Sikorski: publikacja w WikiLeaks to hołd złożony wolności słowa

Sikorski: publikacja w WikiLeaks to hołd złożony wolności słowa

Dodano:   /  Zmieniono: 
Radosław Sikorski (fot. Wprost)Źródło:Wprost
- Polska nie ma powodu do zakłopotania z powodu publikacji WikiLeaks, bo my prowadzimy taką politykę zagraniczną jaką deklarujemy - przekonuje w rozmowie z "Gazetą Wyborczą" minister spraw zagranicznych Radosław Sikorski. - Nie spodziewam się żadnych rewelacji z Polski i o Polsce. A to że w depeszach znajdziemy jakieś smaczki czy złośliwości pod naszym adresem to trudno. W naszych depeszach też takie są - dodaje.
- Politycy powinni mieć grube skóry. Twardo negocjowaliśmy sprawę tarczy i spodziewam się, że Amerykanie nie byli tym zachwyceni. W depeszach mógł zostać po tym ślad - ocenia minister dodając, że wkrótce zapozna się z materiałami ujawnionymi przez WikiLeaks, które "właśnie schodzą na serwer ministerstwa". Sikorski twierdzi, że nie należy jednak przywiązywać zbyt dużej wagi do tych ocen. - To że ambasador podpisuje depeszę, nie oznacza, że sam ją pisze. Często robią to za niego dyplomaci bardzo niskiej rangi. Są depesze mądre i mniej mądre - podkreśla Sikorski.

Minister ocenia, że publikacja WikiLeaks może doprowadzić do "osłabienia amerykańskiej dyplomacji i spadku prestiżu USA". - Powinniśmy nad tym ubolewać - Ameryka to nasz bardzo ważny sojusznik i lider wolnego świata - podkreśla. - Przez jakiś czas rozmówcy dyplomatów USA będą się bali z nimi rozmawiać. To także przestroga dla polityków w Polsce przed zbyt usłużnym informowaniem obcych dyplomatów o wszystkim, co dzieje się w ich otoczeniu - dodaje.

Sikorski zauważa, że gdyby WikiLeaks opublikowało podobne materiały o Rosji lub Chinach "ich informatorów spotkałby inny los niż szeregowego Manninga, który siedzi w amerykańskim więzieniu i włos mu z głowy nie spadł". - Ten wyciek jest skandalem, ale paradoksalnie to hołd złożony demokracji i wolności słowa. Poza światem zachodniej demokracji nie byłby możliwy - podkreśla minister.

arb, "Gazeta Wyborcza"