"W PO nie będziemy wszyscy jak Niesiołowski"

"W PO nie będziemy wszyscy jak Niesiołowski"

Dodano:   /  Zmieniono: 
Sławomir Nowak, fot. Wprost
- Po 10 kwietnia politycy Platformy zmienili język - przyznaje prezydencki minister Sławomir Nowak. Przedstawiciele PO o katastrofie smoleńskiej i związanych z nią wydarzeniach zaczęli mówić ostrzej niż do tej pory. Według Nowaka, tak zostanie.
- Ktokolwiek miał złudzenia po dziesiątym kwietnia, o co chodzi PiS-owi w tej całej "grze" o Smoleńsk, to chyba już spadły wszelkie łuski z oczu - mówi w RMF FM Nowak. Niedawno Bronisław Komorowski oświadczył, że przed Pałacem Prezydenckim stoi "namiot pełen nienawiści", marszałek Sejmu Grzegorz Schetyna przekonywał, że Lech Kaczyński nie zasługuje na pomnik, a szef MSZ Radosław Sikorski grzmiał, że PiS żeruje na strachu. - Platforma mówi ostrzejszym językiem - wyznaje Nowak.

- Nie, nie przesadzajmy - odpowiada minister pytany, czy teraz wszyscy członkowie PO będą mówić jak Stefan Niesiołowski (wicemarszałek Sejmu, znany z ostrych wypowiedzi pod adresem przeciwników politycznych - red.). - Nie ma co radykalizować języka nadto - dodaje.

"Widziałem faceta napalonego na władzę"

Nowak mówi, że "był zażenowany" zachowaniem PiS-u 10 kwietnia. - Nie widziałem Jarosława Kaczyńskiego, który byłby pogrążony w bólu po stracie brata bliźniaka, tylko widziałem rozemocjonowanego, rozpalonego do czerwoności polityka, napalonego na władzę faceta na zebraniu partyjnym, który pod Pałacem Prezydenckim wygłasza płomienne wystąpienie - mówi Nowak, który będzie odpowiedzialny za kampanię wyborczą PO w tym roku. - Wydaje mi się, że moja wspólnota polityczna i środowiskowa ma podobne postrzeganie rzeczywistości - uważa Nowak. Minister Bronisława Komorowskiego twierdzi, że "większość >normalnej< Polski" ma serdecznie dosyć "nadużywania Smoleńska do celów politycznych jednego polityka".

"Platforma nabrała odwagi"

Według Nowaka, gremialna zmiana języka w PO to dowód na to, że politycy partii Donalda Tuska "trochę nabrali odwagi". - Gdzieś jest granica wytrzymałości. Są momenty, kiedy człowieka krew zalewa, jak patrzy się na to, co się dzieje - wyjaśnia Nowak. Polityk atakuje Kaczyńskiego, że ten "nie ma czasu pojechać na Wawel", ale ma czas, by "wygłaszać płomienne wystąpienia przeciwko prezydentowi, premierowi, polskiemu porządkowi prawnemu i konstytucji". - Nasze głosy od pewnego czasu po prostu artykułują najzwyczajniej w świecie zmęczenie całą tą retoryką, zachowaniem PiS-u, tą nieprawdopodobną brutalizacją języka, próbą delegitymizowania władzy w Polsce. Po prostu dosyć tego - stwierdza Sławomir Nowak.

"PJN? Nie drżę"

Europoseł PJN Marek Migalski oświadczył niedawno, że prezydent powinien zareagować na słowa swojego doradcy o Katyniu. Doradca Bronisława Komorowskiego prof. Roman Kuźniar powiedział wcześniej, że Katyń nie był ludobójstwem lecz zbrodnią wojenną. Migalski napisał, że zgoda głowy państwa na te słowa będzie oznaczać działanie w sprzeczności z doktryną państwa, i że - w takim wypadku - "powinna być wobec prezydenta zastosowana procedura impeachmentu".

Nowak "nie widzi w ogóle potrzeby", by odnieść się do tych słów. - Kto grozi, przepraszam? PJN? Jakoś nie drżę - mówi prezydencki minister. Jego zdaniem słowa Migalskiego to przejaw "uporczywej potrzeby zaistnienia w mediach".

zew, RMF FM