Tragedie w śląskich kopalniach - dwóch górników nie żyje

Tragedie w śląskich kopalniach - dwóch górników nie żyje

Dodano:   /  Zmieniono: 
W śląskich kopalniach doszło do pierwszych w tym roku śmiertelnych wypadków w polskim górnictwie. W kopalni Pniówek pod ziemią zginął 45-letni górnik, a w zakładzie przeróbczym kopalni Wieczorek w Katowicach - na powierzchni - życie stracił 54-letni pracownik.
O wypadkach poinformowały służby prasowe spółek węglowych oraz nadzór górniczy. Przyczyny obu tragedii wyjaśniają komisje z udziałem przedstawicieli urzędów górniczych. Stosowne postępowanie prowadzi także prokuratura.

Do pierwszego wypadku doszło po 2:30 w nocy w należącej do Jastrzębskiej Spółki Węglowej kopalni Pniówek w Pawłowicach, podczas prac związanych z zabezpieczaniem stropu w wyrobisku 830 metrów pod ziemią. Pracownika przysypały obrywające się skały stropowe.  Rzeczniczka JSW, Katarzyna Jabłońska-Bajer, relacjonowała, że górnik pracował w czteroosobowej brygadzie, zabezpieczającej strop. W czasie tych robót w ścianie wydobywczej nie prowadzono eksploatacji węgla. - Wydobycie w tej ścianie zatrzymano właśnie ze względu na zagrożenie związane z możliwym opadaniem stropu. Prowadzone tam roboty służyły jego zabezpieczeniu. Gdy brygada kończyła już te prace, doszło do wypadku - podkreśliła rzeczniczka. Dodała, że pracownik miał nad sobą stosowaną w takich przypadkach osłonę, która jednak nie wytrzymała ciężaru opadających skał. Zmarły górnik był doświadczonym pracownikiem - pracował w kopalni od 26 lat. Miał żonę, osierocił dziecko.

Drugi wypadek miał miejsce w zakładzie przeróbki mechanicznej węgla katowickiej kopalni Wieczorek, należącej do Katowickiego Holdingu Węglowego (KHW). Nieżyjący pracownik obsługi został znaleziony ok. 7 rano między górną a dolną taśmą przenośnika, służącego do transportu surowca. Próby reanimacji nie powiodły się. - Lekarz stwierdził zgon na skutek obrażeń wielonarządowych - powiedział Wojciech Jaros z KHW. Do wypadku doszło w pobliżu prowadzącego nad przenośnikiem przejścia dla załogi. Dotychczas nie ustalono, jak pracownik znalazł się między taśmami przenośnika. Wyjaśnia to komisja Okręgowego Urzędu Górniczego w Katowicach oraz prokuratura. Zmarły górnik miał żonę, osierocił dziecko. W kopalni pracował ponad 11,5 roku.

W ubiegłym roku w polskim górnictwie zginęły 24 osoby, w tym 15 w kopalniach węgla kamiennego, osiem w kopalniach rud miedzi, a jedna w górnictwie nafty i gazu. Rok wcześniej śmiertelnych ofiar górniczej pracy było 38 (w tym 36 w kopalniach węgla).

PAP, arb