Będzie speckomisja w sprawie inwigilacji dziennikarzy

Będzie speckomisja w sprawie inwigilacji dziennikarzy

Dodano:   /  Zmieniono: 
Szef sejmowej komisji ds. służb specjalnych Janusz Krasoń (SLD) zapowiedział, że zwoła specjalne posiedzenie komisji w sprawie inwigilacji dziennikarzy. Rzecznik SLD Tomasz Kalita poinformował, że ma ono odbyć się w środę o godz. 11.00.
- Kiedy pojawia się cień podejrzenia, że służby specjalne mogły wykorzystywać swoje uprawnienia niezgodnie z prawem, w sposób nieuzasadniony i dotyczy to dziennikarzy, mamy poczucie zagrożenia i źle funkcjonującego państwa - ocenił Krasoń na piątkowej konferencji prasowej w Sejmie. Na posiedzenie speckomisji mają być zaproszeni szefowie ABW Krzysztof Bondaryk i CBA Paweł Wojtunik. - Chciałbym, aby na posiedzeniu komisji zostało przedstawione też stanowisko rządu przez ministra Jacka Cichockiego, sekretarza kolegium ds. służb specjalnych - dodał przewodniczący speckomisji.

Krasoń zapowiedział także, że wystąpi do szef MSWiA Jerzego Millera z prośbą o informację w sprawie inwigilacji, ponieważ - jak zwrócił uwagę - w tekstach dziennikarskich (o podsłuchach) wymieniana jest także policja. - Po wysłuchaniu informacji szefów służb i ministra Cichockiego komisja zajmie w tej sprawie stanowisko - dodał poseł Sojuszu.

Przewodniczący sejmowej komisji obrony narodowej Stanisław Wziątek (SLD) uważa, że sprawa podsłuchów potwierdza tezy "głoszone w czasie rządów PiS", że "wielki brat" czuwa. - W czym mogą dziennikarze zagrozić bezpieczeństwu państwa? - pytał Wziątek. W jego opinii, jeżeli potwierdzą się informacje, że służby świadomie wprowadzały prokuraturę i sąd w błąd, to "mogło dojść do złamania prawa". Szef komisji obrony chciałby wiedzieć, czy premier "może zapewnić dziennikarzy i obywateli, że w tej chwili nie są podsłuchiwani w sposób, który łamie prawo".

O nielegalnych podsłuchach miał mówić w 2007 r. przed sejmową speckomisją były szef MSWiA Janusz Kaczmarek. Według niego, do przedłużania podsłuchów miał służyć kruczek prawny, zgodnie z którym możliwy jest podsłuch bez zgody sądu, trwający do pięciu dni. Przed upływem tego czasu wyłączano na chwilę nasłuch. Następnie włączano go powtórnie. Po raz pierwszy śledztwo umorzono 31 lipca ubiegłego roku. Dotyczyło domniemanego przekroczenia uprawnień przez Ministra Sprawiedliwości-Prokuratora Generalnego w latach 2005-2007, poprzez polecanie bez podstawy prawnej szefowi Agencji Bezpieczeństwa Wewnętrznego, szefowi Centralnego Biura Antykorupcyjnego, komendantowi głównemu policji i dyrektorowi Centralnego Biura Śledczego - składania wobec określonych osób wniosków o zarządzenie kontroli operacyjnej.

Drugi z wątków dotyczył przekroczenia uprawnień w tym okresie przez szefa ABW, poprzez wnioskowanie bez podstawy prawnej do Prokuratora Generalnego i sądu o zarządzenie takiej kontroli operacyjnej. Wówczas, prokurator uznał, że nie stwierdzono, aby którakolwiek z wymienionych służb państwowych naruszyła prawo i obowiązujące w zakresie stosowania podsłuchów reguły postępowania. Nie uzyskano także dowodów na złamanie obowiązujących procedur. Po pierwszym umorzeniu śledztw Prokurator Krajowy uznał, że w toku postępowania nie wyjaśniono wszystkich okoliczności i nie zebrano kompletnego materiału dowodowego. Wydał więc decyzję o wznowieniu śledztwa. W maju 2010 r. Prokuratura Okręgowa w Zielonej Górze po raz drugi umorzyła śledztwo. Uznała, że nie było naruszenia prawa i nie znalazła podstaw do przedstawienia komukolwiek zarzutów.

Według doniesień "Gazety Wyborczej", w latach 2005-2007 służby objęły kontrolą operacyjną telefony dziesięciorga dziennikarzy różnych mediów. "GW" dotarła do materiałów ze śledztwa, które prowadziła i w maju br. umorzyła, nie stwierdzając przestępstwa, zielonogórska prokuratura. Według informacji gazety, służby sięgały do historii połączeń nawet sprzed dwóch lat, a jednym z celów było ujawnienie źródeł informacji dziennikarzy, krytykujących poczynania ówczesnych władz państwowych

zew, PAP