Jaruzelski znów przed sądem. "To była prawdziwa dyktatura proletariatu"

Jaruzelski znów przed sądem. "To była prawdziwa dyktatura proletariatu"

Dodano:   /  Zmieniono: 5
Wojciech Jaruzelski (fot. Wikipedia)
Po ponad półrocznej przerwie, na wokandę wrócił trwający od września 2008 r. proces autorów stanu wojennego, m.in. generałów Wojciecha Jaruzelskiego i Czesława Kiszczaka. Być może proces zakończy się przed 30. rocznicą 13 grudnia 1981 r.

Przyczyną przerwy, która trwała od września 2010 r., była choroba członka składu orzekającego Sądu Okręgowego w Warszawie. Na tok postępowania wpłynie zapewne ostatnie pogorszenie zdrowia 87-letniego Jaruzelskiego. Według najnowszych ustaleń lekarzy może być on sądzony tylko raz w tygodniu, i jedynie przez dwie godziny.

W poniedziałek spośród oskarżonych stawili się tylko Jaruzelski i były szef PZPR Stanisław Kania. Świadek gen. Tadeusz Szaciłło (ówczesny szef propagandy w Głównym Zarządzie Politycznym WP) zeznał, że Jaruzelski "wręcz obsesyjnie" podkreślał, że problemy Polski należy rozwiązywać własnymi siłami. Świadek dodał, że nigdy nie widział żadnego dokumentu, w  którym Jaruzelski dopuszczałby interwencję wojsk ZSRR w Polsce. - To  była prawdziwa dyktatura proletariatu - powiedział Szaciłło, nawiązując do działań NSZZ "Solidarność" z 1981 r. Dodał, że były dobre owoce stanu wojennego, bo potem związek dojrzał do wzięcia odpowiedzialności za państwo, a władza - do rozmów z opozycją.

"Zapobiegliśmy wojnie domowej"

Drugi świadek Jerzy Rakowski (były oficer Sztabu Generalnego WP) powiedział, że w 1981 r. zwiększył się ruch samolotów wojskowych z ZSRR do Polski. - Stan wojenny zapobiegł wojnie domowej - dodał. Proces odroczono do 30 marca. Wyznaczono jeszcze dwa terminy rozpraw w  kwietniu i dwa w maju.

Prok. IPN Piotr Piątek powiedział, że proces "idzie w takim kierunku", by mógł zakończyć się przed 30. rocznicą stanu wojennego. Dodał, że Szaciłło był ostatnim świadkiem wnioskowanym przez prokuraturę; teraz sąd zaczyna słuchać świadków wnioskowanych przez oskarżonych, wśród których nie ma "głośnych nazwisk". Jaruzelski nie  chciał się wypowiadać.

"Związek przestępczy o charakterze zbrojnym"

W kwietniu 2007 r. pion śledczy IPN z Katowic oskarżył dziewięć osób -  członków rządu i Rady Państwa PRL, która formalnie w nocy z 12 na 13 grudnia 1981 r wprowadziła stan wojenny i wydała odpowiednie dekrety. Po wyłączeniu przez sąd spraw trzech oskarżonych do oddzielnych postępowań oraz śmierci dwojga innych, w procesie zostało czworo podsądnych.

Były I sekretarz PZPR, były premier i były szef MON gen. Jaruzelski jest oskarżony o kierowanie "związkiem przestępczym o charakterze zbrojnym", który na najwyższych szczeblach władzy PRL przygotowywał stan wojenny (za kierowanie takim związkiem grozi do 10 lat więzienia). Drugi zarzut wobec Jaruzelskiego to podżeganie członków Rady Państwa PRL do  przekroczenia 12 grudnia ich uprawnień przez głosowanie za dekretami o  stanie wojennym - wbrew konstytucji PRL, bo podczas sesji Sejmu. Były I  sekretarz PZPR 83-letni Kania i były szef MSW 85-letni gen. Kiszczak odpowiadają za udział w "związku przestępczym" - za co grozi do 8 lat więzienia. Była członkini Rady Państwa 81-letnia Eugenia Kempara ma zarzut przekroczenia uprawnień, za co grozi do 3 lat więzienia. Zarzuty przedawnią się w 2020 r.

Zgodnie z wytycznymi Sądu Apelacyjnego w Warszawie z 2008 r., który uchylił wtedy decyzję sądu okręgowego o zwrocie sprawy do IPN, sąd nie  zajmuje się "oceną merytorycznej zasadności wprowadzenia stanu wojennego", lecz "prawnymi aspektami zachowań przypisywanych oskarżonym".

"Stan wyższej konieczności"

Oni sami twierdzą, że działali w stanie "wyższej konieczności" wobec groźby sowieckiej interwencji. W grudniu 1981 r. nie było takiej groźby, a państwa Układu Warszawskiego uznały, że sprawa leży w wyłącznej gestii władz PRL - replikuje IPN. Odpierając zarzut jako absurdalny, Jaruzelski ironizował, że oznacza on, iż można być "i legalną władzą, i  nielegalną organizacją". Kania, który szefem PZPR przestał być w  październiku 1981 r., ma zarzut za to, że wiosną 1981 r. podpisał dokument pn. "Myśl przewodnia stanu wojennego".

Oddzielnie toczy się sprawa innego członka Rady Państwa 93-letniego Emila Kołodzieja, którego sprawę wyłączono z powodu jego złego zdrowia. Sąd orzekający w sprawie Kołodzieja czeka na wyrok Trybunału Konstytucyjnego w sprawie legalności stanu wojennego. 16 marca TK ma się ponownie zająć sprawą. Uznanie niekonstytucyjności dekretów umożliwiłoby kwestionowanie wyroków i innych decyzji władz (także niezwiązanych z  polityką), wydanych na podstawie przepisów wojennych oraz ubieganie się o  odszkodowania.

W tym samym sądzie dobiega końca trwający od 10 lat proces Jaruzelskiego i innych oskarżonych o "sprawstwo kierownicze" zabójstwa robotników Wybrzeża w grudniu 1970 r. Oskarżeni są też wicepremier PRL 77-letni Stanisław Kociołek i trzej dowódcy jednostek wojska tłumiących robotnicze protesty. Nie przyznają się do winy. Odpowiadają z wolnej stopy. Grozi im nawet dożywocie. Od listopada 2009 r. trwa tzw. zaliczanie materiału dowodowego - ostatnia czynność przed zamknięciem przewodu. Na wniosek obrony odczytywane są niektóre dokumenty sprawy.

Proces Kiszczaka

Z kolei prawdopodobnie wiosną zakończy się proces gen. Kiszczaka, sądzonego po raz czwarty przez sąd I instancji za przyczynienie się do  śmierci 9 górników z kopalni "Wujek" w 1981 r. Sprawę Kiszczaka wyłączono w 1993 r., z powodu jego złego zdrowia, z katowickiego procesu zomowców, w którym zapadły ostateczne wyroki skazujące ich na kary od  3,5 do 6 lat więzienia. Pierwszy proces Kiszczaka ruszył przed warszawskim sądem w 1994 r. Grozi mu od 2 do 10 lat więzienia. Nie  przyznaje się on do winy.

zew, PAP