Polska wygrała z Argentyną. Wejście smoka Brożka

Polska wygrała z Argentyną. Wejście smoka Brożka

Dodano:   /  Zmieniono: 
(fot. Wikipedia) 
Polska pokonała Argentynę 2:1 (1:0) w towarzyskim meczu piłkarskim, który odbył się na stadionie przy Łazienkowskiej w Warszawie.

Rok przed inauguracją mistrzostw Europy polscy piłkarze pokonali w  towarzyskim meczu Argentynę 2:1 (1:0). Biało-czerwoni wygrali z tym południowoamerykańskim rywalem po raz pierwszy od 30 lat. W Warszawie goście zagrali jednak w mocno rezerwowym składzie, zabrakło największych gwiazd, jak Lionel Messi, Carlos Tevez, Angel Di Maria, czy Sergio Aguero. Z szerokiej kadry na lipcowy turniej Copa America na boisku był tylko Pablo Zabaleta z Manchesteru City. Z powodu uraz lewej kostki nie  zagrał Ezequiel Garay z Realu Madryt.

Krytykowani ostatnio za brak stylu podopieczni Franciszka Smudy zaprezentowali się z dobrej strony. Sporo składnych akcji, zagrań z  pierwszej piłki, wygranych pojedynków jeden na jeden. Więcej też sytuacji podbramkowych i  najważniejszego - goli. Obydwa padły po wyraźnych błędach argentyńskiej defensywy. W 26. minucie skiksował Federico Fazio, a Adrian Mierzejewski zachował zimną krew i posłał piłkę obok swego imiennika Gabbariniego. W 67. minucie na listę strzelców wpisał się z kolei rezerwowy Paweł Brożek.

Argentyńczycy zanotowali trafienie 75 sekund po rozpoczęciu drugiej połowy. Polacy byli jeszcze myślami w szatni i zlekceważyli pierwszą akcję zespołu Sergio Batisty. Mając rywala na plecach Marco Ruben zdołał oddać strzał, a nieco zasłonięty Wojciech Szczęsny nie zdążył z interwencją. W pierwszych 45 minutach bramkarz Arsenalu Londyn miał niewiele pracy, raz wyszedł kilka metrów i zablokował znajdującego się w  dobrej pozycji Nicolasa Bertolo. Natomiast w 35. minucie Szczęsnego "wyręczył" Rafał Murawski, wybijając piłkę z pustej bramki.

Oprócz dwóch bramek, Polacy mieli szanse na kolejne. Kilka razy bliski powodzenia był Mierzejewski, groźnie uderzał też Kamil Grosicki. Pomocnik Sivassporu mógł mieć jeszcze trzecią szansę, ale Jakub Błaszczykowski zagrał nie w tempo. W ogóle biało-czerwoni więcej i lepiej grali prawą stroną, na której często w akcje ofensywne włączał się Łukasz Piszczek. - Liczę, że będę częściej niż na  treningach wykorzystywany przez pomocników"- mówił przed spotkaniem.

Argentyna po środowej przegranej z Nigerią 1:4 znów wyraźnie zawiodła, ale to drużyna - jak mówi Batista, mistrz i wicemistrz świata - przyszłościowa. Sporo w  jego wypowiedzi było kurtuazji, bowiem Argentyńczycy przylecieli do Afryki i Europy głównie ze względów komercyjnych, a nie sportowych.

W zespole gości wystąpił rezerwowy Legii Warszawa Alejandro Cabral. Na "swoim" stadionie czuł się dość pewnie, to po jego zagraniu Argentyna zaczęła akcję, którą zakończył szczęśliwą interwencją Murawski. Poza tym Cabral popisywał się sztuczkami technicznymi. Ale do pierwszej ekipy Albicelestes droga przed nim daleka.

pap, ps