Podkreślił szczególny charakter Anny Walentynowicz i jej poświęcenie dla innych. - Jedna z najznakomitszych mieszkańców Gdańska i Pomorza. Kobieta skromna i nieugięta, po prostu dobry człowiek. Przepełniona pasją walki o sprawiedliwość i człowieczeństwo. I nigdy przeciwko komuś. Nie znała słowa donos, intryga, pogarda. Ideałów Solidarności broniła na każdym etapie swojego życia - mówił bp Kasyna. List od przedstawicieli Kancelarii Prezydenta przeczytał doradca Tomasz Zdrojewski. - Kobieta-symbol, niesłychanie ciepła i życzliwa, a jednocześnie zasadnicza i życzliwa. Przez jej małe mieszkanie na trzecim piętrze przy ul. Grunwaldzkiej przewinęło się kilka pokoleń Polaków, chcących lepszej i sprawiedliwej Polski - podkreślił.

Trzy godziny po mszy żałobnej na cmentarzu Srebrzysko w Gdańsku-Wrzeszczu odbył się pogrzeb Anny Walentynowicz. Spoczęła w grobie obok męża Kazimierza, który zmarł w 1971 r. Na płycie nagrobnej, oprócz jej imienia i nazwiska, daty urodzin i śmierci, wykuto też słowa "legenda Solidarności, wspaniała mama i babcia".

Na pogrzebie wśród wielu transparentów ze znakiem Solidarności i Solidarności Walczącej pojawił się także napis "Ten popełnił zbrodnię, kto na niej skorzystał". Trzymał go m.in. były działacz WZZ Błażej Wyszkowski. Był również transparent ze słowami: "Hańba wierzącym w sierp i młot. Chwała za niepodległość zmarłym. Jedynie prawda jest ciekawa".

Walentynowicz przez wiele lat pracowała jako suwnicowa w Stoczni Gdańskiej. W sierpniu 1980 r. na pięć miesięcy przed odejściem na emeryturę rozwiązano z nią umowę o pracę. Żądanie przywrócenia jej do pracy stało się pierwszym postulatem strajku, który rozpoczął się 14 sierpnia tego roku w Stoczni Gdańskiej i - wraz z innymi protestami - doprowadził do powstania Solidarności.

PAP, arb