Kilka dni później radna przyznała, że na sesji głosowała za swego partyjnego kolegę. Oświadczyła jednak, że miała jego pełnomocnictwo i głosowała na jego prośbę; jej zdaniem nie dopuściła się oszustwa. Po publikacji śródmiejska prokuratura z urzędu wszczęła czynności sprawdzające w tej sprawie. Po ich przeprowadzeniu prokuratura zdecydowała o wszczęciu śledztwa.
Jak powiedział Kopania, bezspornym jest fakt, że radna oddała głos nie tylko za siebie, ale i za swojego kolegę. Jednak jak ustalono, "fakt oddania głosu za kolegę" nie zmienił wyników głosowania, nie wpłynął także na "istnienie bądź nie kworum potrzebnego do jego przeprowadzenia". Zdaniem prokuratury zachowanie radnej nie spowodowało "żadnej realnej szkody w samym głosowaniu". Ustalono również, że było to jednorazowe działanie radnej, a ona sama "wyraziła skruchę".
Iwona Bartosik po ujawnieniu sprawy głosowania najpierw zawiesiła swoje członkostwo w klubie radnych SLD, a później zrezygnowała z członkostwa w partii. Do końca kadencji była radną niezrzeszoną. W listopadowych wyborach samorządowych nie startowała.pap, ps