Odnosząc się do projektów ustaw regulujących kwestie podsłuchów i czynności operacyjnych Biernacki zaznaczył, że problemem nie jest wyłącznie prawo, ale także jego stosowanie. Zaznaczył, że rządowy projekt dotyczący kontroli operacyjnej powinien zostać przyjęty przez Sejm do końca listopada. Dodał, że drugi z projektów, który całościowo regulowałaby czynności operacyjno-rozpoznawcze służb specjalnych, jest "projektem poselskim, plus do niego doszedł projekt ekspercki". - De facto tworzymy nowy projekt, jest to projekt trudny, nowatorski - dodał.
Służby kontrolowały rozmowy Moniki Olejnik
Projekt dotyczący kontroli operacyjnej rząd przyjął w marcu 2010 r. Zgodnie z nim prokurator generalny ma przedstawiać Sejmowi i Senatowi coroczną jawną informację o liczbie wnioskowanych i zastosowanych "technik operacyjnych". Informacja ta zawierałaby dane o efektach sądowego i prokuratorskiego nadzoru. Ponadto m.in. zaostrzone mają być kryteria wydawania sądowej zgody na podsłuchy, np. służby miałyby obowiązek dołączenia do wniosku o zgodę materiałów operacyjnych uzasadniających go. Tego wymogu dziś nie ma.
Po raz pierwszy śledztwo w sprawie podsłuchów dziennikarzy umorzono 31 lipca 2009 r. Dotyczyło domniemanego przekroczenia uprawnień przez ministra sprawiedliwości-prokuratora generalnego w latach 2005-2007, poprzez polecanie bez podstawy prawnej szefowi Agencji Bezpieczeństwa Wewnętrznego, szefowi Centralnego Biura Antykorupcyjnego, komendantowi głównemu policji i dyrektorowi Centralnego Biura Śledczego - składania wobec określonych osób wniosków o zarządzenie kontroli operacyjnej. Drugi z wątków dotyczył przekroczenia uprawnień w tym okresie przez szefa ABW, poprzez wnioskowanie bez podstawy prawnej do prokuratora generalnego i sądu o zarządzenie takiej kontroli operacyjnej. Po pierwszym umorzeniu śledztw prokurator krajowy uznał, że w toku postępowania nie wyjaśniono wszystkich okoliczności i nie zebrano kompletnego materiału dowodowego. Wydał więc decyzję o wznowieniu śledztwa. W maju 2010 r. Prokuratura Okręgowa w Zielonej Górze po raz drugi umorzyła śledztwo. Uznała, że nie było naruszenia prawa i nie znalazła podstaw do przedstawienia komukolwiek zarzutów.
Według doniesień "Gazety Wyborczej", w latach 2005-2007 służby objęły kontrolą operacyjną telefony dziesięciorga dziennikarzy różnych mediów. "GW" dotarła do materiałów ze śledztwa, które prowadziła i w maju 2010 r. umorzyła, nie stwierdzając przestępstwa, zielonogórska prokuratura. Według informacji gazety, służby sięgały do historii połączeń nawet sprzed dwóch lat, a jednym z celów było ujawnienie źródeł informacji dziennikarzy, krytykujących poczynania ówczesnych władz państwowych.
zew, PAP