Szef MSWiA apeluje: Proszę słuchać ratowników. Nie narażajmy życia swojego i ich

Szef MSWiA apeluje: Proszę słuchać ratowników. Nie narażajmy życia swojego i ich

Dodano:   /  Zmieniono: 
fot. Wprost 
Nie chciałabym, żebyśmy przez zbyt duży optymizm narażali życie swoje i ratowników - powiedział szef MSWiA Jerzy Miller. Zaapelował, aby mieszkańcy terenów zagrożonych powodzią decydowali się na ewakuację odpowiednio wcześnie. Minister powiedział, że woda na Wiśle opada, ale wały są nasiąknięte wodą.
Minister poinformował na konferencji prasowej, że o godz. 5 rano Wisła - od źródeł do Zawichostu - wszędzie notowała spadki, u źródeł nawet 4-6 cm na godzinę. Podkreślił, że rzeka w dół od Zawichostu jest jeszcze przed największa falą powodziową, ale przyrosty nie są tak duże jak w poprzednich dniach. To samo dotyczy dopływów Wisły, zwłaszcza prawostronnych. Na tych rzekach poziom wody też opada.

Niskie stany wód nie powinny zbytnio uspokajać

Miller przestrzegł jednak, że niskie stany wód nie powinny zbytnio uspokajać. "Pamiętajmy, że w tym obszarze Wisła ma wysokie stany od trzech dni. Wały po trzech dniach są tak nasiąknięte wodą, że są mało stabilne. To jest galareta" - powiedział minister i zaapelował, by nikt bez potrzeby na wały nie wchodził ani nie wjeżdżał na nie ciężkim sprzętem.

"Nawet wstrząsy w pobliżu wałów mogą doprowadzić do katastrofy" - podkreślił.

Miller poinformował też, że stabilizuje się sytuacja w woj. śląskim. O ok. 1 metr obniżył się poziom wody na zalanych terenach w Czechowicach-Dziedzicach, opanowana jest sytuacja w Bieruniu, obniża się poziom wód na terenie Raciborza.

"Nadal jest bardzo trudna sytuacja w Szczucinie. To jest prawy wał Wisły na styku Małopolski i Podkarpacia. Wał tam mocno przecieka" - powiedział Miller. Ponadto - jak dodał - w nocy doszło do przerwania wału na tzw. cofce rzeki Czarna w powiecie staszowskim w okolicach miejscowości Rybitwy (świętokrzyskie). "Tam są zalane obszary, również zamieszkałe, pomoc dla wszystkich mieszkańców jest udzielana" - powiedział Miller.

W Połańcu elektrownia "nadal skutecznie się broni przed zalaniem" i pracuje, tak samo huta szkła w Sandomierzu. "W Sandomierzu poziom wody w ciągu ostatnich trzech godzin spadł o kolejne cztery centymetry" - powiedział Miller.

Fala idzie na Warszawę

Przypomniał, że w kolejnych dniach fala powodziowa przesuwać się będzie wzdłuż Wisły w kierunku Warszawy, wojewodowie lubelski i mazowiecki przygotowują się na najwyższe stany rzek, identyfikują wrażliwe na zalanie obiekty.

Minister zaapelował do mieszkańców terenów zagrożonych powodzią, by decydowali się na ewakuację odpowiednio wcześnie. "Nie chciałabym, żebyśmy przez zbyt duży optymizm narażali życie swoje i ratowników" - powiedział szef MSWiA.

Trzeba słuchać ratowników

Miller zaznaczył, że z dotychczasowych doświadczeń wynika, że mało kto korzysta z oferty spokojnej ewakuacji, choć służby odpowiedzialne za bezpieczeństwo mieszkańców np. odpowiednio wcześnie podstawiają autokary, by można było zabrać swoje rzeczy.

Dodał, że wiele osób, które biorą udział w alce z powodzią, nigdy w swojej karierze zawodowej nie miało do czynienia z podobną sytuacją, mimo to doskonale się sprawdzają. "Proszę, aby słuchać ich podpowiedzi, próśb i zaleceń" - zaapelował minister.

Miller poinformował też, że sprzęt ratowniczy sukcesywnie przekazywany jest do miejsc, które najbardziej go potrzebują. Dodał, że wojewoda Śląski udostępnił dwie amfibie, które na terenie Śląska wypełniły już swoje zadanie. "Te amfibie są przegrupowywane wzdłuż brzegu Wisły, na tereny wymagające ciężkiego sprzętu do ewakuacji ludzi i zwierząt".

Szef MSWiA powiedział, że samorządy przekazują sprzęt, który jest im już niepotrzebny, m.in. tzw. pompy szlamowe, które służą do pompowania brudnej wody z piwnic, a także z zalanych terenów otwartych.

Dodał, że także WOPR przekazało wszystkie łodzie razem z załogami, aby pomóc w ewakuacji osób zwłaszcza na terenie rozlewiska między Tarnobrzegiem a Sandomierzem, które wieczorem w środę się powiększyło w związku z przerwaniem wału przy rzece Cześniówce.

PAP, im