Senyszyn ostro krytykuje Kościół i duchownych

Senyszyn ostro krytykuje Kościół i duchownych

Dodano:   /  Zmieniono: 
fot. Wprost 
– Kościelna hierarchia wygodnie milczała. Nie jej prezydent, nie jej krzyż – pisze na swoim blogu Joanna Senyszyn opisując początkowe stanowisko Kościoła wobec krzyża sprzed Pałacu Prezydenckiego. – Potem się podzieliła. Część stanęła w obronie PiSokrzyżowców, część po stronie zwolenników przeniesienia krzyża do kościoła św. Anny – dodaje europosłanka SLD.
– Tylko naiwniacy mogą sądzić, że pozbawiony lidera, podzielony wewnętrznie Kościół stał się zakładnikiem szaleńców spod krzyża i stroną sporu partyjnego – twierdzi Senyszyn i dodaje: – Kościół niczyim zakładnikiem nie jest. Dzieli się świadomie, by odzyskać część owieczek utraconą w wyniku pochówku Lecha Kaczyńskiego na Wawelu i jawnego popierania Jarosława Kaczyńskiego na prezydenta.

Według europosłanki Kościół zdaje sobie jednak sprawę, że popełnił błąd i próbuje wszystko naprawić. – Po PiS-owskiej wpadce Kościół wraca do sprawdzonej normy. PiS musi mieć swój radiomaryjny Kościół, a Platforma swój, żeby się modlitewnie skupiać w blasku fleszy i mieć komu dawać państwową kasę – ocenia Senyszyn.

Europosłanka SLD próbuje też przewidzieć, co stanie się w najbliższej przyszłości w sprawie „bitwy o krzyż". – Radiomaryjni i PiSokrzyżowcy będą bronić krzyża dosłownie. Dla nich to dwa zbite ze sobą kawałki drewna, metalowy odlew albo betonowa konstrukcja – twierdzi. – Oczywiście dopóki nie wymuszą pomnika Lecha Kaczyńskiego. Wtedy krzyż stanie się bezużyteczny – dodaje.

Senyszyn odniosła się również do postawy biskupów katolickich i w bardzo negatywny sposób oceniła ich postawę. – Biskupi za nikogo życia oddawać nie chcą, wolą brać niż dawać, a żądać i oczekiwać niż cokolwiek samemu robić. Zamiast miłować bliźnich - podjudzać i siać nienawiść. Granice wszystkiego wyznacza im własny interes, poza który z zasady nie wychodzą – wyliczała europosłanka.

ps