PJN: rząd naraził na niebezpieczeństwo Polaków w Egipcie

PJN: rząd naraził na niebezpieczeństwo Polaków w Egipcie

Dodano:   /  Zmieniono: 
Marek Migalski (fot. Wikipedia) 
Polska Jest Najważniejsza zarzuca rządowi i premierowi Donaldowi Tuskowi spóźnioną reakcję na wydarzenia w Egipcie, co - zdaniem polityków tego ugrupowania - naraziło na niebezpieczeństwo wielu Polaków.
Politycy PJN za spóźnioną uznali m.in. piątkową wypowiedź premiera Donalda Tuska, który zaapelował do Polaków, aby wstrzymali się z wyjazdami do Egiptu. Szef rządu mówił też, że w "chwili krytycznej" duża liczba turystów może bardzo utrudnić skuteczną ewakuację z tego kraju. - Rząd ze szczególnym uwzględnieniem premiera Tuska spóźnia się na wszystko, 27 godzin spóźnił się premier na raport MAK, 10 dni spóźnił się z reakcją na ewentualne niebezpieczeństwo dla polskich obywateli w Egipcie - ocenił europoseł PJN Marek Migalski. - Mamy dziwnie śpiącego premiera, rząd. Wszystko odbywa się kosztem polskich obywateli i państwa. Niestety polski premier jest śpiącym królewiczem, a polski rząd jest śpiącym królestwem. Tak być nie powinno - dodał polityk.

Poseł PJN Jacek Pilch ocenił z kolei, że MSZ jest niewystarczająco przygotowany na wypadek ewentualnej ewakuacji Polaków. - Nie działało w tej sprawie Rządowe Centrum Bezpieczeństwa i Krajowy Zespół Zarządzania Kryzysowego - podkreślił Pilch. - W ubiegłym tygodniu mieliśmy informacje z MSZ i informacje z biur podróży, iż jest fajnie, ciepło, bezpiecznie, można się opalać. W tym czasie inne państwa przygotowywały się do ewakuacji swoich obywateli. Były to Indie, Turcja, kraje arabskie, Stany Zjednoczone, Belgia - przypominał poseł PJN. - W poniedziałek usłyszeliśmy, iż jest przygotowany plan ewakuacji, a w piątek premier powiedział, że ewakuacja może być niemożliwa. Po kilkunastu dniach premier zorientował się jakimi zasobami dysponuje i że te zasoby są niewystarczające, żeby polskich obywateli ewentualnie ewakuować - ironizował poseł. 

Odpierając zarzuty polityków PJN rzecznik MSZ Marcin Bosacki powiedział, że reakcje rządu i resortu spraw zagranicznych były "odpowiednie czasowo, adekwatne do sytuacji i rozsądne". Przypomniał wydaną 28 stycznia rekomendację, by unikać większych ośrodków miejskich w rejonach demonstracji, jak i późniejsze, wydane 30 stycznia zalecenie, by w ogóle nie wyjeżdżać do Egiptu. - Obie nasze rekomendacje były dokładnie takie same jak wydawały wszystkie państwa europejskie czy zachodnie - podkreślił Bosacki. Rzecznik dodał, że 31 stycznia do Egiptu zostali wysłani dodatkowi konsulowie, którzy w Sharm El Sheikh, Hurghadzie i Mars Alam sprawują opiekę nad polskimi turystami, a także nad obywatelami innych państw Unii, którzy nie mają tam swoich konsulów. - Uważam, że zrobiliśmy być może więcej niż ktokolwiek inny - podkreślił.

Bosacki przypomniał też, że zespół zarządzania kryzysowego w MSZ szybko opracował plany ewentualnej ewakuacji. "One istniały i były modyfikowane w zależności od rozwoju wydarzeń, czyli na przykład zmniejszającej się liczby turystów" - podkreślił. Dodał, że w tej chwili w Egipcie znajduje się 1100 polskich turystów.

Bosacki dodał, że 3 lutego w Sejmie odbyła się debata na temat sytuacji w Egipcie, w której - jego zdaniem - parlamentarzyści PJN "nie należeli do najbardziej aktywnych". - W tej chwili, po dziesięciu dniach PJN, nie wiemy dlaczego, zaczyna krytykować rząd i MSZ za reakcję, która naszym zdaniem była rozsądna, skuteczna i przyniosła dobry efekt - przyznał. - Uważamy, że przez ten kryzys do tej pory, odpukać, przeszliśmy bardzo sprawnie, unikając zarówno niepotrzebnej paniki, ale jednocześnie energicznie działając - podkreślił rzecznik MSZ.

arb, PAP