Przedstawiciele Międzypaństwowego Komitetu Lotniczego z siedzibą w Moskwie mówią, że nie dotarł do nich listu z Polski w sprawie badania katastrofy TU-154M.
Jak doniosła "Gazeta Wyborcza" Edmund Klich, przedstawiciel Polski przy Komitecie miał przed kilkoma dniami wysłać list, w którym "zażądał od Rosjan informacji w sprawie katastrofy smoleńskiej oraz pełnej otwartości i poszanowania zasad międzynarodowej współpracy".
Rosyjska agencja informacyjna RIA-Nowosti podała, że "przedstawiciele Międzypaństwowego Komitetu Lotniczego" oświadczyli, że listu od Klicha nie otrzymali. Agencja, powołując się na słowa premiera Donalda Tuska, poinformowała, również że Polska zwróciła się do Międzypaństwowego Komitetu Lotniczego, aby nie przeciągał w czasie badania przyczyn wypadku pod Smoleńskiem oraz udostępnił wszystkie materiały, o które prosi strona polska.
Nie jest wykluczone, że list po prostu zawieruszył się po drodze. Istnieje także prawdopodobieństwo, iż list zaadresowany był do Tatiany Anodiny, szefowej międzypaństwowego Komitetu Lotniczego, która nie poinformowała o tym, że dostała korespondencję
Gazeta.pl, pp