Proces Kiszczaka co najmniej do wiosny

Proces Kiszczaka co najmniej do wiosny

Dodano:   /  Zmieniono: 
Prawdopodobnie wiosną 2011 r. zakończy się proces gen. Czesława Kiszczaka, sądzonego po raz czwarty przez sąd I instancji za przyczynienie się do śmierci 9 górników z kopalni "Wujek" w 1981 r.
We wtorek Sąd Okręgowy w Warszawie przesłuchał kolejnego świadka w  procesie 85-letniego Kiszczaka. Rozprawy mają się odbywać do marca 2011 r. Obrona chce przesłuchania wszystkich skazanych już prawomocnie członków plutonu specjalnego ZOMO, którzy w  grudniu 1981 r. zastrzelili 9 górników "Wujka". Na razie sąd wystąpił o wyjaśnienia składane przez nich w ich katowickim procesie. Ponadto miałby jeszcze zeznawać m.in. szef Wojskowej Rady Ocalenia Narodowego gen. Wojciech Jaruzelski.

"Nie odważyli się strzelać"

Świadek Leszek P. z katowickiego ZOMO - który w grudniu 1981 r. także był ze swymi ludźmi pod "Wujkiem", ale gdzie indziej niż pluton specjalny - zeznał: "żaden mój podwładny nie odważył się strzelać". - Strzały dochodziły do  nas zza budynku; nie widzieliśmy plutonu specjalnego - dodał świadek. - Przez krótkofalówkę usłyszałem stanowczy zakaz użycia broni wydany przez płk. Kazimierza Wilczyńskiego - mówił P., podkreślając, że także na wcześniejszej odprawie zakazano używania broni. - Wilczyński był wściekły - tak P. relacjonował późniejsze słowa dowodzącego siłami ZOMO pod "Wujkiem". P. słyszał, że także Kiszczak zakazał strzelania w "Wujku". Świadek dodał, że nie rozmawiał o całej sprawie ze skazanym już dowódcą plutonu specjalnego Romualdem Cieślakiem. - Bo myśmy się nie lubili - mówił. Proces odroczono do 1 lutego.

Prokuratura: Kiszczak sprowadził niebezpieczeństwo

Górnicy z "Wujka" zastrajkowali 13 grudnia 1981 r., domagając się m.in. zniesienia stanu wojennego i zwolnienia internowanych. 16 grudnia doszło do starć górników z zomowcami, którzy wdarli się na teren kopalni. Od ich strzałów na miejscu zginęło sześciu górników, siódmy zmarł kilka godzin później, a dwóch kolejnych - w styczniu 1982 r. Według prokuratury Kiszczak umyślnie sprowadził "powszechne niebezpieczeństwo dla życia i zdrowia ludzi", wysyłając 13 grudnia 1981 r. szyfrogram do jednostek milicji, mających m.in. pacyfikować zakłady strajkujące po wprowadzeniu stanu wojennego. Zdaniem prokuratury, bez podstawy prawnej Kiszczak przekazał w nim dowódcom "oddziałów zwartych" MO swe uprawnienia do  wydania rozkazu użycia broni przez te oddziały, co miało być podstawą działań plutonu specjalnego ZOMO, który 15 i 16 grudnia strzelał w kopalniach "Manifest Lipcowy" i "Wujek".

Kiszczak nie rozumie oskarżenia

Sprawę Kiszczaka wyłączono w 1993 r., z powodu jego złego zdrowia, z katowickiego procesu zomowców, w którym po kilku procesach zapadły ostateczne wyroki skazujące ich na kary od  3,5 do 6 lat więzienia. Pierwszy proces Kiszczaka ruszył przed warszawskim sądem w 1994 r. W 1996 r. uniewinniono go, a w 2004 r. skazano na 2 lata więzienia w zawieszeniu. Oba wyroki uchylał potem Sąd Apelacyjny w Warszawie.

W trzecim procesie SO w 2008 r. uznał, że karalność nieumyślnego czynu Kiszczaka przedawniła się w 1986 r. i umorzył proces. W październiku 2009 r. Sąd Apelacyjny uwzględnił apelacje prokuratury i pełnomocników oskarżycieli posiłkowych (czyli górników z "Wujka") i nakazał ponowny proces. Sąd podkreślił, że po tragedii winni nie zostali ukarani, a pacyfikujący "za wiedzą i zgodą Kiszczaka zostali odznaczeni". - Oskarżenia nadal nie rozumiem; prawa nie naruszyłem - mówił Kiszczak. Ponowny proces rozpoczęto w lutym 2010 r. Kiszczak prosił prokuraturę o "wycofanie aktu oskarżenia", a sąd - o umorzenie sprawy. Kiszczakowi grozi od 2 do 10 lat więzienia. Generał odpowiada z wolnej stopy.

Kiszczak twierdzi, że zakazał użycia broni w "Wujku", gdy zwracał się o to do niego szef MO na Śląsku oraz nakazał wycofanie MO i wojska z kopalni. Dodał, że strzały jednak padły, a milicjanci strzelali "spontanicznie, w obronie własnej" (Sąd Najwyższy, utrzymując w 2009 r. wyroki skazujące zomowców spod "Wujka", podkreślił, że użyli oni broni bezprawnie, gdyż nie byli w bezpośrednim zwarciu z górnikami, oddawali "mierzone strzały z bezpiecznej odległości", a ich życiu nie groziło niebezpieczeństwo - red.).

Kiszczak dyskryminował wyznaniowo

Od września 2008 r. toczy się proces autorów stanu wojennego, w  którym Kiszczak - wraz z Jaruzelskim i Stanisławem Kanią - jest oskarżony o udział w "zorganizowanym związku przestępczym o  charakterze zbrojnym", za co grozi mu do 8 lat więzienia. Niedawno Wojskowy Sąd Okręgowy w Warszawie umorzył z powodu przedawnienia proces prokuratorów wojskowych, oskarżonych o  utrudnianie w początku lat 80. śledztwa w sprawie wydarzeń w kopalni "Wujek". W innych procesach z oskarżenia IPN, Kiszczak został uznany za winnego w dwóch sprawach o dyskryminację wyznaniową podległych funkcjonariuszy: wyrzucenia ze służby jednego milicjanta za to, że zawarł ślub kościelny, a innego - bo posłał córkę do pierwszej komunii św. Obie sprawy umorzono zarazem na mocy amnestii z 1989 r. W grudniu 2009 r. pion śledczy IPN zarzucił Kiszczakowi utrudnianie i kierowanie na fałszywe tory śledztwa w sprawie śmiertelnego pobicia przez milicję Grzegorza Przemyka w 1983 r. Podejrzany nie przyznał się i odmówił wyjaśnień. Grozi mu do 5 lat więzienia.

Od 1945 r. Kiszczak był funkcjonariuszem Informacji Wojskowej, a  od 1957 r. - Wojskowej Służby Wewnętrznej. W 1972 został szefem wywiadu wojskowego. Od 1979 r. - szef kontrwywiadu WSW. W 1981 r. został szefem MSW jako bliski współpracownik Jaruzelskiego. Członek WRON. Był w Biurze Politycznym KC PZPR w latach 1986-90. Uczestnik rozmów w Magdalence i prac Okrągłego Stołu w 1989 r. Desygnowany na  premiera w lipcu 1989 r.; nie zdołał utworzyć rządu. W rządzie Tadeusza Mazowieckiego miał funkcję wicepremiera. W lipcu 1990 r. wycofał się z polityki, przekazując resort Krzysztofowi Kozłowskiemu.

zew, PAP