"Piłkarze są bardziej pryncypialni niż politycy"

"Piłkarze są bardziej pryncypialni niż politycy"

Dodano:   /  Zmieniono: 
Ryszard bugaj (fot. Wikipedia)
Już jest za późno, żeby Grzegorz Napieralski mógł cokolwiek zrobić. SLD znalazł się już na tej trajektorii, na której najważniejsza jest panienka tańcząca na rurze. Być może ona jest interesująca, ale przecież nie dlatego ją biorą, że jest interesująca, ale dlatego, że dobrze na tej rurze wywija - mówi o sytuacji lewicy Ryszard Bugaj w rozmowie z "Polską The Times".
Bugaj mówiąc o sytuacji na polskiej scenie politycznej podkreśla, że transfery lewicowych polityków do PO nie powinny dziwić ponieważ "tożsamość PO nie była jednoznacznie wykrystalizowana". Dlatego też ekonomista nie spodziewa się zdecydowanego skrętu PO w lewa stronę. - Myślę, że jest to zmiana, która jest jak gdyby utkana z sumy doraźnych decyzji, które są podyktowane przez bieżące okoliczności - ocenia. - PO nie spodziewała się, bo też i nie mogła się spodziewać kryzysu gospodarczego. Ponieważ mają bezwzględny priorytet dla rozstrzygnięć politycznych, wyborczych, starają się modyfikować swoją politykę, swoje zachowania. Takie dostosowanie świata polityki powinno istnieć. Zgadzam się z tym, co mówił kilka razy minister Jacek Rostowski, że nie można robić polityki przeciwko woli większości. Ale ja bym chciał, żeby to dostosowanie nie odbywało się w ten sposób, że ta sama ekipa zmienia dowolnie poglądy. Tylko żeby scena polityczna była tak zorganizowana, że są na niej pluralistyczne oferty. Podczas gdy odróżnienie między programami PO, PSL, PiS, SLD w sprawach społeczno-gospodarczych jest właściwie niemożliwe - ubolewa.

Bugaj przyznaje, że transfery polityków z partii do partii są "przejawem głębokiej patologii w polskiej polityce". - To już rynek piłkarzy wydaje się znacznie bardziej pryncypialny niż rynek polityczny w Polsce. Na piłkarskim rynku częściej można się spotkać z przywiązaniem piłkarza do klubu, do kolegów, do jakiegoś etosu, a tu mamy niespodziewane wolty - zauważa. Jego zdaniem najbardziej wyrazistymi przykładami tego problemu były przejścia Bartosza Arłukowicza, Joanny Kluzik-Rostkowskiej i Radosława Sikorskiego do PO. - To znaczy, że w polityce wszystko jest na sprzedaż. To ma swoje odbicie w tym sformułowaniu, dość rozpowszechnionym, że w polityce nie mówi się nigdy nigdy. Owszem, mówi się i powinno się mówić, że są rzeczy, których się nie zaakceptuje nigdy - zaznacza były lider Unii Pracy. O Arłukowiczu Bugaj mówi, że "cechuje go inteligencja emocjonalna i kompletny brak kręgosłupa". - Gra wyłącznie na swoje - zaznacza Bugaj. Dodaje, że Kluzik-Rostkowskiej życzy, aby przejście do PO źle się dla niej skończyło. - Higiena polityczna w Polsce wymaga, aby tego rodzaju zachowania nie były nagradzane - podkreśla.

"Polska The Times", arb